„Wątpię, że zakaz sprzedaży biletów dla obywateli Iraku, Syrii i Jemenu, chcących udać się na Białoruś, zakończy kryzys na granicy, ale to krok w dobrym kierunku, pozwoli ograniczyć eskalację tej sytuacji” - uważa szef gabinetu prezydenta Paweł Szrot. „Decyzja władz Turcji o zakazie sprzedaży biletów obywatelom Iraku, Syrii i Jemenu udającym się na Białoruś to krok w dobrym kierunku, ale nie możemy spocząć na laurach; należy kontynuować tę pracę w relacjach z innymi państwami Bliskiego Wschodu i to robimy” - podkreślił wiceszef MSZ Marcin Przydacz.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: RELACJA. Białorusini mamią migrantów „autobusami z Niemiec”. Jaki jest cel? Żaryn: Sprowokowanie szturmu na granicę Polski
W czwartek późnym wieczorem szef prezydenckiego Biura Polityki Międzynarodowej Jakub Kumoch poinformował, że Dyrekcja Generalna Lotnictwa Cywilnego Turcji wydała zakaz sprzedaży biletów dla obywateli Iraku, Syrii i Jemenu, chcących udać się liniami Turkish Airlines na Białoruś. Z kolei w piątek białoruskie linie lotnicze Belavia przekazały, że obywatele Iraku, Syrii i Jemenu, lecący z Turcji, nie będą przyjmowani na pokład jej samolotów.
Wątpię, że to zakończy kryzys, gdyż na Białorusi są obecnie tysiące sprowadzonych migrantów. Natomiast jest to krok w dobrym kierunku, pozwoli ograniczyć eskalację tej sytuacji. To działanie wynika z działania polskiej dyplomacji, w tym współpracowników pana prezydenta również
— powiedział PAP szef gabinetu prezydenta Andrzeja Dudy, Paweł Szrot.
Minister nie chciał oceniać, czy działania te są spóźnione.
Dobrze, że te działania podjęto po prostu
— dodał.
Pan prezydent rozmawia z głowami bardzo wielu państw. Udało mu się stworzyć silną koalicję regionalną, ale też udało mu się uzyskać poparcie większości krajów europejskich i naszych sojuszników z NATO
— mówił.
Pytany o zakończenie kryzysu na polsko-białoruskiej granicy, Szrot stwierdził, że „wszystkie sznurki są w rękach prezydenta Łukaszenki”.
Jeśli on zdecyduje, że ten konflikt się skończy, on się po prostu skończy. Można spekulować na temat tego, kto z innych krajów współpracuje z panem prezydentem Łukaszenką. Wnioski w tej sprawie są dosyć oczywiste
— dodał.
Pan prezydent Łukaszenka powinien zakończyć atak hybrydowy przy użyciu migrantów na polską granicę i uwolnić więźniów politycznych, w tym działaczy polskiej mniejszości na Białorusi, przede wszystkim pana Andrzeja Poczobuta i panią Andżelikę Borys
— oświadczył.
Szrot odniósł się również do czwartkowego posiedzenia Rady Bezpieczeństwa Organizacji Narodów Zjednoczonych, które zwołano na wniosek Estonii, Francji i Irlandii i które poświęcono sytuacji na granicy Unii Europejskiej z Białorusią.
Dzięki staraniom pana ambasadora Krzysztofa Szczerskiego to posiedzenie się odbyło, działania Białorusi potępiono. To jest ważna sprawa, to duża sprawa. Mówiłem o poparciu płynącym z całego świata, ta rezolucja to przypieczętowała, ale nie należy się spodziewać, że przyniesie to przełom
— ocenił Szrot, zaznaczając jednocześnie, że jest to „bardzo ważny krok w bardzo dobrym kierunku”.
W przyjętej w czwartek rezolucji członkowie UE zasiadający w Radzie Bezpieczeństwa, USA, Wielka Brytania, a także Albania, która wkrótce zostanie niestałym członkiem RB, podkreślają, że Białoruś kierując się względami politycznymi naraża na niebezpieczeństwo życie i dobro zgromadzonych na granicy imigrantów.
Wzywamy władze białoruskie do położenia kresu tym nieludzkim działaniom i nie narażania ludzi na niebezpieczeństwo. Organizacje międzynarodowe muszą otrzymać natychmiastowy i nieskrępowany dostęp do migrantów, aby mogły im udzielić humanitarnej pomocy
— głosi dokument.
Potępiający Białoruś autorzy rezolucji solidaryzują się z Polską i Litwą. Są gotowi podjąć debatę w jaki sposób je wesprzeć. Jednocześnie za celowe uważają wprowadzenie sankcji wobec osób popierających działania białoruskiego reżimu ułatwiające nielegalne przekraczanie granic z Unia Europejską.
Od 2 września, w związku z presją migracyjną w przygranicznym pasie z Białorusią w 183 miejscowościach woj. podlaskiego i lubelskiego do końca listopada obowiązuje stan wyjątkowy.
Od początku roku Straż Graniczna zanotowała blisko 33 tys. prób nielegalnego przekroczenia granicy polsko-białoruskiej, z czego prawie 4,4 tys. w listopadzie, blisko 17,3 tys. w październiku, prawie 7,7 tys. we wrześniu i ponad 3,5 tys. w sierpniu.
Turcja była już wcześniej oskarżana o umożliwianie napływu migrantów na Białoruś. Wielu z nich miało dotrzeć do Mińska liniami Turkish Airlines.
W Brukseli i unijnych stolicach rośnie świadomość, że aby powstrzymać eskalację kryzysu na granicy UE i Białorusi, trzeba ograniczyć napływ migrantów na Białoruś drogą lotniczą. W tej sprawie prowadzone są zakulisowe rozmowy z krajami spoza UE, których linie lotnicze latają do tego kraju. Komisja Europejska podała w czwartek, że Unia Europejska będzie dążyć do umieszczenia na „czarnej liście” linii lotniczych, przewożących na Białoruś migrantów, którzy później próbują przekroczyć granicę UE.
Wiceszef MSZ: Decyzja Turcji ws. sprzedaży biletów obywatelom m.in. Iraku i Syrii to krok w dobrym kierunku
W czwartek Dyrekcja Generalna Lotnictwa Cywilnego Turcji wydała zakaz sprzedaży biletów dla obywateli Iraku, Syrii i Jemenu, udających się na Białoruś. W efekcie linie Turkish Airlines nie będą przyjmować na pokłady samolotów do Mińska obywateli tych trzech państw, z wyjątkiem posiadaczy paszportów dyplomatycznych. Z kolei białoruskie linie lotnicze Belavia również poinformowały w piątek, że obywatele Iraku, Syrii i Jemenu, lecący z Turcji, od 12 listopada nie będą przyjmowani na pokład jej samolotów.
Decyzja władz tureckich w sprawie zakazu sprzedaży biletów dla obywateli Iraku, Syrii i Jemenu, udających się na Białoruś to krok w dobrą stronę i przyjmujemy ją z zadowoleniem. Rozmawiał o tym przecież minister Zbigniew Rau dwa dni temu ze swoim tureckim odpowiednikiem
— powiedział PAP Przydacz.
Równolegle naszymi kanałami dyplomatycznymi staraliśmy się naszym tureckim partnerom pokazać, jaka jest natura tego kryzysu. Już wcześniej, po wizycie ministra spraw zagranicznych Turcji w Warszawie i po rozmowie z prezydentem, Turcy ograniczyli liczbę lotów, natomiast teraz wprowadzają taką decyzję, która jak widać oddziałuje nie tylko na linie tureckie, ale także i na linie białoruskie
— dodał wiceszef polskiej dyplomacji.
Na temat kryzysu migracyjnego na wschodniej granicy Polski szef polskiej dyplomacji w środę rozmawiał telefonicznie ze swoim tureckim odpowiednikiem Mevlutem Cavusoglu.
Wiceminister spraw zagranicznych zapewnił, że resort będzie kontynuował działania na rzecz dalszego ograniczania migracji na granicę.
Decyzja władz tureckich to krok w dobrym kierunku, natomiast nie możemy spoczywać na laurach. Należy kontynuować tę pracę także i w relacjach z Turcją i z innymi państwami Bliskiego Wschodu i to będziemy robić. Tym na co dzień zajmuje się polska dyplomacja wspólnie z dyplomacją unijną, bo staramy się zaprząc dyplomację unijną do tych działań i te działania jak widać przynoszą już pierwsze efekty
— podkreślił Przydacz.
Wiceszef MSZ pytany, czy w jego ocenie decyzja Belavii to próba przeciwdziałania nałożeniu sankcji, odparł, że białoruskie linie lotnicze dostosowały się do warunków dyktowanych przez władze tureckie.
Belavia dostosowuje się do warunków dyktowanych przez władze tureckie i z tego wynika ich decyzja. Od samego początku mówiliśmy, że sama dyskusja o możliwości wciągnięcia konkretnych linii lotniczych i konkretnych przedsiębiorstw na listę sankcyjną może spowodować ich otrzeźwienie i przeanalizowanie przez nich potencjalnych zysków i strat. Cieszę się, że nasza publiczna dyskusja, którą jako Polska wznieciliśmy wokół linii lotniczych powoduje, że linie zmieniają swoje decyzje, bo nie chcą tracić innych rynków. Zobaczymy, jaki będzie finalny efekt tych działań. Lista sankcyjna jest na stole w Brukseli
— powiedział Przydacz.
UE i USA zapowiadają sankcje na linie lotnicze dostarczające migrantów
Unia Europejska i Stany Zjednoczone nie wykluczają nałożenia sankcji na linie lotnicze, które dostarczają migrantów z Bliskiego Wschodu na Białoruś, skąd następnie próbują oni przedostać się przez granice do UE. Komisja Europejska podała w czwartek, że UE będzie dążyć do umieszczenia na „czarnej liście” linii lotniczych, przewożących na Białoruś migrantów, którzy później próbują przekroczyć granicę UE. Rozmowy na temat sankcji będą prowadzone w poniedziałek na poziomie ministrów spraw zagranicznych oraz być może na nadzwyczajnym posiedzeniu Rady Europejskiej w formule wideokonferencji, o którego zwołanie wnioskował szef polskiego rządu.
Jeżeli rzeczywiście ten proceder sprowadzania migrantów ustanie, to będziemy się oczywiście zastanawiać nad odpowiednią modyfikacją tej listy sankcyjnej. Oczywiście sankcje będą przyjęte tak czy siak, ponieważ znajdują się tam także przedstawiciele reżimu białoruskiego, którzy są bezpośrednio odpowiedzialni za łamanie praw człowieka, za wzniecanie całego kryzysu także i na granicy
— stwierdził wiceszef polskiej dyplomacji.
Natomiast oczywistym jest, że ta lista może być dłuższa lub krótsza. Mogą się na niej znaleźć dane firmy a mogą się znaleźć zupełnie inne - dla nich najbliższe dni to test i czas na to, żeby opamiętać się i przestać uczestniczyć w tym krwawym procederze
— dodał Przydacz.
Od wiosny gwałtownie wzrosła liczba prób nielegalnego przekroczenia granicy Białorusi z Litwą, Łotwą i Polską przez migrantów z krajów Bliskiego Wschodu, Afryki i innych regionów. UE i państwa członkowskie podkreślają, że to efekt celowych działań reżimu Alaksandra Łukaszenki, który instrumentalnie wykorzystuje migrantów, w odpowiedzi na sankcje.
Od 2 września, w związku z presją migracyjną w przygranicznym pasie z Białorusią w 183 miejscowościach woj. podlaskiego i lubelskiego obowiązuje stan wyjątkowy. Ma to związek z presją migracyjną ze strony Białorusi, która prowadzi wojnę hybrydową, używając do tego migrantów.
W poniedziałek duża grupa migrantów przeszła po stronie białoruskiej w kierunku granicy z Polską. Migranci zgromadzili się w okolicach Kuźnicy. Resort obrony narodowej poinformował tego dnia, że służbom MSWiA i żołnierzom udało się zatrzymać pierwszą masową próbę przekroczenia granicy. Migranci stworzyli obozowisko w rejonie Kuźnicy, pilnowani są przez służby białoruskie. Po polskiej stronie powstaje specjalna zapora, która ma uniemożliwić nielegalne przedostawanie się migrantów na teren Polski i UE.
Linie lotnicze nie będą sprzedawać migrantom biletów do Mińska
Turcja wprowadziła w piątek do odwołania zakaz lotów z jej terytorium do stolicy Białorusi Mińska dla obywateli Syrii, Jemenu i Iraku - poinformowała w piątek dyrekcja generalna Lotnictwa Cywilnego Turcji.
W związku z problemem nielegalnego przekraczania granicy między Unią Europejską a Białorusią zdecydowano, aby obywatelom Iraku, Syrii i Jemenu, którzy chcą podróżować na Białoruś z lotnisk naszego kraju, nie sprzedawano biletów, by nie mogli podróżować tam samolotami
— oświadczyły władze lotnicze w Ankarze.
Jak pisze Agencja Reutera białoruskie państwowe linie lotnicze Belavia zapowiedziały, że zastosują się do tych wytycznych. Wcześniej strona internetowa lotniska w Mińsku podała informację o zaplanowanych w piątek sześciu lotach ze Stambułu.
Również w piątek rzeczniczka KE Dana Spinant powiedziała, że wszystkie linie lotnicze, z którymi Komisja skontaktowała się, zdecydowanie potępiły każdą formę handlu ludźmi i wyraziły swoje pełne zaangażowanie, aby z tym walczyć.
Spinant wyjaśniła, że jest w kontakcie z sektorem lotniczym, aby przeciwdziałać przemytowi migrantów na Białoruś. Wskazała, że chodzi miedzy innymi o arabskie organizacje przewoźników lotniczych i Międzynarodowe Zrzeszeniem Przewoźników Powietrznych IATA, jak i konkretne linii lotnicze.
Dodała, że KE bada możliwość wprowadzenia sankcji, w tym umieszczania na czarnej liście linii lotniczych, które nie współpracują w tej sprawie i są współwinne sytuacji na granicy UE.
Głównymi hubami lotniczymi, poprzez które migranci dostają się na teren Białorusi, są Stambuł, Dubaj i Moskwa.
aw/PAP
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/573905-szrot-zakaz-sprzedazy-biletow-nie-zakonczy-kryzysu