„Opozycja i media z nią powiązane robili od tygodni wszystko, by przebieg Marszu Niepodległości potraktować jako świadectwo tego, że Polska odchodzi od demokracji. Oczekiwali zamieszek, demonstrowania faszyzmu, ksenofobii i tak dalej. To się nie udało” - mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl prof. Henryk Domański, socjolog z Polskiej Akademii Nauk.
CZYTAJ TAKŻE:
wPolityce.pl: Wbrew pojawiającym się w wielu mediach obawom, Marsz Niepodległości przeszedł w bardzo spokojny sposób. Jakie pana zdaniem na tej sytuacji zyskał, a kto stracił?
Prof. Henryk Domański: Przede wszystkim to jest czynnik sprzyjający organizatorom tego marszu, czyli Stowarzyszeniu Marsz Niepodległości, ale także wszystkim formacjom kojarzonym z ruchem narodowym i nacjonalistycznym. To świadczy o tym, że żadnego faszyzmu, antysemityzmu, antydemokracji, w Marsz Niepodległości nie ma. Próba przypisywania, że to marsz faszystowski, jest działaniem politycznym, które ma zdyskredytować ruch narodowy. Jest to też sukces obozu rządzącego, który był kojarzony z organizowaniem Marszu Niepodległości. Natomiast opozycja i media z nią powiązane robili od tygodni wszystko, by przebieg Marszu Niepodległości potraktować jako świadectwo tego, że Polska odchodzi od demokracji. Oczekiwali zamieszek, demonstrowania faszyzmu, ksenofobii i tak dalej. To się nie udało. Prawdopodobnie media zachodnie również pokazywały, że Marsz Niepodległości odbywał się spokojnie.
Dwa pomniejsze incydenty jednak miały miejsce – chodzi o spalenie przez kilku uczestników Marszu Niepodległości flagi Niemiec i zdjęcia Donalda Tuska.
Oczywiście to mogło być eksponowane w mediach, ale jednak o wiele „lepiej” by taki przekaz wyszedł, gdyby ludzie na przykład przewracali samochody, co nigdy w Polsce nie miało miejsca w odróżnieniu od wielu krajów Europy Zachodniej. W związku z tym to jednak sukces obozu rządzącego i coś takiego, co zapowiada dobre perspektywy dla Marszu Niepodległości.
Czy wobec tego, że tegoroczny Marsz Niepodległości odbył się bardzo spokojnie, w przyszłym roku może nie być już prób jego zakazania?
Na pewno jest to argument osłabiający ewentualne próby niewyrażenia zgody na Marsz Niepodległości przez prezydenta Warszawy, czy w ogóle osłabiający próby walki opozycji z MN, bo takie próby będą się narażały na śmieszność. Zawsze, jak się podaje argumenty za zakazaniem takiego wydarzenia, to trzeba powiedzieć, że w poprzednim roku były zadymy, podpalali budki przed ambasadą itd., natomiast tutaj nie stało się nic. Traci się zatem argumenty. Łatwiej będzie przeprowadzić Marsz Niepodległości i będzie można argumentować – ja bym tak zrobił na miejscu władz państwowych – że Marsz Niepodległości stał się normą i Polacy chcą takiej formy celebrowania Święta Niepodległości.
Niektórzy komentatorzy są zdania, że zaangażowanie Rafała Trzaskowskiego w próbę zakazania Marszu Niepodległości, tak naprawdę tylko rozpropagował to wydarzenie. Jakie jest pana zdanie na ten temat?
Rafał Trzaskowski zachowuje się w sposób ryzykowny - podejmuje różne działania, które zmniejszają zakres elektoratu PO. Na przykład te wszystkie jego działania przeciwko kierowcom w Warszawie powodują, że gdybym do tej pory głosował na PO, to po tych działaniach już bym na nią nie głosował. Natomiast w przypadku Marsz Niepodległości Rafał Trzaskowski nie potrafi ukryć swojego niezadowolenia, rozczarowania, że jednak ta inicjatywa się udała. To może działać na niekorzyść opozycji.
Rozmawiał Adam Stankiewicz
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/573899-prof-domanski-w-przyszlym-roku-trudniej-bedzie-zakazac-mn
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.