W sytuacji kryzysu na granicy z Białorusią trzeba zaufać rządzącym - powiedzieli PAP samorządowcy z Sokółki. Wskazali, że od pojawienia się w okolicy żołnierzy Wojska Polskiego, większych sił Policji i Straży Granicznej, mieszkańcy terenów przygranicznych czują się bardziej bezpieczni.
CZYTAJ TAKŻE:
Sytuacja przy granicy z Białorusią budzi nasze obawy. Kiedyś słyszeliśmy o podobnych zdarzeniach na południu Europy, ale to było daleko, dziś dotyczy to nas, bo kryzys mamy po sąsiedzku. Dlatego mieszkańcy są bardziej uważni i ostrożni
— wskazała burmistrz Sokółki Ewa Kulikowska.
Jak zaznaczyła, lokalne władze, ani mieszkańcy nie mają pełnych informacji, co się dokładnie dzieje na granicy.
Widzimy komunikaty i informacje podawane przez służby, i uważam, że trzeba zaufać rządzącym, bo to oni mają całe spektrum informacji i wywiadu. Są na miejscu i wiedzą, co mają robić
— dodała Kulikowska.
Podkreśliła, że samorządowcy i mieszkańcy okolic są jak najbardziej skłonni pomóc Straży Granicznej, Wojsku czy Policji, którzy strzegą bezpieczeństwa naszej granicy. W jej ocenie po wprowadzeniu stanu wyjątkowego mieszkańcy mieli na początku mieszane uczucia, ale gdy rzeczywiście te patrole się pojawiły w okolicy, ludzie poczuli się bezpieczniej.
Starosta powiatu sokólskiego o wsparciu dla żołnierzy
Jak dodał, starosta powiatu sokólskiego Piotr Rećko, samorząd zapewnia wsparcie logistyczne i organizacyjne dla żołnierzy i funkcjonariuszy pełniących służbę na granicy.
Organizujemy z mieszkańcami opał, zapewniamy sanitariaty, żwirujemy drogi dojazdowe dla ciężkiego sprzętu, którymi wcześniej poruszały się co najwyżej maszyny rolnicze w drodze do pól przy granicy
— wymienił.
Wskazał, że przygotowany jest też szpital sokólski, do którego z granicy jest najbliżej i gdzie trafiło już kilka osób z wyziębieniem, głównie dzieci.
Była także kobieta, która urodziła na granicy, po jej nielegalnym przekroczeniu
— zaznaczył Rećko.
Według starosty, w gotowości jest również Powiatowe Centrum Pomocy Rodzinie w Sokółce w zakresie pieczy zastępczej.
Niejednokrotnie dzieci są porzucane, więc musimy je kierować do pieczy zastępczej i organizować doraźną opiekę. W ostatnim czasie było do 20 osób
— powiedział.
Zwrócił uwagę, że to wszystko to są koszty, które będą ponosić polscy podatnicy, dlatego tak ważne jest wsparcie.
Oczekujemy więc realnego wsparcia i solidarności od UE
— dodał Rećko.
Jak podkreśliła Kulikowska, o solidarności i człowieczeństwie nie zapominają też okoliczni mieszkańcy.
Wiem, że organizują się w różnego rodzaju nieformalne grupy i zbierając pomoc materialną, np. długoterminową żywność i ciepłe ubrania. I tak, jak w innych gminach, ta pomoc odbierana jest przez Straż Graniczną
— zaznaczyła burmistrz Sokółki.
Wzrosła liczba migrantów, którzy koczują w pobliżu Kuźnicy
W piątek rano, rzeczniczka Podlaskiego Oddziału Straży Granicznej mjr Katarzyna Zdanowicz poinformowała, że do ponad tysiąca wzrosła już liczba migrantów, którzy koczują po białoruskiej stronie pod granicą Polski w pobliżu Kuźnicy. Koczowisko migrantów powstało tam poniedziałek. SG szacowała ich wtedy na ok. 800.
Od początku listopada SG odnotowała ok. 4,5 tys. prób nielegalnego przekroczenia granicy z Białorusi do Polski. Rzecznik POSG podkreślała w piątek, że próby podejmowane są na całym odcinku granicy i nie zmienia tego fakt, że w pobliżu Kuźnicy znajduje się jedno duże koczowisko.
Próby są dokonywane zarówno przez mniejsze, ale i przez większe, kilkudziesięcioosobowe grupy
— powiedziała Zdanowicz.
Od 2 września w związku z presją migracyjną w przygranicznym pasie z Białorusią w 183 miejscowościach woj. podlaskiego i lubelskiego obowiązuje stan wyjątkowy. Został on wprowadzony na 30 dni na mocy wydanego na wniosek Rady Ministrów rozporządzenia prezydenta Andrzeja Dudy. 30 września Sejm zgodził się na przedłużenie stanu wyjątkowego o 60 dni, dzień później opublikowano rozporządzenie prezydenta w tej sprawie.
tkwl/PAP
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/573873-burmistrz-sokolkiw-sytuacji-kryzysu-trzeba-zaufac-rzadzacym