„Donald Tusk jest politykiem zależnym od Niemców, od Angeli Merkel i on dzisiaj realizuje interesy niemieckie, a nie polskie. Gdyby było inaczej, to od samego początku mówiłby, że granicę trzeba chronić i jest konieczna budowa muru – obrona naszych granic i bezpieczeństwa w taki sposób, jak to robi od samego początku rząd” - mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl poseł PiS Arkadiusz Mularczyk.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: Skandaliczne wystąpienia europosłów liberalnej lewicy! Frontex ma bronić… praw migrantów, a Polska i Litwa to państwa atakujące
wPolityce.pl: Okazało się, że zmiana stanowiska Donalda Tuska ws. sytuacji na granicy nastąpiła po rozmowie z Angelą Merkel. Jak Pan to odbiera?
Arkadiusz Mularczyk: Rzeczywiście postawa Donalda Tuska jest postawą niemalże humorystyczną. Obserwując bieżące wydarzenia na arenie europejskiej i światowej, tego co się dzieje i jakie są głosy ze strony liderów państw światowych, Komisji Europejskiej, prezydentów, to widać, że się atmosfera generalnie zmieniła wokół sytuacji na Białorusi, widzimy, że jest zdecydowane wsparcie ze strony wielu krajów, NATO i UE. Niemalże w tym samym czasie, gdy to stanowisko jest przesądzone, jest poparcie ze strony UE i NATO, Donald Tusk mówi, że on też prosi o poparcie przede wszystkim Niemiec i innych liderów opinii publicznej na świecie, co pokazuje, że Donald Tusk jakby do ostatniego momentu czekał na to, co się wydarzy i gdy już zauważył, że to poparcie będzie Polsce udzielone i ocena konfliktu będzie jednoznaczna, on również powiedział, że on także się przyczynia do tych stanowisk liderów krajów europejskich i UE. Widać, że to takie klasyczne wyczekiwanie i podpięcie się pod nurt, który został trzeba powiedzieć jasno wypracowany przez polską dyplomację, pana prezydenta, pana premiera oraz aktywność naszych dyplomatów w różnych formatach.
Donald Tusk i jego formacja do końca sprzeciwiali się tej dość jednoznacznej, twardej postawie polskiego rządu obrony granic, głosowali przeciwko przepisom prawnym, które dają możliwość budowy muru na granicy i atakowali funkcjonariuszy Straży Granicznej, Wojska Polskiego, Policji – on i jego bliscy współpracownicy. To wszystko pokazuje, że Donald Tusk zachowuje się w tej sprawie w sposób bardzo cyniczny. Jego celem był interes polityczny, a nie dobro i bezpieczeństwo granic i naszych obywateli. To jest postawa wyjątkowo cyniczna.
Pytanie w tym momencie, czyj interes polityczny? Negowanie przez chociażby panią Ochojską agresji na polską granicę przez migrantów i Łukaszenkę było ewidentnie w interesie rosyjskim, natomiast w sytuacji, kiedy migranci chcą do Niemiec, w interesie niemieckim jest, aby Polska tych migrantów nie wpuściła. W tym momencie naprawdę się zastanawiam, o czyich interesach my mówimy…
Właśnie. O czyje interesy Donald Tusk walczył? Rzeczywiście jest tak, że do samego końca Donald Tusk sprzeciwiał się twardej obronie granic. Raczej skupiał się na migrantach. Dopiero, gdy dostał wyraźny sygnał z Niemiec, że granic trzeba bronić, bo pewnie już wiele setek, jeżeli nie tysięcy migrantów dostało się do Niemiec przez Litwę, czy przez inne kierunki, gdy nagle to staje się problemem dla Niemców, bo oni muszą teraz tych ludzi obsłużyć, udzielić im pomocy, dopiero wtedy Donald Tusk zabiera głos i mówi, że popiera obronę granic. Rzeczywiście więc Donald Tusk jest politykiem zależnym od Niemców, od Angeli Merkel i on dzisiaj realizuje interesy niemieckie, a nie polskie. Gdyby było inaczej, to od samego początku mówiłby, że granicę trzeba chronić i jest konieczna budowa muru – obrona naszych granic i bezpieczeństwa w taki sposób, jak to robi od samego początku rząd.
Mamy obecnie sytuację inwazji, a tego typu sytuacje zwykle integrują naród. Na ile w Pana ocenie istnieje prawdopodobieństwo, że postawa Donalda Tuska wobec tego ataku ze wschodu zrazi do niego jego własnych wyborców?
Myślę, że na pewno jest pewna grupa wyborców, którzy obserwują nie mając w sposób bardzo jasny określonych preferencji politycznych i na pewno dzisiaj ta sytuacja, którą obserwują, musi wywoływać ogromne zdumienie, że atakuje się polski mundur, atakuje się żołnierzy, atakuje się tych, którzy bronią granic. Myślę, że wywołuje to szok w pewnej części społeczeństwa. Na pewno jest pewna kategoria wyborców, która może się na stałe odsunąć od Donalda Tuska i Platformy. Natomiast oczywiście musimy mieć pełną świadomość, że to są procesy, które cały czas są wynikiem oddziaływania mediów – dużej części mediów też finansowanych przez naszych sąsiadów, którzy niestety, ale taką dezinformację w naszym kraju kreują, budują i część społeczeństwa wierzy w te historie, opowieści, które niektóre gazety, czy telewizje opowiadają. Uważam, że dla części społeczeństwa na pewno to będzie otrzeźwienie i ocena tego, jakie interesy reprezentuje Tusk. Natomiast problemem w Polsce jest funkcjonowanie części mediów, które nie reprezentują polskiego interesu państwowego, narodowego, ani nie reprezentują interesu Polaków.
Dziękuję za rozmowę.
Rozmawiała Anna Wiejak
CZYTAJ TAKŻE:
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/573627-nasz-wywiad-mularczyk-tusk-realizuje-interesy-niemiec