„Działania rosyjskie, w związku z tym, że zbiegają się z kryzysem migracyjnym, pokazują, że Rosjanie uczestniczą w tym kryzysie, natomiast tutaj nie ma pola do negocjacji” - mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl Witold Repetowicz, dziennikarz, prawnik i analityk specjalizujący się w tematyce Bliskiego Wschodu.
CZYTAJ TAKŻE: Rosyjskie bombowce przeprowadziły patrol nad Białorusią! Mińsk zapowiada, że takie loty będą się odbywać regularnie. WIDEO
wPolityce.pl: Reżim białoruski zapowiedział, że rosyjskie bombowce będą regularnie patrolować terytorium tego kraju. Jak Pan to skomentuje?
Witold Repetowicz: Zbliżenie reżimu białoruskiego z Rosją i to, że dojdzie do większej obecności wojsk rosyjskich na Białorusi było wiadome od dawna i widzimy tego realizację. Łukaszenka w ten sposób kręci sobie sznur na własną szyję, bo w pewnym momencie może okazać się zbędny dla Kremla. Zwłaszcza, że w tym kryzysie, który mamy obecnie, Rosjanie chcą stworzyć wrażenie, że tutaj biją się dwie nieodpowiedzialne strony, dzieci – czyli my i Łukaszenka. I teraz dorośli, czyli Moskwa i Bruksela muszą załatwić to nad naszymi głowami. Do tego oczywiście nie można dopuścić. Sposób w jaki Rosja będzie postępować z Białorusią, to już jest problem Łukaszenki. Rosjanie mają doświadczenie w tym, że np. w Afganistanie po 1979 roku zmieniali swoich namiestników, marionetki, więc jeżeli Łukaszenko chce się kiedyś nie obudzić rano, bo dostanie nagle zawału serca stymulowanego jakimś środkiem, to niech dalej pogłębia swoje relacje z Moskwą. Działania rosyjskie, w związku z tym, że zbiegają się z kryzysem migracyjnym, pokazują, że Rosjanie uczestniczą w tym kryzysie, natomiast tutaj nie ma pola do negocjacji. Nie można dopuścić, żeby stosować jakieś ustępstwa wobec Łukaszenki, czy Rosji w tym zakresie.
Z inicjatywy Niemiec, odbyła się rozmowa Angeli Merkel z Władimirem Putinem ws. kryzysu na granicy. Co może oznaczać ta rozmowa? Przyniesie nam więcej korzyści, czy strat?
Polska powinna postawić sprawę w UE jasno, że wobec bandyckiego, terrorystycznego działania z tamtej strony, nie może być mowy o jakichkolwiek ustępstwach. Ławrow już wczoraj powiedział, że Unia powinna płacić pieniądze Białorusi. Otóż w odpowiedzi na te bandyckie działania, nie ma mowy o tym, żeby były jakieś ustępstwa ze strony Europy. Niestety oczywiście istnieje zagrożenie, że takie tendencje będą występować w Unii, natomiast Polska powinna dążyć do tego, by nie dopuścić do takiej sytuacji. Po prostu stworzyć front przeciwko jakimkolwiek ustępstwom wobec tych bandyckich działań. Powinniśmy reagować kijem, a nie marchewką.
Przewodnicząca KE będzie rozmawiać z prezydentem USA nt. sytuacji na granicy polsko-białoruskiej. Czy Joe Biden faktycznie jest w stanie wpłynąć pozytywnie na tę sprawę?
Oczywiście, że tak, natomiast pytanie, czy wpłynie. Działania międzynarodowe mogą być pozytywne i takie są konieczne. Mam na myśli nałożenie sankcji. Jeżeli Rosja przyznaje się do tego, że uczestniczy w tym ataku, to sankcje nie tylko na Białoruś, ale również na Rosję i każdego, kto wspiera ten atak. Tutaj trzeba mieć też na uwadze rolę Turcji w tym ataku. Chodzi o sankcje na linie lotnicze. Jest szereg działań międzynarodowych, które powinny zostać przeprowadzone i wtedy możemy dyskutować z Rosją i Białorusią. Ale te negocjacje nie mogą odbywać się bez Polski, gdyż jesteśmy tutaj podmiotem. Wtedy możemy rozmawiać o tym, że wycofamy się z sankcji, jeśli Rosja i Białoruś wycofają się z tego ataku. Oczywiście chodzi o sankcje, które dopiero zostaną nałożone, a nie o te, które zostały nałożone wcześniej w związku z innymi działaniami Rosji (na Ukrainie, itd.). Niemcy deklarowały, że w takiej sytuacji będą także konsekwencje dla Nord Stream2, więc te zapowiedzi powinny zostać zrealizowane. Tutaj jest pole do działań międzynarodowych, tylko te działania muszą być asertywne. Nie mogą prowadzić do jakichś uległości wobec Rosji ponad naszymi głowami.
Jak ocenia Pan obecną sytuację na granicy z Białorusią? W jakim kierunku to zmierza i czego jeszcze możemy się obawiać w najbliższym czasie?
Ataki będą powtarzane (to jest dość oczywiste). Jeżeli nie obronimy granicy, to za tydzień będzie ją szturmować kilkadziesiąt tysięcy osób, a za miesiąc kilkaset tysięcy. Są już sygnały, że możemy się spodziewać nowego szlaku przez Ukrainę, dlatego należy zadbać zarówno o granicę ukraińsko-białoruską, jak i polsko-ukraińską. Oczywiście zadbanie o ukraińsko-białoruską granicę zależy przede wszystkim od Ukrainy i od ich podejścia, natomiast musimy również myśleć o ukraińskiej granicy, gdyż tam może być jeszcze większa eskalacja i mogą zostać zastosowane dodatkowe elementy.
CZYTAJ RÓWNIEŻ:
mm
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/573519-wywiad-repetowicz-lukaszenka-kreci-sznur-na-wlasna-szyje