„Nikt nie atakuje polskich granic czy suwerenności” - oświadczyła eurodeputowana Janina Ochojska podczas posiedzenia Komisji Wolności Obywatelskich, Sprawiedliwości i Spraw Wewnętrznych (LIBE) w Parlamencie Europejskim, na której była obecna przedstawicielka Komisji Europejskiej.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: Będzie kolejny napływ migrantów na granicę! W Mińsku przygotowywane są nowe grupy. „Otrzymują instrukcje dot. medialnej osłony ataków”
Na polsko-białoruskiej granicy trwa stan wyjątkowy, zbudowano zasieki, zabrano na miejsce Straż Graniczną i wojsko, ale przede wszystkim zablokowano dziennikarzom dostęp do granicy. Jedyne informacje dostajemy od rządu, który niestety nie jest wiarygodny, zwłaszcza w polityce informacyjnej. Znikające dzieci, push-backi, brak dostępu do medyków, jedzenia, odmowa przyjęcia wniosków o azyl – to wszystko na początku relacjonowali dziennikarze, ale to nie było dla władzy wygodne, więc postanowiła się naszych jedynych wiarygodnych informatorów pozbyć z granicy
— snuł swoją wizję sytuacji w Polsce Łukasz Kohut (Postępowy Sojusz Socjalistów i Demokratów).
Obecne obrazki, które widzimy, przerażają: uchodźcy między wycelowanymi w nich karabinami z dwóch stron próbują przekroczyć granicę, granicę Polski, granicę zewnętrzną UE. Dlatego to jest ten moment, by nareszcie stworzyć wspólną europejską politykę migracyjną. Politykę migracyjną efektywną, bo szczelność granic jest ważna, ale i humanitarną. Profesjonalne i wyposażone w szerokie kompetencje organy wspólnotowe pozwolą mierzyć się z wyzwaniem migracyjnym, a te przecież dopiero przed nami, bo czekają nas wkrótce migracje klimatyczne. Musimy mieć tego pełną świadomość. Populiści nie wmówią nam, że efektywna kontrola granic wyklucza pomoc drugiemu człowiekowi i tego tam właśnie brakuje, korytarza humanitarnego, poszanowania godności drugiego człowieka. A Łukaszence, w to graj
— perorował optując de facto za przyjmowaniem migrantów do UE i rozlokowywaniem ich w krajach członkowskich.
Zarówno rząd Polski, jak i reżim Łukaszenki wykorzystują tych ludzi jako mięso armatnie dla swojej polityki. Ludzkie życie dla kilku procent w sondażach. Obrzydliwe. Wiem, że polski rząd nie zwrócił się do Frontexu o jakąkolwiek pomoc. To tylko potwierdza moją tezę. Znamienne, bo dodatkowo siedziba Frontexu jest w Warszawie
— oświadczył jednocześnie apelując do premiera Mateusza Morawieckiego:
Odwagi. Europa domaga się transparentności. Frontex czeka. Stały korpus Frontexu po prostu powinien tam być. Dosyć tej samotności Polski na arenie międzynarodowej na własne życzenie. Skończcie z mitem „mesjasza narodów”, zacznijcie współpracować z UE.
Grillowania Polski ciąg dalszy
Sophie in ’t Veld z Holandii (Odnówmy Europę) posunęła się w fałszywych oskarżeniach jeszcze dalej. Zarzuciła bowiem polskiemu rządowi, że nie dopuścił do wizytacji Frontexu na granicy, podczas gdy w rzeczywistości taka wizytacja się odbyła.
Wyraziła przy tym swoje oburzenie, że do rzekomo do migrantów celuje się z broni „bo przecież to są ludzie, mężczyźni, kobiety i dzieci”, podczas gdy w rzeczywistości polskie wojsko oraz pogranicznicy stosują inne, zdecydowanie lżejsze środki, a to strona białoruska celuje z broni do naszych mundurowych.
Nie wierzę w skuteczność budowania murów, płotów. Powinniśmy sobie uświadomić, że mury rzadko kiedy się sprawdzają i nie powinniśmy ich budować za pieniądze europejskie.
— stwierdziła.
Wszyscy możemy potępić działalność Łukaszenki i zapewnić to, że on nie będzie już pełnił swojej funkcji, bo nie powinno tak być. Jednakże nie powinniśmy powtarzać tych samych błędów, nie powinniśmy instrumentalizować migrantów tak, jak on to robi, bo on może sobie działać z pogwałceniem jakichkolwiek norm prawnych, a my nie. Jest tutaj kryzys humanitarny
— mówiła Tineke Strik (Zieloni).
Jej zdaniem Frontex powinien pilnować… realizacji praw migrantów.
A kraje takie jak Polska? Powinno się tu narzucić zgodność, powinno się narzucić przestrzeganie traktatów
— przekonywała.
Boję się, że taka bezkarność państw członkowskich będzie tylko eskalowała
— konkludowała, jakby to Polska czy Litwa były krajami atakującymi, a nie ofiarami agresji.
Głosy rozsądku
Jeden z nielicznych głosów rozsądku wybrzmiał ze strony duńskiego eurodeputowanego Petera Kofoda (Tożsamość i Demokracja), który zauważył, że jeżeli strefa Schengen ma być utrzymana, to „brońmy naszych zewnętrznych granic”.
My nie zgodzimy się na to, żeby ludzie wjeżdżali do nas, jak sobie tego chcą przez nasze granice. My musimy być w stanie wybrać, kto do nas przyjeżdża. Czy to będzie robić państwo polskie, czy inne, bo Polacy robią to, czego inni nie śmieli zrobić w ciągu ostatnich lat
— skonstatował.
O podjęcie stosownych w obecnej sytuacji działań apelowała Beata Kempa (EKR). Zwróciła uwagę, że granice Polski i UE „zostały zaatakowane w sposób bezczelny i bezpardonowy przez reżim Łukaszenki”.
Chcę podziękować tysiącom funkcjonariuszy Straży Granicznej, Policji polskiej. 13 tys. funkcjonariuszy jeśli idzie o wojsko
— wyliczała.
A odnosząc się do forsowania nowego szlaku migracyjnego zauważyła:
To nie jest szlak naturalny. To jest sztucznie stworzony szlak przez reżim. Na tym zarobił białoruski biznes. I ja dzisiaj pytam: „Dlaczego na ten biznes nie są nałożone sankcje?”. Przecież ci ludzie, którzy wsiadali do samolotów w Iraku, w innych miejscach, to byli ludzie, których było na to stać. To nie byli biedni ludzie, bądź ludzie, którzy uciekali przed sankcjami politycznymi. To jest pierwsza, podstawowa rzecz i sobie z tego zdajmy sprawę.
Ci ludzie na granicy mówią, że chcą do Niemiec i do Holandii pani Sophie in ’t Veld. Nielegalnie
— zwracała uwagę polska eurodeputowana.
W ocenie eurodeputowanej ogrodzenie na granicy jest potrzebne. Beata Kempa przypomniała, że dyrektor Frontexu był na polskiej granicy i bardzo dobrze ocenił działania polskich służb.
W tej chwili mamy wojsko, mamy plan, który musi powstrzymać reżim Łukaszenki. My już reżim, który jest wspierany przez KGB i przez Moskwę przeżyliśmy, przez ponad 40 lat. Wiemy, jak to wygląda. Nie bądźmy naiwni. Oni testują w tej chwili Unię Europejską
— skonstatowała.
Relacje między polskim rządem a Frontexem określiła jako „idealne i budujące”.
Ludzie w Polsce się bardzo boją. Wiedzą, co to znaczy wojna
— uzmysławiała dodając, iż „dzisiaj wojny nie prowadzi się czołgami. To jest wojna hybrydowa, wojna w cyberprzestrzeni i tu oczekujemy pomocy również, ale przede wszystkim w tej chwili to, co proponuje reżim, jest absolutnym skandalem. Dlatego proszę to rozważać w kategorii naruszenia granic UE”.
Histeria lewicy
To, co słyszałam, to jest jakieś psychologiczne prowadzenie wojny. „Musimy bronić kraju, państwa, zwołać stan wyjątkowy, migranci to broń, jesteśmy zagrożeni”. Jak to słyszę, szczęka mi opada, ręce mi opadają, że coś takiego mogło się zalęgnąć w umysłach ludzkich. Ja się naprawdę wstydzę. To jest hańba, jak czegoś takiego słucham. O czym my w ogóle tutaj mówimy? To jest dramat ludzki. Oczywiście wszyscy krytykujemy tu Łukaszenkę. Oczywiście to jest bezlitosny dyktator, który nas wszystkich wykorzystuje i to jest wszystko sterowane. To jest dla wszystkich jasne, tu się wszyscy zgadzamy
— krzyczała Cornelia Ernst (Lewica).
Ale odpychanie tych ludzie jest nielegalne!
— grzmiała.
Musimy znaleźć prawo. Musimy trzymać się prawa europejskiego, prawa międzynarodowego
— perorowała dalej domagając się od KE, aby ta przedstawiła plan, jak pomóc migrantom.
Mamy tu do czynienia z przemocą ze strony państwa, nie tylko Łukaszenki i jego reżimu, ale niestety państw członkowskich
— oceniła zrównując de facto państwa atakowane z państwem atakującym.
Jaką presję wywierają państwo na Polskę, na Litwę? Jaką pomoc państwo świadczą tym państwom, żeby nie doszło do tej eskalacji? Czy też będą państwo dalej wspierać tę eskalację?
— indagowała.
Jej emocje ostudziła nieco Isabel Wiseler-Lima (EPL).
Musimy być świadomi, że to jest atak hybrydowy, i to na wielu poziomach. Tym, kto jest za to odpowiedzialny, jest Rosja
— przypomniała.
To są nasze granice zewnętrzne. Potrzebujemy rozwiązania europejskiego
— podkreśliła.
Skandaliczne wystąpienie Ochojskiej
Dla polskiego społeczeństwa obywatelskiego czasami nie ma problemu z przyjęciem tysiąca, czy pięciu tysięcy osób, uchodźców, ale partia polityczna PiS chce w ten sposób zyskać poparcie wyborców
— mówiła Janina Ochojska (EPL).
Nikt nie atakuje polskich granic czy suwerenności. Tam są dzieci, kobiety odpychani przez polskich strażników granicznych do slumsów, do lasów, więc nie chcę im dziękować, ale organizacjom pozarządowym, które chcą wspierać, które chcą przyjmować tych uchodźców
— przekonywała zupełnie ignorując stan faktyczny.
Chcę także podkreślić, że legitymowanie, usprawiedliwianie tego odpychania na granicy uchodźców przez polskiego prezydenta jest faktem. Koniec końców, jeżeli chodzi o konstrukcję muru, to budowanie muru nie rozwiąże tego problemu
— oświadczyła.
Infiltracja przez Rosję struktur unijnych jest powszechnie znanym faktem. Teraz dowiadujemy się, kto jest kim…
aw
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/573488-skandaliczne-wystapienia-europoslow-opozycji-w-libe