W sprawie granicy nic nie trzeba negocjować z UE i NATO, o nic prosić, bo wszyscy wiedzą, jakie mają zobowiązania.
Czas skończyć z kompletnym zdziecinnieniem, a przy okazji zidioceniem polityków opozycji, ich medialnych pomocników oraz domorosłych ekspertów. Nie da się już słuchać bredni o tym, z kim Polska powinna negocjować, co ustalać, do kogo się zwracać w związku z atakiem na polską granicę ze wschodu. I że eskalacja kryzysu wynika z tego, że ktoś się nie zwrócił do partnerów. To piramidalna bzdura. To tak, jakby Polska zatrzymywała tylko tych imigrantów chcących pojechać do Niemiec i dalej, o których zatrzymanie poprosiłyby zagrożone państwa. Polskie służby doskonale wiedzą, że ich obowiązkiem jest nikogo nie przepuszczać. I to robią.
Wszyscy członkowie Unii Europejskiej i NATO są niejako z automatu zobligowani do pomocy i solidarności wobec państwa zagrożonego. Nic tu nie trzeba negocjować, uzgadniać, o nic prosić, bo wszyscy wiedzą, co trzeba zrobić. A wiedzą, bo ich służby, stale współpracując z Polską, są zorientowane, jaka jest sytuacja. Chodzi tylko o to, żeby te zobowiązania wypełniały. Do tego nie są potrzebne żadne negocjacje czy prośby z Polski. I to nie ma nic wspólnego ze stanem naszych relacji z instytucjami UE w sprawie tzw. praworządności. Podobnie jest w wypadku NATO. Albo to są realne organizacje oraz instytucje i robią swoje, albo są atrapami i szkoda na nie pieniędzy, a bezpieczeństwo krajów członkowskich to kompletna lipa.
Jeśli ktoś w Polsce uważa, że trzeba negocjować zobowiązania traktatowe, a uważają tak np. Tomasz Siemoniak i Jarosław Gowin, przemawiający w imieniu PO oraz Porozumienia w sejmowej debacie po informacji rządu o sytuacji na granicy (9 listopada 2021 r.), to neguje same podstawy funkcjonowania NATO i UE. Ta głupota może się dobrze sprzedaje w mediach, bo można po raz kolejny zaatakować rządzących, ale to jest kompletny absurd. Jeśli nie byłoby bezwarunkowości zasad solidarności, współpracy, pomocy i odpowiedzialności, to wszystko to można o deskę potłuc. Reszta to dziecinada. Podobnie jak dziecinadą jest nadymanie się w kwestii „praw uchodźców”, bo służby Putina i Łukaszenki oraz gorliwie na nich pracujący użyteczni idioci w Polsce pokazują wzruszające obrazki z dziećmi i kobietami. Jeśli dzieci i kobiety są tarczami, to humanitarne nadymanie się jest tyle warte, co trzecia prawda Tischnera.
NATO i UE nie robią łaski
NATO i UE nie robią Polsce łaski, tylko powinny wypełniać swoje zobowiązania. A Polska ma pełne prawo bronić swojej granicy. Tym bardziej że bez oglądania się na innych broni też Niemiec, Francji, Holandii i całej UE. Prosto wyraził to minister spraw wewnętrznych Niemiec Horst Seehofer mówiąc: „nie wolno krytykować polskiego rządu za stosowanie dozwolonych środków w celu ochrony zewnętrznej granicy UE”. Mało tego, Seehofer wezwał Komisję Europejską do pomocy, także finansowej, w zabezpieczeniu granicy. „Uważam, że musimy zabezpieczać granice poprzez budowę ogrodzeń” – powiedział wprost Seehofer. I osadził nadymających się humanitarystów: „Obrazy uchodźców i uciekających dzieci na granicy zostały „celowo stworzone i wykorzystane”. Cóż z tego, skoro 9 listopada 2021 r. w Sejmie Włodzimierz Czarzasty te „celowo stworzone i wykorzystane” obrazy wykorzystał zgodnie z zamiarami Putina i Łukaszenki.
Warszawa ma prawo domagać się solidarności od Berlina i Brukseli
— napisał sekretarz generalny CDU Paul Ziemiak.
A ujadający na Polskę w sprawie praworządności szef frakcji EPL Manfred Weber, powiedział: „Europejskie przesłanie musi brzmieć: ‘dość tego! UE w sprawie działań Łukaszenki musi być zjednoczona i stanowcza’”. To powtarza zresztą od początku kryzysu szefowa Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen. Z tego wynika, że wszyscy wszystko wiedzą, a tylko w Polsce część opozycji zajmuje się bzdurami w postaci żądań poinformowania tych, którzy wszystko wiedzą, o tym, co wiedzą.
Wszyscy, którzy mają zobowiązania, siły i środki wiedzą to, co powinni i muszą działać, bo to wynika z zasad, a nie z tego, czy ktoś o coś poprosi. Każdy na swoją miarę: Polska bezpośrednio na granicy, NATO na całym zagrożonym obszarze, UE na poziomie sankcji dla Białorusi czy finansowania instalacji ochronnych. A posłowie opozycji powinni przestać się kompromitować zajmując się tym, co albo nie ma najmniejszego znaczenia, albo nie wynika z tego, o czym opozycja sądzi, że wynika. Jeśli już wielu musi, może robić z siebie idiotów, ale nie z Polaków.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/573407-glupoty-na-temat-kryzysu-na-granicy