Kilkanaście tysięcy strażników granicznych, żołnierzy, policjantów. Od 1945 r. Polska nie musiała mobilizować takich sił, by chronić granic. Kolejny etap obrony przed agresją ze Wschodu został wygrany. Ale to dopiero początek. Dla polskiego polityka nie ma prawa istnieć dylemat, po której stronie się znaleźć.
Wybory są dwa: wesprzeć Łukaszenkę i Putina, bądź wesprzeć rząd RP. Nie ma miejsca pośrodku.
Oglądamy od wczoraj sceny, które były do przewidzenia. Ostrzegali przed nimi eksperci, rządzący, część mediów. Początkowy „kryzys” w Usnarzu był tylko preludium. I już wtedy było to wiadomym. Wówczas wyśmiewano nawet prowizoryczne zasieki szybko ułożone przez armię. Dziś okazuje się, że ta tymczasowa zapora zdaje egzamin, bo dzięki niej mundurowi mogą skutecznie powstrzymywać agresorów.
Po drugiej stronie – zgodnie z przewidywaniami - tysiące migrantów ekonomicznych pędzonych przez służby białoruskie nieopodal przejścia granicznego z Polską. Ich nawałę możemy oglądać na żywo, bo ci będący na skraju wytrzymałości, od tygodni koczujący w lasach biedacy, wciąż mają działające telefony komórkowe i urządzają transmisje ze szturmu na naszą granicę. Organizujący tę akcję białoruski reżim zadbał o wszystko. Teraz gromadzi większe siły na granicy.
Mamy więc coraz liczniejsze tabuny nielegalnych migrantów, coraz bardziej ostentacyjne ataki na polskich funkcjonariuszy i żołnierzy, coraz brutalniejsze zachowania białoruskich służb.
Nie sposób nie uważać, że część naszej opozycji czeka na strzały, na rozlew krwi na granicy nie mniej niż służby Łukaszenki. A może nawet bardziej? Wszak białoruski tyran już wie, że tej batalii nie wygra, zaś nasi pożyteczni idioci/zdrajcy (niepotrzebne skreślić) nawet tym się nie zajmują. Jakby było im obojętne, jak to starcie się zakończy. Może jakimś cudem uda się osłabić PiS?
Nie, nie uda się. Bo dziś uderzając we władze RP, kolportując przekazy Moskwy i Mińska, domagając się otwarcia strefy przygranicznej, udając, że mamy do czynienia z kryzysem uchodźczym i bezbronnymi ludźmi, którzy błagają nas o pomoc, uderza się w Rzeczpospolitą. Ona jest teraz uosabiana w dziewczynach i chłopakach z podlaskiego oraz nadbużańskiego oddziału SG, z oddziałów prewencji, z 16. i 18. zmechanizowanej, w żołnierzach OT, specjalsach i kolejnych, którzy do nich dołączają.
Wypełniają służbę wobec ojczyzny. Stanęli u granic kraju, mając świadomość ryzyka. Po drugiej stronie nie ma tylko śniadych panów ze szpadlami i sekatorami, lecz wyposażone w długą broń oddziały wojsk reżimu. To beczka prochu, w obliczu której zachowują się w pełni profesjonalnie. Możemy być z nich dumni.
Na granicy z Białorusią nasze państwo zdaje egzamin. Ale zdajemy go i my wszyscy, bo postawa każdego z nas ma znaczenie.
Wsparcia Polsce udziela Kwatera Główna NATO, Komisja Europejska, która pracuje nad sankcjami dla linii lotniczych uczestniczących w przemycie ludzi (domaga się tego w wywiadzie dla „Sieci” szef SG gen. Praga), Departament Stanu USA, prezydenci Litwy, Łotwy, Estonii, Ukrainy i Gruzji, rządy Węgier, Słowenii, Czech, Holandii, a nawet szef frakcji EPL w PE Manfred Weber. Rząd w Bagdadzie wskutek interwencji polskiej dyplomacji zamyka białoruskie konsulaty, by zmniejszyć liczbę migrantów na Białorusi.
Można odnieść wrażenie, że dziś Rzeczpospolita w trudnej sytuacji wobec fizycznej agresji zewnętrznej bardziej może liczyć na życzliwą dłoń z zagranicy niż od części naszej klasy politycznej.
Jeśli opozycja chce zachować resztki honoru, powinna natychmiast z całą mocą wesprzeć rząd i służby państwowe, które pilnują naszych granic. Na chwilę przestać myśleć o tym, co się opłaci jej, a na czym straci PiS. Przez chwilę pomyśleć o ojczyźnie. Choć przez chwilę.
CZYTAJ TAKŻE:
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/573265-wesprzec-lukaszenke-czy-rzad-rp-nie-ma-miejsca-posrodku