Co jeszcze musi się wydarzyć, by rodzimi, rzucający kalumniami i ziejący nienawiścią do Straży Granicznej celebryci i akolici opozycji zrozumieli, jak poważna jest sytuacja?
Fakt, że tysiące imigrantów, głównie zdrowych i młodych mężczyzn próbuje wziąć szturmem polską granicę, naruszyć fizycznie integralność terytorialną państwa jeszcze nie przemawia do wyobraźni? Ci ludzie są oczywiście inspirowani, popychani, instruowani i wykorzystywani przez bezwzględny reżim Aleksandra Łukaszenki, który chce nie tylko kryzysu w Polsce, ale i w całej Unii Europejskiej. Czego jeszcze trzeba ludziom, którzy wyzywają polskich żołnierzy, polską straż graniczną od śmieci, psów, maszyn bez serca i mózgu? Przecież tu nie idzie o rząd ten czy tamten tylko o nasze Państwo! Chodzi też o bezpieczeństwo całej Unii Europejskiej. Tak ciężko to zrozumieć?
Co i rusz pojawiają się pomysły i propozycje, że przecież każdy może kogoś przyjąć, że gdyby każda parafia przyjęła jedną czy dwie osoby, to pokonalibyśmy kryzys. Ale przecież to się nie skończy na tysiącu, dwóch ani nawet trzech. Jeśli okaże się, że dla nich jest miejsce pojawi się milion, a potem kolejny. Nie ma możliwości, by przyjąć wszystkich. To zwykła fikcja, niemożliwa do zrealizowania.
Ale skoro te wszystkie argumenty nie trafiają do naszych celebrytów czy toczącej z PiS wojny na śmierć i życie opozycji, to może trafią do nich argumenty podniesione przez Manfreda Webera, który jest przewodniczącym grupy Europejskiej Partii Ludowej w Parlamencie Europejskim i zastępcą Donalda Tuska tej w partii.
Strategia destabilizacyjna prowadzona przez reżim Alaksandra Łukaszenki nie może pozostać bez konsekwencji; UE musi stanowczo się jej sprzeciwić oraz wesprzeć Polskę i kraje bałtyckie
— pisze w PE Manfred Weber na łamach francuskiego dziennika „L’Opinion”.
Kobiety, dzieci stają się ofiarami dyktatora
— pisze Weber.
W wymierzonej w UE bezprecedensowej próbie destabilizacji reżim Łukaszenki stworzył gigantyczny system handlu ludźmi na północno-wschodniej granicy Wspólnoty. Pomoc, jaką kraje bałtyckie i Polska otrzymały od UE w postaci materiałów i ekspertów, to zdecydowanie za mało
— uważa Weber.
Co więcej, europejski polityk pozytywnie wypowiada się o budowie dodatkowej zapory ogrodzenia.
Przykład granicy grecko-tureckiej pokazuje nam, że budowa muru pozwoliła położyć kres szantażowi Ankary wobec UE. Fundusze europejskie nie są oczywiście czekiem in blanco. W każdym razie zależą one od poszanowania podstawowych zasad UE. Ale naszym obowiązkiem jest również udzielanie pomocy państwom członkowskim na pierwszej linii frontu w radzeniu sobie z presją migracyjną. UE powinna zbadać możliwość rozszerzenia listy sankcji wobec Mińska np. o organizacje i osoby związane z tym handlem ludźmi
— proponuje eurodeputowany.
Dlaczego ten rozsądek i chłodna ocena sytuacji nie przekłada się na kolegów z tej samej grupy parlamentarnej? Dlaczego cały czas próbują wykorzystywać sytuację do wojny z rządem Zjednoczonej Prawicy, zamiast z troską pomyśleć o własnym Państwie? Jakich jeszcze scen im potrzeba na tej granicy, bo zrozumieć jak złożona i trudna jest tam sytuacja?
Dziś na konferencji prasowej Donald Tusk wyraził zaniepokojenie tym, co dzieje się na granicy. Oczywiście najpierw podkreślił, że PiS nie jest przygotowane do sytuacji, że pora, by rząd wziął się do roboty i przedstawił program wyjścia z kryzysu, a każda sensowna propozycja może liczyć na solidarne wsparcie PO. Dopiero teraz? A kto robił w Sejmie cyrk wokół zapory? Kto biegał przy granicy z torbami, gdy rząd alarmował o powadze sytuacji?
Najwyższa pora, by wreszcie wszystkie siły polityczne wzięły się w garść i zaczęły mówić jednym głosem. Koniec tych cyrków, szopek, przedstawień, rozbijania jedności Polaków. Skoro było to możliwe na Litwie i na Łotwie, to w Polsce też jest możliwe. To jest Racja Stanu.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/573233-kiedy-celebryci-i-opozycja-zrozumieja-co-sie-dzieje