- Jak startować to tylko w Warszawie, w Warszawie - z konieczności musi zaśpiewać Donald Tusk na melodię znanej piosenki o przygodzie w Warszawie, jeśli weźmie udział w najbliższych wyborach do Sejmu. Taki wariant wyboru Tuska podał w niedawnej rozmowie Tomasz Siemoniak, ujawniając perspektywy formalnego zainstalowania się w polskiej polityce przez staro-nowego przewodniczącego Platformy Obywatelskiej.
Na razie Donald Tusk jest w polityce „osobą prywatną”. Nie ma w Polsce żadnej, oprócz przewodnictwa partii, „urzędowej funkcji politycznej”. A pogłoski o jego próbach zostania senatorem na miejsce Barbary Borys – Damięckiej wydają mi się mało poważne, choćby dlatego, że ta inicjatywa wzbudziłaby powszechny niesmak opinii publicznej, która by zobaczyła , jak upokarza kolejną kobietę dla zaspokojenia własnego interesu. Pewnie wszyscy jeszcze w Platformie pamiętają, jak kilkanaście godzin po swoim powrocie do polskiej polityki, nie zdążywszy rozpakować podróżnych bagaży, bez żadnych skrupułów pozbawił Ewę Kopacz funkcji wiceprzewodniczącej partii tylko po to, aby zrobić dla siebie miejsce na fotelu tymczasowego przewodniczącego.
A co z Gdańskiem?
Dlaczego start w Warszawie stał się koniecznością? Z obawy, że w swoim rodzinnym Gdańsku może przegrać z jakimś innym kandydatem Platformy Obywatelskiej. Za klęskę epoki uznano by, gdyby przegrał z konkurentem z PiS, np. z Kacprem Płażyńskim, co wcale nie jest nierealne. Na takie szalone ryzyko przyszły stary-nowo premier pozwolić sobie nie może. A może nawet przyszły prezydent, bo i takie słodkie sny ma Donald Tusk, o czym donoszą nieśmiało jego poddani. To taki głupi żart. Oczywiście miałem na myśli jego współtowarzyszy partyjnych.
A w Warszawie, a w Warszawie, - jak ktoś już przede mną powiedział nadzwyczaj trafnie – najmarniejszy kandydat Platformy pokona w wyborach każdego rywala PiS. Tak się dzieje i tak pozostanie, gdyż ta reguła nie należy do zjawisk społeczno-polityczne, lecz przypomina prawo fizyki. Gdyby ławka parkowa albo nawet jakiś kulawy taboret z demobilu miały napis „Platforma Obywatelska”, to w cuglach wygrają z każdym konkurentem. Jestem przekonany, iż nawet plebiscytu, kto zrobił więcej dla poznania tajemnic świata, Albert Einstein czy owa ławka parkowa albo taboret, w Warszawie nie miałby szans wygrać genialny fizyk. Taka jest prawda. Tego nie jest w stanie zmienić nawet Donald Tusk. Nie można się dziwić, że woli startować do Sejmu w Warszawie.
Warszawiacy, choć może dla ostrożności powiem, mieszkańcy Warszawy, należą do tej oświeconej społeczności polskiej, którzy widzą w Donaldzie Tusku – zresztą zgodnie z jego głębokim przekonaniem – jednego z największych polityków europejskich, oddanych bezgranicznie Polsce i jej obywatelom. Jedyną dla niego wartością, której nigdy się nie sprzeniewierzył jest prawda. Zawsze i do końca prawda. Nawet jeśli brzmi ona:
Największym złem jest PiS, którego bez żadnych moralnych zahamowań trzeba zwalczać każdym dostępnym sposobem. To musi stać się jedynym programem politycznym na dziś całej opozycji pod moim dowództwem. Zjednoczenie się opozycji, którą podejmuję się kierować, będzie dowodem patriotyzmu
– wyjaśniał Donald Tusk swoje credo polityczne.
Stolica w ciemno za Tuskiem
Wiadomo, że mieszkańcy Warszawy są urodzonymi patriotami. Pójdą więc w ciemno za Donaldem Tuskiem i jego programem. Tym bardziej, że powiedzmy szczerze – nie ma sprawy, nie ma dziedziny życia, w której Donald Tusk, nie byłby ekspertem. Nie ma trudności, w której nie byłby w stanie udzielić najwłaściwszej rady, jak ją pokonać. Nie ma wydarzenia, którego nie przewidziałby. I jednocześnie nie wytknął kardynalnych błędów, jakie popełnili rządzący pisowcy w rozwiązywania nie korzystnych wydarzeń lub zagrożeń.
Potwierdzeniem nadzwyczajnych zdolności Donalda Tuska, o których przed chwilą powiedziałem, jest jego dzisiejsza opinia w związku ze szturmem wielu setek imigrantów na granicy białorusko- polskiej, którzy przemocą próbują się wedrzeć na terytorium Polski.
PiS nie jest w żaden sposób przygotowany do tej sytuacji
– usłyszeliśmy eksperta Donalda Tuska.
Warszawiacy, znowu przejęzyczenie, przepraszam. Mieszkańcy Warszawy są zapewne zachwyceni. Mam nadzieję, że wrzucając do urny głos za swoim idolem będą pamiętali o jego zaletach. Człowieka na każdej rzeczy się znającego i wszystko wiedzącego. Żebym nie zapomniał – zawsze mówiącego prawdę.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/573232-donald-tusk-nieprzescignionym-idolem-w-stolicy
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.