W kwestii bitwy o granice Polska potrzebuje wsparcia politycznego Zachodu - możliwe jednoznacznego, silnego, szybkiego. To ważne, to konieczne, to niezbędne. Także z punktu widzenia Niemiec i innych krajów zachodnich; wszak imigranci krzyczą „Germany, Germany”, nie ukrywając, dokąd zmierzają. Polska broni więc dziś szczelności własnej granicy, ale jednocześnie osłania swojego zachodniego sąsiada przed kolejnym wstrząsem imigracyjnym, o nieprzewidywalnej skali. Jak wiemy, Łukaszenka może ściągnąć do siebie właściwie dowolną liczbę przybyszów. A skoro jeszcze na tym zarabia, to nie będzie się wahał, jeśli zdoła wyrąbać dziury w polskiej granicy.
Z drugiej strony, zachód - np. Niemcy - najbardziej pomogły by Polsce nie poprzez oświadczenia i komunikaty, ale poprzez zawieszenie bądź wygaszenie działań na froncie unijnym. To byłaby realna pomoc dla kraju, który dziś zapewnia bezpieczeństwo migracyjne całej Unii. Niestety, nie robią tego, i nie zanosi się, by miały zamiar.
W obliczu zmiany taktyki przez Białorusinów - jak widać, polska strategia okazała się skuteczna - słuchać nasilone wezwania do sięgnięcia po konkretną pomoc zagraniczną. Przywołuje się zwłaszcza Frontex - unijną agencję zajmującą się ochroną granic. Problem w tym, że Frontex nie ma własnych strażników granicznych; mógłby do nas co najwyżej skierować funkcjonariuszy innych krajów. I tu pojawia się ważne pytanie: czy oznaczałoby to nasze wzmocnienie, czy też osłabienie?
Otóż wszystko wskazuje, że wyszlibyśmy na tym raczej kiepsko. Po pierwsze, determinacja żołnierzy i funkcjonariuszy broniących własnej Ojczyzny zawsze będzie większa niż determinacja osób „na delegacjach”. Po drugie, byłyby to grupy podatne na presję medialną we własnych krajach, przede wszystkim presję o charakterze „humanitarnym”. Po trzecie, poprzez faktyczne umiędzynarodowienie konfliktu Polska stałaby się podatna na różnego rodzaju gry i rozgrywki, w tym także te dyktowane przez Kreml. A jak dobrze wiemy, Rosja ma na zachodzie potężne wpływy.
W tej sprawie nie ma cudownych skrótów, magicznych zaklęć. To Polska musi wygrać tę batalię, to Polska musi obronić swoje granice. Nikt tego za nas nie zrobi. Nie miejmy w tej sprawie żadnych złudzeń.
Powtarzam: Polska potrzebuje wsparcia politycznego. Na poziomie wojskowym, technicznym, w obecnej fazie jest w stanie poradzić sobie sama - pod warunkiem, że społeczeństwo powstrzyma tych, którzy chcą strzelać obrońcom granic w plecy - i słowem, i czynem.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/573220-to-polska-musi-wygrac-te-batalie-a-nie-frontex-czy-nato