A jak zachowałby się w tej sytuacji rząd Donalda Tuska? To najczęściej zadawane pytanie, szczególnie gdy słyszy się wujka dobra rada, przypadkowo nazywającego się Donald Tusk. I bardzo trudno znaleźć kogoś, kto miałby przekonanie, że rząd Donalda Tuska poradziłby sobie z atakiem na polską granicę ze strony Białorusi.
Przy pomocy broni demograficznej, nad której częścią Tusk, a szczególnie oddane mu media i cała już armia użytecznych idiotów ronią łzy współczucia i wzruszenia. A nawet chcą doprowadzić do zrobienia wyłomu w strategii obrony granicy, próbując wywołać panikę moralną po polskiej stronie. W takiej roli znalazł się na granicy na przykład aktor Maciej Stuhr.
Jeszcze gorsze jest to, że żerująca na odruchach humanitarnych armia użytecznych idiotów tylko czeka na krew na granicy. Żeby potem zorganizować i do monstrualnych rozmiarów rozdąć kampanię nienawiści przeciwko polskiemu rządowi i Polsce. Jako zbrodniarzom atakującym niewinnych, biednych i cierpiących „uchodźców”. To niebywałe, że polscy obywatele mogą nie tylko stać po stronie najeźdźców, ale robią wszystko, żeby sytuacja eskalowała na tyle, że przypadkowo czy wskutek prowokacji ktoś zginie bądź zostanie ranny.
Nie jest niespodzianką, że wujek dobra rada Donald Tusk rozkraczył się na granicznym płocie, czyli jest za obroną polskiej granicy, a nawet przeciw. Na konferencji prasowej 8 listopada 2021 r. Donald Tusk, rozkraczony na płocie, stwierdził: „Jestem bardzo zaniepokojony tym, co dzieje się dzisiaj i co będzie się działo w najbliższych godzinach na naszej wschodniej granicy”. Jest tym bardziej zaniepokojony, że „biorąc pod uwagę fakt, że w tę presję na naszą granicę, w organizowanie grup migrantów zaangażowane są służby białoruskie, to zagrożenie wydaje się poważniejsze niż tylko wynikające z faktu nielegalnej migracji”. Czyli jedna noga Tuska znajdowała się na polskiej stronie.
Druga noga przewodniczącego PO, tkwiąca po stronie białoruskiej, też musiała dać głos: „Prawdziwym problemem jest to, że nikt nie wie, co polski rząd zamierza z tym zrobić. Jeśli miałoby dojść do jakichkolwiek aktów przemocy, szczególnie przy wsparciu białoruskich funkcjonariuszy czy żołnierzy, to jest to dokładnie ten moment, kiedy władza powinna natychmiast zacząć rozmawiać ze wszystkimi obywatelami, z opozycją”. Czyli co? Wojsko, straż graniczna, policja nie reagują natychmiast na pojawiające się i konkretne zagrożenia, tylko organizują kluby dyskusyjne? I tam wujkowie dobra rada w stylu Tuska mówią im, co mają robić.
Wujek dobra rada Tusk oczywiście wie, że służby są profesjonalne i nie potrzebują podpowiedzi, co i jak trzeba zrobić. Tym bardziej że w sensie operacyjnym wujek dobra rada nie ma o tym bladego pojęcia. Ale nie o to chodzi. On musi zasiać zwątpienie, czy polskie państwo funkcjonuje, czy rząd wie, co robić. Więc opowiada dyrdymały o zwoływaniu Rady Bezpieczeństwa Narodowego, tak jakby rządowy sztab kryzysowy z szefami resortów i służb to był klub dyskusyjny lub przedszkole.
Postawienie na klub dyskusyjny oraz ogólnikowe dywagacje, że „już czas zastanowić się nad wykorzystaniem art. 4. NATO” pokazuje, jak byłoby, gdyby rządził Donald Tusk. A, że nie rządzi, to gabinet Mateusza Morawieckiego nie zastanawia się, ale jest w stałym kontakcie z odpowiednimi strukturami NATO i razem rozważają różne warianty działania. A Donald Tusk opowiada, że „bardzo by chciał, abyśmy bez wyjątku, jako Polacy, byli solidarni w tym momencie”. I jest solidarny, bowiem „powstrzyma się od jakiejkolwiek krytyki, chociaż bardzo się niepokoi, że PiS nie jest przygotowany w ogóle do tej sytuacji”. Tusk jest za to przygotowany na opowiadanie bajek. I ostrzegania, że „to jest ostatni moment, żeby władza, rząd, prezydent, Jarosław Kaczyński wzięli się do roboty”.
Wujek dobra rada Tusk nie przyjmuje do wiadomości, że to jest ostatni moment, żeby się zamknął, jeśli nie chce albo nie jest w stanie zatrzymać fali agresji wobec polskich służb granicznych, która płynie ze strony jego zaplecza. I żeby tabuny użytecznych idiotów przestały realizować scenariusz Putina – Łukaszenki, włączając się w inscenizacje łzawych obrazków z dziećmi i kobietami. W ten sposób stają się wspólnikami tych zbirów, którzy dzieci i kobiet używają jako żywych tarcz. I mają gdzieś ich zdrowie i życie, byleby coraz więcej użytecznych idiotów po polskiej stronie organizowało melodramatyczne happeningi i jeździło nad granicę (jak Maciej Stuhr).
Zamiast ogólnikowych dyrdymałów, Tusk mógłby zrobić coś pożytecznego, gdyby powstrzymał swoich zwolenników od realizowania planów Łukaszenki i Putina. Ale on tego nie zrobi, bo przecież dużo ważniejszy od bezpieczeństwa granicy i Polski jest zamęt w kraju, który mógłby pomóc w obaleniu obecnych władz. Dlatego nawet symbolicznie nie jest rozkraczony na płocie granicznym, tylko robi wszystko, żeby ten płot zniszczyć. A te wszystkie wyrazy troski i pytania o to, czy rząd ma plan, to wyłącznie cynizm, wyrachowanie i totalna obłuda. Tu w ogóle nie chodzi o Polskę, a wyłącznie o władzę. Dla jej zdobycia gotowi byliby zrobić wszystko.
Czy to wszystko, co można zrobić dla zdobycia władzy, to już są działania opisane w XVII rozdziale kodeksu karnego – przestępstwa przeciwko Rzeczypospolitej, powinny rozstrzygnąć właściwe organy państwa. W każdym razie piąta kolumna rośnie w siłę, szczególnie na zapleczu Donalda Tuska, i dziś już tylko wyjątkowych naiwniaków może zmylić humanitarna retoryka czy bezobjawowa troska o bezpieczeństwo granicy, państwa i Polaków. Zbyt to przypomina sierpień 1939 r., żeby to bagatelizować.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/573206-donald-tusk-powinien-sie-zamknac