Adam Bodnar w artykule dla „Gazety Wyborczej” zwraca uwagę na wyrok sądu z Norwegii, który nie zgodził się na wydanie Polsce osoby poszukiwanej. „Na razie nic nie wskazuje, że sędziowie będą działali w bardziej praworządnych warunkach, z gwarancjami pełnej niezależności” – grzmi Bodnar.
CZYTAJ TAKŻE: Absurd! Norweski sąd odmawia ekstradycji skazanego Polaka. Powodem… „zły stan polskiej praworządności”
W tekście dla „GW” były Rzecznik Praw Obywatelskich opisuje sprawę z Norwegii.
Kilka dni temu norweski sąd rejonowy w Vestfold ogłosił, że nie zamierza wydać Polsce osoby poszukiwanej w sprawie narkotykowej. Stwierdził, że przeszkodą jest stan praworządności – sąd nie może zaufać polskim sądom, że będą orzekały w sposób niezależny i bezstronny. To orzeczenie powinno być mocnym sygnałem ostrzegawczym dla władz polskich
— podkreśla.
Norwegia nie należy do Unii Europejskiej, jednak w zakresie stosowania instytucji europejskiego nakazu aresztowania jest objęta specjalną umową regulującą współpracę z Unią. Nie wchodząc w szczegóły, skoro fizyczne granice pomiędzy Norwegią a UE są praktycznie zniesione, to konieczne jest dodatkowe określanie współpracy w ściganiu przestępców
— dodaje.
Bodnar wyjaśnia także zasady działania ENA (europejskiego nakazu aresztowania – red.)
ENA to bardzo ważny instrument polityki karnej w Unii. Jego istota sprowadza się do następującej konstrukcji. Skoro tworzymy otwartą przestrzeń w ramach UE, skoro pozwalamy podróżować i przemieszczać się między państwami członkowskimi praktycznie bez ograniczeń, to musimy tworzyć środki bezpieczeństwa. Bo z tej wolności przemieszczania się korzystają nie tylko uczciwi (…), ale także osoby ścigane czy podejrzane o popełnienie przestępstwa
— czytamy.
Stosowanie ENA opiera się na idei wzajemnego zaufania. Państwa członkowskie uznają, że mają zbliżone standardy funkcjonowania całego systemu wymiaru sprawiedliwości, zapewniające podsądnym równoważny poziom ochrony i gwarancji rzetelnego procesu
— informuje były RPO.
„Patrzymy polskim władzom i sądom na ręce”
Autor wspomina także o sprawie związanej z irlandzkim sądem, który wystosował pytanie do TSUE.
Sąd irlandzki zadał pytanie TSUE, czy można wydawać osoby polskim sądom, skoro nie dają one gwarancji niezależności sądownictwa
— pisze Bodnar.
TSUE, odpowiadając na to pytanie, ale także na kolejne pytania sądów innych państw członkowskich (zwłaszcza holenderskie), nigdy nie stwierdził, że niemożliwe jest wydawanie osób do Polski na podstawie ENA. Ale za każdym razem formułował test prawniczy, który musi być przeprowadzony przed podjęciem decyzji. Sąd wydający musi sprawdzić, czy w konkretnej sprawie nie istnieje zagrożenie dla prawa oskarżonego do osądzenia przez niezależny sąd
— wyjaśnia, podkreślając, że „nie ma już automatyzmu, jest procedura, która musi zostać wypełniona”.
Jak zaznacza były RPO, „rozstrzygnięcia TSUE są uznawane za dość zachowawcze. Jednak chodziło w nich przede wszystkim o wysłanie sygnału ostrzegawczego”.
Sądy państw członkowskich mają prawo się dopytywać. Patrzymy polskim władzom i sądom na ręce. Niepokoi nas sytuacja w sądownictwie. Kończymy z automatyzmem. Ale jednak co do zasady nie zaprzestajemy współpracy w zakresie ENA
— pisze.
Bodnar ze smutkiem dodaje, iż „problem w tym, że sytuacja w Polsce w zakresie funkcjonowania wymiaru sprawiedliwości się nie polepsza”.
Z każdym tygodniem rząd okazuje coraz większe lekceważenie wyrokom TSUE, kolejni sędziowie są zawieszani lub przenoszeni pomiędzy wydziałami, zapowiadane są zmiany, których treść mrozi krew w żyłach. Narasta konflikt z Unią. Na razie nic nie wskazuje, że sędziowie będą działali w bardziej praworządnych warunkach, z gwarancjami pełnej niezależności
— przekonuje.
Apel Bodnara do premiera Morawieckiego
Były RPO ostrzega również, że „Trybunał w Luksemburgu może zmienić podejście i powiedzieć twardo – to już nie jest moment na stosowanie jakichkolwiek testów, tylko po prostu trzeba wstrzymać wykonywanie ENA”.
Słowem, Polsce grożą nie tylko sankcje finansowe, ale także zablokowanie jednego z najważniejszych mechanizmów współpracy między państwami członkowskim
— alarmuje.
Na koniec Adam Bodnar zwraca się do Mateusza Morawieckiego:
Drogi Premierze, bo do Pana piszę te słowa: pull up, pull up, pull up. Czas najwyższy. Chodzi nie tylko o pieniądze z Krajowego Planu Odbudowy, ale o normalne, zwyczajne funkcjonowanie w Unii Europejskiej. Bez fizycznych granic. Bo właśnie także dzięki zasadzie wzajemnego zaufania, która łączy sądy, tych granic nie mamy.
CZYTAJ RÓWNIEŻ:
-Goran Andrijanić: Adam Bodnar, RPO tylko dla „wykształconych Europejczyków”
Bodnar przestał pełnić funkcję RPO, ale nadal tkwi w nim ten sam zapał polityczny, by straszyć i dramatyzować…
mm/wyborcza.pl
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/573072-bodnar-do-premiera-do-pana-pisze-te-slowa-pull-up