W 2017 roku „Gazeta Wyborcza” opublikowała na swoich łamach „miażdżący” raport Państwowej Inspekcji Pracy i NFZ nt. sytuacji w szpitalu w Pszczynie. Teraz redakcja z Czerskiej zdaje się nie pamiętać o wynikach kontroli, za to chętnie wykorzystuje śmierć ciężarnej kobiety w dyskusji nad legalizacją aborcji.
CZYTAJ TAKŻE:
„Miażdżący” raport z kontroli w szpitalu w Pszczynie
Oddziały bez lekarzy, brak dyżurnych na ginekologii i pozostawione bez opieki noworodki – to tylko część wstrząsających ustaleń Państwowej Inspekcji Pracy i NFZ nt. sytuacji w szpitalu w Pszczynie. Raport w 2017 roku opisywała na swoich łamach „Gazeta Wyborcza”, krótko po tym, gdy w innym szpitalu tej samej spółki doszło do śmierci anestezjolog dyżurującej czwartą dobę z rzędu.
4 stycznia 2017 roku w artykule pt. „Miażdżące wyniki kontroli w szpitalu w Pszczynie” autorka artykułu, Judyta Wątoła napisała, że „szpital w Pszczynie, który od 2010 roku jest dzierżawiony przez spółkę Centrum Dializa z Sosnowca jest jednym z najczęściej kontrolowanych w województwie”. Kontrola, która została opisana przez „GW”, dotyczyła m.in. zapewnienia obsady lekarskiej na dyżurach. Jak napisano w artykule, „spółka wyjaśniała, że lekarka była na kontrakcie, więc w jej przypadku nie obowiązywał Kodeks Pracy. Kontrola PIP nie zostawiła na spółce suchej nitki”.
W szpitalu w Pszczynie chorzy byli często pozbawieni opieki lekarza i pielęgniarki. Nie ma toalet dla niepełnosprawnych, a przyłącza gazów potrzebnych do ratowania życia były popsute, albo okazywały się atrapą. NFZ nałożył na szpital ponad milion złotych kary
— opisywała „GW”.
NFZ skontrolował pracę lekarzy, pielęgniarek i sprzęt szpitala. Latem 2016 przez prawie miesiąc oddział geriatrii w ogóle nie przyjmował chorych, nie zgłaszając tego nikomu. (…) Na intensywnej terapii przez kilkanaście dni dyżurował tylko jeden lekarz, choć powinno być dwóch. Na chirurgii ogólnej też zdarzało się, że pracował tylko jeden lekarz, choć szpital zapewnił NFZ, że zatrudnia tam czterech specjalistów. W marcu zeszłego roku przez pięć dni na chirurgii nie było żadnego lekarza! Na neurologii też dyżurowało za mało specjalistów, a w styczniu, lutym i maju zdarzały się dni, kiedy przez kilka lub kilkanaście godzin nie było ani jednego
— wyliczała w 2017 roku „Wyborcza”.
Atrapy, popsute przyłącze tlenu
Wstrząsająca była także sytuacja na oddziale ginekologii, gdzie „noworodki zostawały na wiele godzin bez opieki, bo lekarki schodziły do poradni”. Z powodu braku personelu zaniedbywano dokumentację medyczną m.in. na bloku porodowym.
W trakcie kontroli okazało się też, że na oddziale ginekologiczno-położniczym jedno przyłącze tlenu i jedno przyłącze próżni (gazy potrzebne do ratowania życia) to atrapy, a inne przyłącze próżni nie działa. To samo na sali porodowej. Popsute też było jedno przyłącze tlenu na internie i trzy z czterech przyłączy próżni na intensywnej terapii
— wskazywała „Wyborcza”.
Z uwagi na liczne zaniedbania i nieprawidłowości NFZ nałożyło na szpital milion złotych kary, ale Spółka Centrum Dializ nie zgadzała się z ustaleniami kontroli uznając to za „element sporu” sądowego. W 2017 roku prokuratura nie zajęła się wynikami kontroli przeprowadzonej przez NFZ.
Śmierć 30-latki w ciąży
W miniony weekend media obiegła historia 30-letniej kobiety, która trafiła do pszczyńskiego szpitala w 22. tygodniu ciąży, kiedy odeszły jej wody płodowe. U płodu już wcześniej stwierdzono wady rozwojowe. Pacjentka zmarła w wyniku wstrząsu septycznego.
Rodzina i jej pełnomocniczka stoją na stanowisku, że lekarze zbyt długo zwlekali z zakończeniem ciąży, co przyczyniło się do zgonu. Sprawę bada prokuratura, kontrolę w placówce rozpoczął też Departament Kontroli Narodowego Funduszu Zdrowia. Szpital zawiesił realizację kontraktów dwóch lekarzy, którzy pełnili dyżur w czasie pobytu pacjentki w szpitalu.
Sprawie wiele uwagi poświęca także „Gazeta Wyborcza”. Jednak zamiast przypominać o wynikach kontroli z 2017 roku, redakcja z Czerskiej woli relacjonować „Marsze dla Izy” i podtrzymywać absurdalną narrację, że 30-latka zmarła z powodu orzeczenia Trybunału Konstytucyjnego z października 2020 roku, a jej życie mogła uratować aborcja.
Przypomnijmy, że Trybunał Konstytucyjny orzekł rok temu, że przerywanie ciąży ze względu na podejrzenie ciężkiej choroby lub upośledzenia płodu jest niezgodne z ustawą zasadniczą. Przepisy nadal dopuszczają możliwość przerywania ciąży w przypadku, gdy stanowi ona zagrożenie dla życia i zdrowia kobiety, a także gdy zachodzi uzasadnione podejrzenie, że ciąża jest skutkiem czynu zabronionego m.in. gwałtu.
wkt/wyborcza.pl/salon24
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/573022-tego-wyborcza-nie-chce-pamietac-ws-szpitala-w-pszczynie