Mają rację ci komentatorzy w mediach społecznościowych, którzy podkreślają iż gdyby pani Barbara Kurdej - Szatan dotknęła złym słowem jakiekolwiek środowisko wyznające ideologię LGBT albo kogokolwiek z establishmentu, w ciągu pięciu minut nie miałaby kontraktu z firmą Play. Nie musiałaby nawet nikogo nazywać „mordercami” czy „maszynami bez serca”, jak to zrobiła wobec funkcjonariuszy Straży Granicznej. Wystarczyłaby - jak sądzę - wątpliwość, na przykład czy faktycznie można z dnia na dzień odwołać swoją płeć biologiczną?
Wielki koncern nie musiałby nawet specjalnie się wysilać. Dla każdego znającego choć trochę rynek reklamy jest oczywiste, że długoterminowe kontrakty z gwiazdami zawierają klauzulę dotyczące wypowiedzi i zachowania zakontraktowanego także w życiu zawodowym i w mediach, również społecznościowych. Nie mogą być one agresywne, zbyt kontrowersyjne, dzielące.
A jednak, w przypadku tak brutalnej agresji wobec funkcjonariuszy straży granicznej, mierzących się z brutalnym, nieludzkim atakiem reżimu zza wschodniej granicy, w sytuacji potwierdzonego przez UE i NATO zagrożenia bezpieczeństwa państwa, wobec coraz ostrzejszych prowokacji z bronią, firma Play wybrała reakcję najbardziej minimalistyczną z minimalnych.
Widzimy, jak duże poruszenie wywołały niektóre treści zamieszczane przez Panią Barbarę Kurdej-Szatan, która występuje w reklamach Play. Wiadomości publikowane na jej prywatnych profilach w mediach społecznościowych wyrażają jej opinię i nie są w żadnym wypadku stanowiskiem Play
— napisano na Twitterze sieci Play.
Poruszenie? Żarty ktoś sobie z nas robi.
Wydanie tego banalnego komunikatu, nic nie mówiącego o stosunku firmy do haniebnych słów celebrytki wypowiedzianych wobec dzielnych ludzi broniących Polski, zajęło kilka ładnych godzin. A przecież padły słowa straszliwe.
Postawę koncernu wobec skandalu wywołanego przez Kurdej-Szatan odczytuję jako de facto przyzwolenie na takie słowa.
Cóż, firma Play ma prawo zatrudniać do reklam kogo chce i akceptować każde komunikaty swoich celebrytów, ale klienci i państwo polskie mają prawo wyciągać z tego wnioski.
Klienci: każdy ma dziś prawo szybko i łatwo zmienić dostawcę usług. Jeśli ktoś korzysta z Play, osobiście rekomendowałbym przemyślenie sprawy.
Państwo polskie: Jeżeli firma Play uważa iż taki wulgarny i kłamliwy atak na Straż Graniczną w tak krytycznym, wręcz wojennym momencie, nazywanie obrońców mordercami, nie jest przekroczeniem wszelkich norm, to warto się zastanowić, czy nie należy uznać tej firmy za podmiot wysokiego ryzyka? Nie wyobrażam sobie, by jakikolwiek urzędnik państwowy, jakikolwiek podmiot publiczny, mógł bez jasnej odpowiedzi na to pytanie, korzystać z usług czy infrastruktury firmy Play, współpracować z nią na jakimkolwiek polu.
Państwo polskie ma też narzędzia, by w kontekście tak zaskakującej tolerancji Playa wobec słów pani Kurdej-Szatan przeanalizować realną strukturę kapitałową koncernu, koncesje jakimi na terenie RP on dysponuje, powiązania międzynarodowe. Możliwe, że z czegoś ta niezdolność do elementarnej reakcji w obronie państwa polskiego wynika.
Nie chodzi o żadną zemstę, żaden odwet, żadne emocje, ale profesjonalnie chronione bezpieczeństwo państwowe. Mówimy w końcu nie o jakimś sklepie z ciuchami, ale o infrastrukturze telekomunikacyjnej, krytycznej z tego punktu widzenia.
Do tematu będziemy wracali.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/573013-skandal-kurdej-szatan-play-podmiot-wysokiego-ryzyka