„Skoro funkcjonariusze białoruscy wchodzą na nasze terytorium na kilkaset metrów, to trzeba zorganizować sieć zasadzek, żeby ich przejąć na naszym terytorium, aresztować. Sztuka polega na tym, że w przypadku takiego aresztowania, taka informacja musi być natychmiast puszczona w polskich mediach i rozpuszczona na cały świat, żeby nas nie ubiegł Łukaszenka i nie powiedział: „O, Polacy porwali nam żołnierza”. Musi być zawczasu przygotowana operacja medialna. Nie wyobrażam sobie, żeby funkcjonariusze białoruscy wchodzili na nasze terytorium, a my nie będziemy robić nic, tylko ich obserwować. Trzeba ich pojmać, zrobić z nich jeńców, natychmiast pokazać światu” - mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl gen Waldemar Skrzypczak, były dowódca Wojsk Lądowych.
CZYTAJ TAKŻE:
Sytuacja na polsko-białoruskiej granicy coraz bardziej eskaluje. Jak informowało ministerstwo obrony, białoruscy żołnierze próbowali niszczyć ogrodzenie krzycząc przy tym, że zastrzelą polskich żołnierzy. Jakiego rozwoju tej sytuacji można się spodziewać? Pan mówił ostatnio, że boi się, że może nawet dojść do porwania polskiego żołnierza.
A dlaczego nie? Łukaszenka widzi, że jego działania są mało skuteczne, nie dajemy się na razie wciągnąć w żadne prowokacje, a on sądził, że na miękko załatwi sprawę. Okazuje się, że ma z nami problemy, zatem próbują teraz nas zastraszać i sprowokować do bardziej zdecydowanych działań. Oczekują, że pierwsi otworzymy ogień.
Jak polska strona powinna zareagować na te działania Białorusi?
Po pierwsze, musimy mieć pełny obraz sytuacji, co się dzieje w głębi Białorusi na głębokości 1-2 km od granicy. Jeżeli będziemy mieli taki obraz w dzień i w nocy, to będziemy wiedzieli, gdzie podchodzą większe grupy wojskowe, gdzie podjeżdżają pojazdy. Musimy mieć grupy szybkiego reagowania, które w sytuacji, gdy np. pojawią się pojazdy przy naszej granicy, będą w stanie się tam szybko przemieścić, aby zapobiec jakimkolwiek prowokacjom. Po drugie, to trzeba oczywiście pilnować tego płotu, ale trzeba też tworzyć zasadzki. Skoro funkcjonariusze białoruscy wchodzą na nasze terytorium na kilkaset metrów, to trzeba zorganizować sieć zasadzek, żeby ich przejąć na naszym terytorium, aresztować. Sztuka polega na tym, że w przypadku takiego aresztowania, taka informacja musi być natychmiast puszczona w polskich mediach i rozpuszczona na cały świat, żeby nas nie ubiegł Łukaszenka i nie powiedział: „O, Polacy porwali nam żołnierza”. Musi być zawczasu przygotowana operacja medialna. Nie wyobrażam sobie, żeby funkcjonariusze białoruscy wchodzili na nasze terytorium, a my nie będziemy robić nic, tylko ich obserwować. Trzeba ich pojmać, zrobić z nich jeńców, natychmiast pokazać światu.
Co potem powinniśmy zrobić z takimi aresztowanymi funkcjonariuszami białoruskimi?
Zgodnie z prawem międzynarodowym, można taką osobę na przykład przekazać Białorusi i pokazać, że mamy dobrą wolę, gest. Pokazać w świetle kamer, że my żołnierza zatrzymaliśmy, przesłuchaliśmy, ale w ramach gestu dobrej woli oddajemy go. To jest gra o umysły ludzkie, trzeba korzystać z taki doświadczeń, które pozwolą nam wygrać tę wojnę informacyjną. Oni jak tu wejdą, mają już nie wrócić, tylko być w naszych rękach.
Co zrobić w sytuacji, gdyby – oby nigdy do tego nie doszło – padły strzały ze strony białoruskiej, w wyniku czego jeden z polskich żołnierzy zostałby zabity?
Musimy być przygotowani na najgorsze, na śmierć żołnierza. Jak widać, Łukaszenka jest nieodpowiedzialny i może się posunąć dalej niż do tej pory. Musimy być na to przygotowani wszyscy – i rządzący, i społeczeństwo. Tam się toczy wojna, a na wojnie mogą być również i straty. To jest sprawa bardzo trudna. Musimy umieć szybko medialnie rozgrywać takie sprawy. Oczywiście żadne protesty międzynarodowe nie zwrócą nam życia żołnierza. Jeżeli będzie taka sytuacja, to wtedy trzeba użyć adekwatnej odpowiedzi, czyli użyć takiej siły, jaką zastosował przeciwnik.
Jak pana zdaniem rozwiązać problem z napływem imigrantów z Białorusi? Co robić z tymi, którzy dostaną się na teren naszego kraju?
Nie wiem, dlaczego nie ma służb konsularnych irackich i syryjskich przy granicy z Białorusią. W ogóle nie pojawia się temat odpowiedzialności państwa irackiego i syryjskiego za obywateli, którzy wtargnęli na terytorium państwa polskiego. Przecież to są ich obywatele. Po drugie, moim zdaniem na granicę, dla naszego bezpieczeństwa i zwiększenia naszej wiarygodności, trzeba ściągnąć obserwatorów organizacji międzynarodowych, takich jak np. OBWE, które monitorują sytuację i przekazują światu prawdziwe informacje, a nie takie, jakie przekazuje Łukaszenka. Ponadto, moim zdaniem Bruksela powinna się włączyć finansowo w proces deportacji imigrantów. Nie może być tak, że my wszystkich ich przyjmujemy i my mamy problem. To nie jest nasz problem, tylko problem UE. Unia Europejska powinna podstawiać samoloty w Warszawie i te osoby wywozić do ich krajów macierzystych, oczywiście w porozumienia z rządami tych państw. Trzeba im pomagać, życie trzeba chronić, ale to są intruzi i trzeba ich deportować.
Rozmawiał Adam Stankiewicz
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/572978-skrzypczak-trzeba-przygotowac-zasadzki-na-ludzi-lukaszenki