W sieci zamieszczono niedawno spot, uderzający w żołnierzy i funkcjonariuszy Straży Granicznej, pełniących służbę przy granicy z Białorusią. Zarzucone jest im, że za mało pomagają imigrantom. Tytuł spotu brzmi: „Apel do Straży Granicznej. Co to za rozkazy, które nie pozwalają nieść pomocy?”. Zamieszczono w nim wypowiedzi aktorki Mai Ostaszewskiej, europosłanki KO Janiny Ochojskiej, a także generałów w stanie spoczynku - Mirosława Różańskiego i Waldemara Skrzypczaka. Spot powstał z inicjatywy obywatelskiej „My, Obywatele”. Jak się dowiadujemy, wypowiedzi gen. Skrzypczaka zostały we wspomnianym spocie wyjęte z kontekstu, a cała wymowa spotu jest kompletnie niezgodna z poglądami gen. Skrzypczaka.
Na końcu wspomnianego spotu cytowany jest art. 162 kodeksu karnego, którego paragraf pierwszy brzmi następująco:
Kto człowiekowi znajdującemu się w położeniu grożącym bezpośrednim niebezpieczeństwem utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu nie udziela pomocy, mogąc jej udzielić bez narażenia siebie lub innej osoby na niebezpieczeństwo utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu, podlega karze pozbawienia wolności do lat 3.
„Trzeba być idiotą, żeby mnie posądzić, że jestem przeciwko żołnierzom”
Zacytowanie tego artykułu na końcu spotu można odebrać jako groźbę w stosunku do żołnierzy i Strażników Granicznych, pełniących służbę przy granicy z Białorusią.
Ten spot i to co ja powiedziałem, jest zupełnie niepotrzebnie upolitycznione. Trzeba być idiotą, żeby mnie posądzić, że jestem przeciwko żołnierzom. Swoją karierę straciłem przez to, że broniłem żołnierzy. W wypowiedzi zamieszczonej w spocie odniosłem się do katastrofy humanitarnej w regionie. Jeżeli ktoś teraz łączy mnie z grupą ludzi, którzy atakują wojsko, to jest to duże nadużycie
— zaznacza w rozmowie z portalem wPolityce.pl gen. Waldemar Skrzypczak, były dowódca Wojsk Lądowych.
To jest nadużycie polityczne. Co by się nie powiedziało, to politycy z materiałem zrobią to, co chcą. Bo to, co mówię na tym spocie, to są zdania wyrwane z kontekstu. Powiem więcej – trzeba teksty, które ktoś mówi, słuchać ze zrozumieniem. Ja tam powiedziałem, że ZA naszą wschodnią granicą dochodzi do naruszenia honoru i godności żołnierskiej. To chodzi o to, że zza naszej wschodniej granicy lecą kamienie, kije itd. w stronę naszych żołnierzy. Czy naruszają tak godność? Naruszają honor żołnierski? Tak. Zatem o co chodzi politykom? W moich słowach nie ma nic takiego, co by uderzało w naszych żołnierzy
— dodaje generał. Na uwagę, że we wspomnianym spocie jego wypowiedź łącznie ze słowami następującej po nim Janiny Ochojskiej łączy się tak, jakby mówił o naruszeniu honoru i godności żołnierza przez polskich funkcjonariuszy w związku z ich rzekomym niehumanitarnym podejściem do uchodźców, odpowiada:
Co zrobić, wszyscy manipulują. Ja jestem apolityczny, nie deklaruje się po stronie żadnej partii. Jeżeli mogę kogoś wspierać, to tylko polskich żołnierzy.
Gen. Skrzypczak przyznaje, że nie wiedział, jaka będzie wymowa powstającego spotu.
Wiedziałem, że będą w tym spocie też inne osoby, ale nie znałem treści ich wystąpień i w swojej wypowiedzi nie odnosiłem się do czegokolwiek, co mogłoby być związane z próbą straszenia polskich żołnierzy. To nadużycie i tyle. Ja bronię żołnierzy i Strażników Granicznych, podkreślam, że są w trudnej sytuacji i trzeba ich wspierać. Nie wolno naszych żołnierzy oskarżać o cokolwiek. Oni muszą wykonywać rozkazy. Jest wojna, ona eskaluje i może się przerodzić w konflikt zbrojny między nami a Białorusią.
— mówi.
Generał podkreśla, że nie autoryzował swoich wypowiedzi do wspomnianego spotu.
Chciałem tam tylko powiedzieć o tym, że poza tym, iż są działania wojskowe, to należy pomagać humanitarnie ludziom w tym rejonie, trzeba ratować ludzkie życie. Natomiast tych imigrantów, którzy dostali się do naszego kraju, należy deportować. Nie uważałem, żebym powiedział coś takiego, aby to trzeba było autoryzować
— zaznacza.
Adam Stankiewicz
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/572963-ujawniamy-kulisy-manipulacji-w-spocie-z-gen-skrzypczakiem