Goście „Salonu Dziennikarskiego” skomentowali wystąpienie byłego RPO Adama Bodnara w Getyndze. Zdaniem Piotra Semki, w wypowiedzi Bodnara chodzi o przekonanie, że Niemcy są zobowiązani do promowania w Polsce demokracji. Jak ocenił, takie myślenie jest „chore”.
CZYTAJ TEŻ:
Przypomnijmy, że były Rzecznik Praw Obywatelskich odebrał (za 2020 r.) w Getyndze nagrodę Dialogpreis, przyznawaną przez Federalny Związek Towarzystw Polsko-Niemieckich. Podczas przemówienia, Bodnar (posiłkując się cytatem z „Małego Księcia”) porównał Polskę do dzikiego zwierzęcia, a Niemcy - do mentora, który musi być odpowiedzialny za to, co oswoił.
Nowe szaty niemieckiej arogancji
Piotr Semka zwrócił uwagę, że w wypowiedzi Bodnara chodzi o przekonanie, że skoro Niemcy w czasie wojny „odegrali złą rolę, teraz są zobowiązani do promowania w Polsce demokracji”.
To chore myślenie, ale ono mnie nie zdziwiło. Chyba w 2004 roku, kiedy Lech Kaczyński nie wydał zgody na paradę równości, jeden z korespondentów mówił: Dlatego, że my- Niemcy, w czasie wojny wtrącaliśmy homoseksualistów do obozów koncentracyjnych, mamy obowiązek działań na rzecz ochrony ich interesów w Polsce
– zauważył Semka.
To przykład, jak niemiecka arogancja, może się ubrać w pozornie tolerancyjne, postępowe szaty. Zawsze wydawało mi się, że takie tendencje bywają w Niemczech, ale w Polsce świadomość niestosowności Niemiec w roli policjanta poprawności jest czymś absurdalnym. To kopia myślenia przed wojną przedstawicieli komunizującej inteligencji. Skoro Związek Sowiecki jest najlepszym odbiciem, ideału budowy komunizmu, to my postępowcy powinniśmy być patriotami Związku Sowieckiego
– dodał publicysta.
Co jest stawką?
Marek Grabowski z Fundacji Mamy i Taty ocenił, że części opozycji i społeczeństwa bliska jest idea „federalizacji pod przywództwem Berlina”.
Można zrobić konkretną analizę, ale patrząc od czasów zaborów, że polskie to gorsze, bo lepsze jest francuskie czy niemieckie i rosyjskie, w zależności od upodobań, to cały czas występuje. Rozumiem, że Niemcy robią dobre samochody, miksery czy zegarki, ale nie dajmy się zwariować. Nie wyobrażam sobie, że Berlin będzie decydował o pozwoleniach na budowę w Polsce czy o tego typu sytuacjach. Ta próba destabilizacji stanowi asumpt do stwierdzenia: Berlin zrobi z tym porządek
– powiedział Grabowski.
Dorota Kania wskazała, że w tej walce stawką jest wolność, a z drugiej strony, całkowite podporządkowanie się Berlinowi.
W tej chwili hegemonem w UE jest Berlin. Wystarczy wspomnieć i przeczytać sobie o wizycie prezydenta Andrzeja Dudy we Francji. Głosy, jakie się podnosiły – intelektualiści francuscy mówili, że trzeba walczyć o to, żeby UE była taką, jaka była wcześniej, a nie, że to jest hegemon niemiecki. Trzeba mieć w głowie, że to nie tylko hegemon niemiecki. Przecież jest Rosja – ścisła współpraca gospodarcza Berlin-Moskwa mówi sama za siebie
– podkreśliła Dorota Kania.
To, że chcemy być niezależni od Berlina nie znaczy, że zrywamy z Niemcami współpracę gospodarczą i wychodzimy z UE. Polexit jest bzdurą
– dodała publicystka.
wkt
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/572947-kania-w-salonie-dziennikarskim-polexit-jest-bzdura
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.