Unii Europejskiej nie stać na utratę kolejnego kraju członkowskiego - ocenia w rozmowie z „Plusem Minusem” Bruno Alomar, wykładowca Sorbony, autor książek o UE, były wysokiej rangi urzędnik KE.
CZYTAJ TAKŻE:
Dlaczego von der Leyen nie miała racji?
W rozmowie z Jędrzejem Bieleckim Alomar ocenił, że przewodnicząca Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen nie miała racji, mówiąc podczas debaty w PE, że orzeczenie polskiego Trybunału Konstytucyjnego o wyższości polskiego prawa nad unijnym to krok, na który nie odważył się żaden inny kraj wspólnoty, jak również - że ten wyrok podważa fundamenty wspólnoty.
Trybunały Konstytucyjne kilku państw członkowskich od lat orzekają, że prawo konstytucyjne bierze górę nad traktatami unijnymi
— podkreślił wykładowca Sorbony.
Rozmówca „Plusa Minusa” jako przykład przytoczył orzeczenia niemieckiego Trybunału z 2009 i 2020 r., francuskiej Rady Stanu (1998 r.) czy francuskiego TK (2004 r.).
Teza von der Leyen jest fałszywa także dlatego, że sam traktat o UE mówi o tym, że kompetencje instytucji europejskich zostały przyznane i ściśle określone przez państwa członkowskie. Jest to więc dobrowolny transfer władzy, który z natury rzeczy może być cofnięty. Z definicji suwerenem jest zaś ten, do kogo pierwotnie należą kompetencje
— wskazał Bruno Alomar.
Jak zaznaczył ekspert, TSUE może zarówno interpretować uprawnienia korzystnie dla unijnych instytucji, jak i przychylić się do argumentacji poszczególnych państw narodowych. Autor książek o UE przypomniał, że są kraje członkowskie, które wielokrotnie występowały o przywrócenie kompetencji oddanych wcześniej Wspólnocie - w tej kwestii przoduje Francja.
Wreszcie, gdyby trzymać się logiki von der Leyen, należałoby powiedzieć, że odrzucając w referendach konstytucję europejską w 2005 r., Francuzi i Holendrzy także zadali śmiertelny cios jedności Europy. Tam był zapis o bezwzględnym prymacie prawa europejskiego nad krajowym, który zniknął
— podkreślił wykładowca Sorbony.
Dwoistość UE
Alomar zwrócił uwagę także na problem, o którego rozwiązanie apelował w jednej ze swoich publikacji - chodzi o dwutorowy rozwój wspólnoty i jej funkcjonowanie w ramach dwóch porządków prawnych - „jeden z bezwzględnym prymatem prawa europejskiego, drugi - krajowego”.
W książce „Reforma lub niebyt” („La reforme ou l’insignifiance”) wzywałem do przecięcia tego węzła gordyjskiego, rozstrzygnięcia, czy Unia jest taką samą organizacją międzynarodową jak Organizacja Współpracy Gospodarczej i Rozwoju czy Światowa Organizacja Handlu, czy też zalążkiem superpaństwa
— wskazał.
Jak przyznał, dotychczas tego nie zrobiono - po części dlatego, że dwuznaczność wydała się drobnostką, która mogłaby zainteresować jedynie wąską grupę prawników, a po części - ponieważ taki stan rzeczy „jest też na rękę elitom u władzy w wielu krajach europejskich i w samej Brukseli”.
Alomar: Nie da się podważać orzeczeń TK
Co z polskim Trybunałem Konstytucyjnym, którego funkcjonowanie w obecnym składzie próbuje podważyć polska opozycja i duża część środowiska prawniczego w naszym kraju, co więcej instytucje unijne również oceniały go jako upolityczniony?
Niezależnie od tego, kto wstępuje do trybunału konstytucyjnego danego kraju i jaki jest jego skład, pozostaje on suwerenem i nie da się jego orzeczeń podważać
— wskazał rozmówca Jędrzeja Bieleckiego. Wykładowca Sorbony zwrócił uwagę, że we Francji do TK wchodzą automatycznie byli prezydenci, nawet gdy nie mają kompetencji w tym zakresie, co więcej - do uprawiania zawodu sędziego we Francji do niedawna nie było potrzebne nawet wykształcenie prawnicze, a nominacje często były polityczne.
Z punktu widzenia kultury prawniczej np. Danii jest to coś niewyobrażalnego. A jednak Francuz nie mógłby przyjąć z tego względu krytyki Duńczyków czy innego narodu unijnego: takiego wyboru dokonali Francuzi, zatwierdzając konstytucję i wybierając latami takie a nie inne rządy. To w żadnym wypadku nie jest kompetencja unijna
— powiedział.
„UE nie stać na utratę kolejnego kraju”
W ocenie autora publikacji poświęconych UE, po brexicie Wspólnoty nie stać już na utratę kolejnego kraju.
Gdy we wspomnianym referendum w 2005 r. Francuzi odrzucili unijną konstytucję, uznano, że tak naprawdę głosowali przeciw ówczesnemu prezydentowi Jacques’owi Chiracowi, i kontynuowano proces pogłębienia integracji. Także i w przypadku Polski Bruksela z pewnością sięgnęłaby po fortel, który pozwoliłby na dalsze odsuwanie tej debaty. Jest tylko jeden problem: brexit
Wielka Brytania postanowiła wyjść nie e względów gospodarczych, jak powszechnie sądzono, ale aby przywrócić pełną suwerenność Izbie Gmin. Ten postulat Europa zlekceważyła,. rozwód, na który zdecydowało się Zjednoczone Królestwo, całkowicie zaskoczył Niemcy i Francję. Na utratę kolejnego kraju Unii już jednak nie stać, bo to by nakreśliło wzór rozpadu Wspólnoty.
Odnosząc się do brexitu, Bruno Alomar wskazał, że Brytyjczycy już za czasów Margaret Thatcher sygnalizowali, że nie czują się dobrze w coraz silniej zintegrowanej Unii. Wspólnota nie chciała słuchać ich głosu, a jeszcze w 2016 r. nikt nie wierzył, że faktycznie dojdzie do „rozwodu”.
Jak ocenił rozmówca „Plusa Minusa”, część unijnych przywódców, takich jak premierzy Sanchez i Draghi, byliby gotowi na pewne kompromisy dla utrzymania Polski w UE - m.in. uznania Unii jedynie za organizację międzynarodową. Francja nie chciałaby jednak przyjąć takiego stanowiska, a rozstrzygający mógłby okazać się głos Niemiec, które wysyłają jednak sprzeczne sygnały. Z drugiej jednak strony, dla Berlina Polska „pozostaje krajem o fundamentalnym znaczeniu” i dlatego niemieckie władze zawsze będą dążyć do kompromisu, który utrzymałby Warszawę w orbicie Zachodu w jakiejkolwiek formie, nawet bez pełnego członkostwa w UE.
Jak miałaby postąpić Unia w stosunku do kraju, który (jak sugerował dziennikarz przeprowadzający wywiad z Alomarem) „osuwa się ku autorytaryzmowi”? W ocenie wykładowcy Sorbony, tej kwestii nie da się rozstrzygnąć prawnie.
Bo kto miałby przesądzić, w którym miejscu kończy się demokracja i zaczynają rządy dyktatorskie? TSUE z pewnością nie ma takich kompetencji
— stwierdził Bruno Alomar. Jak dodał, w takiej sytuacji pozostaje wyłącznie „porządek polityczny” i gdyby jakiś kraj członkowski zerwał z demokracją, konieczna byłaby presja dyplomatyczna, aby przekonać przywódców takiego państwa, że nie ma dla niego miejsca w UE. Ewentualnie, przywódcy 26 krajów mogliby spotkać się bez tego jednego, zakładając nową organizację, opartą jednak na dorobku UE.
Mam jednak gorącą nadzieję, że do tego nie dojdzie i możliwy będzie kompromis, który uszanuje ducha traktatów i suwerenność Polski
— podkreślił.
aja/”Plus Minus”
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/572854-b-urzednik-ke-o-sporze-z-polskafalszywa-teza-von-der-leyen