Trwa konferencja „Zderzenie kulturowe w UE”. To prawie 100 gości i 3 dni rozmów o religii, kulturze, geopolityce, sprawach ustrojowych czy historii. Wśród zaproszonych gości znaleźli się politycy, eksperci, dziennikarze - głos zabiorą m.in. prof. Ryszard Legutko, ks. prof. Paweł Bortkiewicz, Marek Jurek, Grzegorz Górny i ks. prof. Dariusz Oko. Poniżej zapraszamy na relację z wydarzenia.
CZYTAJ RÓWNIEŻ:
„Jesteśmy traktowani jak szczury laboratoryjne”
W ostatnich dzisiejszym panelu udział wzięli Christopher C. Hull z The Institute of World Politics w Waszyngtonie; prof. T. Flichy de la Neuville - szef działu geopolityki w Rennes School oraz prof. John Radzilowski - profesor University of Alaska
Zderzenie kulturowe zostało użyte w Stanach Zjednoczonych jako broń
– powiedział Christopher C. Hull.
Prof. John Radzilowski mówił o podstawowych wartościach, które są atakowane.
Prawda istnieje i nie jest produktem umysłu. Ludzie są stworzeni i nie stanowią sami o sobie. W ciągu tych dwudziestu lat, te podstawowe elementy były pod stałym atakiem i doprowadziły do podziałów wśród Amerykanów, czy do tzw. wojny kulturowej, czy nawet wojny domowej.
Prof. T. Flichy de la Neuville zwrócił uwagę m.in. na rozwój internetu i jego wpływ na rzeczywistość.
Zatarła się granica pomiędzy ludzkością czy wiecznością. Czy nam się to podoba, czy nie, internet doprowadził do reductio ad bestiam sfery ludzkiej. Jesteśmy traktowani jak szczury laboratoryjne. Ogromne postępy dokonały się od okresu międzywojennego
– powiedział.
Mówił też o zmianach w nauczaniu i „okradaniu” studentów z zasobów intelektualnych, które umożliwiłyby im rozwój.
W Stanach Zjednoczonych część społeczeństwa uwieziona jest w klatce podstawowych instynktów. Są zakładnikami własnej ignorancji. To zniewolenie jest bardzo precyzyjnie zaprogramowane przez inżynierię akademicką, okradającą studentów z jedynych zasobów intelektualnych umożliwiających im rozwój, czyli lektura i dysputa, które zostały zastąpione przez warunkowanie ideologiczne i nadmiar technologii. Uczenie cyfrowe sprowadza się do uczenia tylko z nazwy.
BLM jako organizacja rewolucyjna
Prof. Marek Jan Chodakiewicz przypomniał słowa Martina Luthera Kinga, który mówił w 1963 roku w Waszyngtonie, że pewnego dnia jego dzieci będą żyły w świecie, w którym nie będą oceniane z powodu koloru skóry, a jedynie z powodu swojego charakteru.
To wartości, które nie przyświecają obecnym rewolucjonistom w Stanach Zjednoczonych. (…) Black Lives Matter to rewolucyjna organizacja o szeregu ścieżek ideologicznych. Odzwierciedla duch dzisiejszych czasów, walkę klasową, rasową lub nienawiść rasową czy klasową
– mówił Chodakiewicz.
BLM jest systematycznie i nieuchronnie rasistowski. Wieszczy destrukcję obecnego systemu
– dodał.
Jaka przyszłość dla chrześcijaństwa
Podczas konferencji „Zderzenie kulturowe w UE” Rod Dreher, pisarz, autor bestsellerowej książki „Opcja Benedykta”, zastanawiał się, jaka będzie przyszłość chrześcijaństwa.
Kluczowym pytaniem jest, jak walczyć, bo wróg jest nieporównywalny z czymkolwiek do tej pory, od pojawienia się Jezusa. Żyjemy nie tylko w kulturze postchrześcijańskiej ale także w antykulturze. Zachodnia kultura ma tylko jeden jasny zakaz – zakaz zakazywania. Co do zasady mamy zakaz twierdzenia, że istnieje cokolwiek, co ma ograniczać nasze pragnienia. A chrześcijaństwo twierdzi inaczej i dlatego jest w odwrocie. Wiemy, że instytucje zawalą się, kiedy ludzie uznają je za zbędne. Dlatego padają kościoły na Zachodzie. Głęboko wierzę, że chrześcijaństwo jest prawdziwe, a Kościół jest niezbędny. Niestety jest to coraz mniej popularne przekonanie, ponieważ jest to opinia niepopularna, toteż sposób walki o tę prawdę musi być pomysłowy
– powiedział Rod Dreher.
Jeżeli mamy przetrwać, to musimy wycofać się ze świata na rzecz interesu świata. Jeśli mamy być światłem Chrystusa w tym ciemnym świecie, to musimy pogłębić nasze życie duchowe, nasze modlitwy i nasze rozumienie Biblii oraz budować ciaśniejsze wspólnoty. Rodziny, społeczności, wspólnoty chrześcijańskie mogą przyjąć część zasad benedyktyńskich. Dzięki temu mogą przetrwać nadchodzące czasy. Te zasady należałoby dostosować do dzisiejszych czasów. Chodzi o to, abyśmy nie oddzielali swojego życia od życia świata
– dodał pisarz.
Katolicy muszą udać się na peryferia, ale niosąc pieśń ocalenia, zmartwychwstania. Chrystus nie da światu tego, czego nie ma. W USA wiedza o wierze w Chrystusa u osób poniżej 40 r. życia jest bardzo słaba. Ciągle prowadzimy ewangelizację, ale jeszcze ważniejsze jest to, by opowiadać sobie historię Jezusa i starać się przeżywać ją na nowo w świeży sposób. Jezus przedstawia paradoks, z którym musi żyć każda osoba. Jeżeli odseparujemy się od świata pozbawimy siebie i świat kontaktu z nami. (…) Wydaje się, że Kościół mógłby wypełnić lukę. Chrystus tworzy świat, więc mógł dać światu zbawienie
– podkreślił Dreher.
Myślę, że Polska jest takim ostatnim bastionem. Widziałem wielu młodych katolików przewidujących, że Kościół się załamie i Polska będzie jak Irlandia. Trudno mi to zrozumieć jako człowiekowi, który wyrastał na naukach Jana Pawła II. Słyszałem o tym tak wiele razy, że w końcu w to uwierzyłem. Rozmawiałem z benedyktynami, czy to możliwe. Oni powiedzieli, że tak, że biskupi są przekonani, że wszystko z Kościołem jest dobrze, ale konsumencka, kapitalistyczna kultura zachodu dopuściła się inwazji i zawładnęła sercami młodych ludzi. Oznacza to, że jako chrześcijanie musimy porzucić pomysł, że jakoś przetrwamy posługując się półśrodkami. W Ameryce tak to postrzegano, nie zrozumieli sił antykościelnych, nie chronili siebie, ani swoich dzieci przed ich wpływem. Musimy porzucić cel ocalenia naszego społeczeństwa. W USA wielu chrześcijan poszukuje rozwiązań politycznych na kryzys społeczny i kulturowy. Wszystkie kryzysy kulturowe są kryzysami kulturowymi
– wskazał autor dodając, że „polityka jest bardzo ważna, ale żeby chronić wolności Kościoła, polityka tutaj nie wystarczy”.
Kryzys chrześcijaństwa. Czy Polska jest skazana na „drogę hiszpańską”?
Marcin Kędzierski, Tomasz Terlikowski, Krystian Kratiuk i Paweł Lisicki rozmawiali podczas konferencji „Zderzenie kulturowe w UE” o kryzysie chrześcijaństwa.
Często o drodze hiszpańskiej mówi się jako o procesie szybkiej sekularyzacji jako odpowiedzi na sojusz ołtarza z tronem. W jakimś sensie bliskość partii rządzącej i Kościoła przekłada się na jakiś wzrost sekularyzacji. Kiedy patrzymy na chrześcijaństwo, jednym z ważniejszych elementów przesłania Jezusa była zmiana rozumienia pojęcia władzy – odejście od dominacji na rzecz służby
– powiedział dr Marci Kędzierski z Klubu Jagiellońskiego.
Są trzy ważne instytucje, które dziś przechodzą bardzo poważny kryzys. To Kościół, szkoła i rodzina. Papież Franciszek kryzys Kościoła określa mianem klerykalizmu, wadliwym rozumieniem władzy w Kościele, tym, czym Kościół jest, jak funkcjonuje. To przekłada się też na liczbę powołań. Bycie księdzem już nie wiąże się z prestiżem. Drugi element to szkoła i paternalizm, czyli model, w którym to nauczyciel jest nośnikiem wiedzy a uczeń odbiorcom. W dobie internetu nie da się tego utrzymać i prestiż nauczyciela zanika na naszych oczach. Stąd ciężko jest znaleźć kandydatów do tego zawodu. Kryzys przeżywa także instytucja rodziny. Tutaj problemem jest patriarchalizm. Tradycyjnego modelu rodziny nie da się utrzymać wobec postępującej emancypacji kobiet, która w moim przekonaniu jest jak najbardziej ewangeliczna. Oczywiście może ona przybierać przejawy skrajne, albo sprzeczne z Ewangelią, ale sama emancypacja jest odwołaniem się do tego, o czym pisał św. Paweł. Ten kryzys wprowadza te trzy instytucje w tarapaty. To jednocześnie stanowi pewną szansę dla nich, aby się na nowo zdefiniować, wprowadzać światło Ewangelii w nowe czasy. Nie mówiłbym o kryzysie chrześcijaństwa, ale o kryzysie Kościoła, szkoły i rodziny
– dodał dr Kędzierski.
Polska nie może powtórzyć drogi Hiszpanii, bo ona szła zupełnie inną drogą. Od końcówki XVIII w. Hiszpania była krajem niezwykle głęboko podzielonym. (…) Polska ma inną tradycję. Pytanie, jak definiujemy „drogę hiszpańską”. Ja rozumiem to jako drogę zapateryzmu. Tą drogą idzie w zasadzie cały Zachód. Polska taką drogą nie pójdzie. Będziemy mieli do czynienia z obojętnością na to, co dzieje się w Kościele, na odpowiedzi udzielane przez Kościół. Wyzwaniem nie jest agresywny antyklerykalizm, ateizm, tylko kompletna obojętność
– ocenił z kolei Tomasz Terlikowski.
Ale nie mam wątpliwości, że ten proces będzie się pogłębiał, będzie dotykał wyborców wszystkich partii i w efekcie sekularyzacja będzie postępować. Przezwyciężenie tego trendu to praca na wiele dziesięcioleci. To praca związana z wypracowaniem nowego modelu. Żyjemy w czasie, kiedy dopiero ten nowy model się kształtuje
– powiedział Tomasz Terlikowski.
Nie wierzę w determinizm dziejowy. Ale może być jednak tak, że radykalizm, który na ulicach polskich miast jest obecny w ostatnich miesiącach, zacznie być pociągający dla mas, tym bardziej, że tematy są napędzane przez media, przez międzynarodowe organizacje, przez popkulturę. W Polsce walka toczy się przy użyciu unijnych instytucji. Część Polski jest przeciwko tradycji. (…) Obawiam się, że droga radykalizmu hiszpańskiego na polskich ulicach, w parlamencie, może przeważyć. Żyjemy w świecie emocji. (…) Polska nie jest i nie może być skazana na drogę hiszpańską. Ta kontrreformacja może okazać się naszym udziałem, bo wcale nie jest powiedziane, jaką drogą mamy pójść. Kto powiedział, że nie może być tak, że staniemy się dla UE tym, co zawierała myśl Jana Pawła II – mieliśmy chrystianizować Europę. Może tak się jeszcze stanie
– powiedział z kolei Krystian Kratiuk.
W ocenie dr. Kędzierskiego, w chrześcijaństwie przykładamy trochę za dużą wagę do aborcji.
To nie znaczy, że walka o życie nie jest ważna, b t jest fundamentalnie istotne. Natomiast nie sprowadzałbym całego chrześcijaństwa do tematyki aborcyjnej. A nieraz mam wrażenie, że tak jest, a nie przejmujemy się wsparciem dla niepełnosprawnych dzieci, które się urodzą. Widzę pewną nadzieję w nauczaniu papieża Franciszka – to nadzieja dla Kościoła powszechnego. Nie koncentrowałbym się na poziomie narodowym, nie negując oczywiście znaczenia narodu dla rozwoju także chrześcijan. Ale dla mnie istotniejsza jest chrześcijańska kultura, a nie chrześcijańska polityka
– mówił dr Kędzierski.
Nie mam wątpliwości, że po zmianie władzy będziemy świadkami szybkiej zmiany prawa aborcyjnego w kierunku jego liberalizacji. To widać też w badaniach opinii publicznej. Istotna jest tutaj praca u podstaw, aby polskie społeczeństwo było katolickie i nie musiało wprowadzać zaostrzenia ustawy antyaborcyjnej niejako tylnymi drzwiami, poprzez TK, ale w sposób w pełni jawny. Nie ma chrześcijańskiej polityki bez chrześcijańskiej kultury
– dodał dr Kędzierski.
Jeśli chcemy, żeby polskie społeczeństwo trwało w miarę katolickie, to państwo musi je w jakiś sposób chronić. Tu nie chodzi patologiczne związki Kościoła i państwa, ale o szanowanie polskiej konstytucji w kwestii małżeństwa, jako związki kobiety i mężczyzny
– mówił Krystian Kratiuk.
To będzie chroniło państwo oparte na zasadach chrześcijańskich. My dziś na świecie, jako Polacy, powinniśmy być wzięci w ochronę przez światową lewicę, gdyby ta była uczciwa. Gdybyśmy wyobrazili sobie uczciwą lewicę, która bierze mniejszości i kultury zagrożone w opiekę, jak Indian w Amazonii, to jest taki kraj, są tacy Indianie XXI wieku w środku Europy, wierzą, że mężczyzna i kobieta to małżeństwo, że nie należy zabijać ludzi i przychodzą wielkie pieniądze, instytucje, które chcą to zniszczyć. My dziś jesteśmy Pocahontas
– wskazał Kratiuk.
Kto fałszuje Jezusa?
Na konferencji red. Paweł Lisiecki skupił się na kwestii argumentów potwierdzających istnienie Boga. Podczas panelu: „Kto fałszuje Jezusa? Jakie są racjonalne argumenty na istnienie Boga a jakich używa się przeciwko niemu?” mówił między innymi o rodowodzie Jezusa.
Gdyby ktoś chciał wymyślić Jezusowi jego rodowód, to nie poszukiwałby jakiegoś dziwnego Betlejem, tylko Jerozolimy, która się do tego idealnie nadawała. We wszystkich praktycznie proroctwach to jest to miasto. To jest Góra Syjon, to święte miejsce, z którego wywodzi się siła i wiara Izraela. Gdyby ktoś chciał wymyślać, to wymyśliłby coś takiego. Opieramy się n a dokumentach, dokonujemy ich oceny, przeprowadzamy rozumowanie dotyczące ich znaczenia. Staramy się porównywać, jak to się stało, że różne opisy z Ewangelii spotykają się w jednym – w Betlejem
– wskazał red. Paweł Lisicki.
Wiarygodność, autentyczność Ewangelii pokazuje m.in. jedna rzecz. We wszystkich Ewangeliach pierwszymi świadkami, którzy widzą, informują o zmartwychwstaniu, są kobiety. To istotne, ponieważ w całej ówczesnej kulturze żydowskiej, ale także greckiej czy rzymskiej, uważano, że kobiety nie są wiarygodnymi świadkami. Na przykład podczas procesów sądowych nie można było powoływać ich na świadków, bo uważano, że ni można polegać na ich świadectwie. Kiedy św. Paweł pisze List do Koryntian i podaje w 15 rozdziale świadków, którzy widzieli zmartwychwstanie, wymienia mężczyzn – to było coś w rodzaju oficjalnego dokumentu. A w Ewangeliach, które są takimi reportażami, pierwszymi, które widzą, są kobiety. To świadczy o tym, że historia była tak autentyczna, że historyk, który ją pisał, nie ubarwiał jej
– mówił redaktor Lisicki.
(…) Nieciągłość i zaskoczenie, niemożność umieszczenia schematów myślowych w obrębie tego, d czego jesteśmy przyzwyczajeni, jest krok po kroku kolejnymi argumentami na rzecz autentyczności i prawdziwości przekazu. (…) W sensie historycznym często mam wrażenie, że argument istnienia zła jest raczej argumentem uzasadniającym brak wiary niż odwrotnie. Pierwotny jest brak wiary, a jako jego racjonalizacja przychodzi powoływanie się na fakt istnienia zła czy cierpienia w historii. Myślę, że tak to raczej wygląda
– dodał.
Kryzys wiary. Jak rozmawiać o religii?
Prof. Grzegorz Kucharczyk, Grzegorz Górny, Konstanty Pilawa oraz Jan Pospieszalski wzięli udział w panelu poświęconym kryzysowi wiary. Eksperci zastanawiali się nad tym, jak rozmawiać z młodzieżą o religii.
Prof. Kucharczyk: Autorytet jest kluczowy
Prymas Wyszyński powiedział: „Naród nie może zwątpić nawet w taką młodzież, której postępowanie może nam się nie podobać. Trzeba jej podać pomocną dłoń, mobilizując w jej obronie wszystkie siły – rodzinne, narodowe i państwowe”. (…) jeżeli przyjąć te słowa jako punkt wyjścia, to kto ma tej młodzieży podać pomocną dłoń? Tu jest kluczowe słowo autorytet. W naturalny sposób jest to Kościół. Ale autorytet Kościoła trzeba budować tak, jak to czynił Prymas Tysiąclecia, to znaczy wiarygodnością i spójnością między słowami a czynami. Najprostszą drogą do podawania pomocnej dłoni zagubionej młodzieży jest autorytet. Ale autorytet budowany nie na przymilaniu się, nie na mizdrzeniu się, kumplowaniu na siłę i nie na dawaniu ludziom młodym podróbek wiary, moralności czy też autorytetu. Ludzie wyczuleni są na wszelkie tego typu podróbki, a ludzie młodzi zwłaszcza
– podkreślił prof. Kucharczyk.
Patrząc w przyszłość, to jedyną nadzieją na odwojowywanie polskiej młodzieży i wprowadzanie jej do wspólnoty jest trudna, żmudna droga – żmudna praca, nie eventy. Działania Prymasa przyniosły spektakularny efekt. Tą drogą trzeba iść, ze świadomością, że mamy inne uwarunkowania
– powiedział prof. Grzegorz Kucharczyk.
Grzegorz Górny: Rola rodziców jest ogromna
Publicysta Grzegorz Górny zastanawiał się nad tym, kto właściwie ma rozmawiać z młodzieżą, z jakiej pozycji i z jakiej roli. Przypomniał, że to rodzina, kultura i Kościół przekazują wiarę dodając, że dziś widać, że te trzy źródła zawodzą.
Młodzi ludzie, którzy żyją poza sferą wiary, wywodzą się z rodzin, które kiedyś były wierzące. To pokazuje na kryzys przekazu międzypokoleniowego w rodzinie. Mamy do czynienia z kryzysem przekazu wiary przez kulturę. Dziś ten przekaz jest obojętny lub wrogi chrześcijaństwu. Nie ma też dostatecznego przekazu w Kościele. Widzimy, że po bierzmowaniu większość młodych zrywa z praktykami kościelnymi. Co zrobić, żeby ożywić te trzy źródła przekazu wiary
– powiedział Górny.
Odnosząc się do kwestii rodziny, publicysta wskazał, że dziecko musi widzieć, że rodzice autentycznie żyją wiarą.
Że to nie jest tylko chrześcijaństwo kulturowe, opierające się na przyzwyczajeniach, ale że jest to przeżywana rzeczywistość egzystencjalna. Dzieci szybko wyczuwają fałsz, dwuznaczność. (…) Rola rodziców jest ogromna. Widać, że ojcowie najczęściej abdykują z funkcji wychowywania dzieci w wierze i wszystkie badania pokazują, że jeżeli tylko matka chodzi do kościoła, to później tylko ok. 20 proc. dzieci z takich rodzin praktykuje. Natomiast jeżeli chodzi ojciec, to odsetek wzrasta kilkukrotnie. Ojciec jest punktem odniesienia, jeżeli chodzi o postawy życiowe, wprowadza swe dziecko w świat wiary, uczy pacierza, dokonywania moralnych wyborów. Dziś niestety tego nie ma
– mówił publicysta.
Z kolei w Kościele widzimy, że po bierzmowaniu następuje odpływ młodych ludzi ze świątyń. Jest pytanie do władz instytucjonalnego Kościoła w Polsce, czy on potrafi odpowiedzieć na to wyzwanie. Ja niestety nie widzę takiej odpowiedzi po stronie biskupów. Czy da się to zrobić w ramach katechezy szkolnej? Do tej pory ta odpowiedź wygląda raczej negatywnie
– powiedział Górny dodając, że dobrym rozwiązaniem może być propozycja ministra edukacji dot. obowiązkowej religii bądź etyki w szkole.
Następuje abdykacja Kościoła z roli mecenasa kultury. Kościół w ogóle nie angażuje się w tę sferę, a przecież kiedyś najwybitniejsze dzieła kultury powstawały na zamówienie Kościoła. Dziś Kościół w ogóle nie istnieje jako mecenas. Kościół wycofał się też z życia intelektualnego
– podkreślił Górny.
Najtrudniej jest przebić się w świecie kultury świeckiej, bo widzimy pętlę cenzury, widzimy wrogość wobec przesłania chrześcijańskiego
– dodał Górny.
Jan Pospieszalski: Kościół bez świadectwa jest Kościołem martwym
Do wielkich ludzi Kościoła zaliczyłbym jeszcze ks. Franciszka Blachnickiego. Co się stało z jego zasiewem? On zorganizował największy młodzieżowy ruch religijny w Polsce.(…) Co się stało dalej? Gdyby dzisiaj Soros i Bill Gates dostali taką możliwość, że na każdym etapie edukacji dostają dwie godziny tygodniowo dla propagowania swoich idei, czy daliby tam ludzi przeciętnych, słabych, czy najlepszych? A nawet jeśli nie mieliby najlepszych ludzi, to czy nie wykonaliby intelektualnej i logistycznej pracy, by w ciągu dwóch-trzech lat zadbać o odpowiednie kadry? Ruch Światło-Życie sprawił, że w latach dziewięćdziesiątych zapełniły się polskie seminaria. . Blachnicki mówił, że chrześcijaństwo nie może być bezobjawowe
– przypomniał publicysta.
Co się stało z tymi milionami ludzi uformowanych w dawaniu świadectwa wiary? Kościół bez świadectwa jest Kościołem martwym. Jeśli rodzice nie żyją sakramentalnie, nie ma przyszłości
– podkreślił Pospieszalski.
Wsadzenie katechezy do szkół spowodowało, że ten ksiądz już nie miał na parafii dzieci, które błąkały się po salkach katechetycznych, z których można było szybko zrobić scholę, grupę ministrantów, krąg biblijny – to, co normalnie robiła Oaza. Tych dzieci już nie było, były w szkole, a szkoła była taka, jaka była. Parafie były inną rzeczywistością
– mówił publicysta.
Druga rzez to kompletne antyświadectwo Kościoła poprzez niemożność rozprawienia się z problematyką, o której najlepiej wie ks. Dariusz Oko. W 2007 roku zrobiliśmy demaskatorski program pokazujący, jak funkcjonuje mafia homoseksualna w diecezji płockiej. Myślałem, że zacznie się dyskusja. Nic takiego się nie stało. Trzecia rzecz, to utylitarne traktowanie religii i Kościoła przez obecny obóz władzy. (…) Z drugiej strony życie osobiste wielu polityków jest tak obrzydliwe moralne. Więc jeśli młodzież poszła na strajki kobiet nie dla tego, że utożsamiają się z aborcją, tylko dlatego, że był to pierwszy moment, kiedy mogli się zbuntować. I na tych strajkach również być może były dzieciaki z chrześcijańskich rodzin
– dodał Jan Pospieszalski.
Wolność w Polsce a wolność w USA
W konferencji wziął udział również Wojciech Cejrowski, który mówił o wolności w Polsce i wolności w Stanach Zjednoczonych. Pisarz wskazał, że w USA wszystko zapisane jest w konstytucji, a ludzie nauczyli się ją stosować w praktyce. Dodał jednak, że w tym momencie wszystko zmienia się w takim kierunku, jak w Polsce.
W Polsce nikt konstytucji nie czyta, nikt jej nie zna na pamięć, nikt nie ma takiej potrzeby, bo wiemy, że to, co jest w polskiej konstytucji napisane to za dużo, a w praktyce nie ma to znaczenia, bo decydują urzędnicy. W tej chwili USA zmierzają w tym kierunku. Covid spowodował wszystkei zjawiska, które będą się w tej konferencji dalej pojawiały. Covid powoduje, że pierwsza poprawka przestała mieć znaczenie
– podkreślił Cejrowski.
Wolność w Polsce jest wyjadana przez Unię Europejską. Stany Zjednoczone Europy i Stany Zjednoczone Ameryki to bardzo różne dwa koncepty. Stany Zjednoczone Europy mają polegać na odbieraniu praw suwerennym narodom. Natomiast USA zostały zbudowane od A do Z jako suwerenne kraje, które udzielają pewnej władzy Waszyngtonowi. Polska konstytucja mówi o tym, jakie my mamy prawa. Polska konstytucja nam udziela praw. Natomiast amerykańska konstytucja ogranicza prawa władzy centralnej pozwalając jej na niektóre rzeczy
– wyjaśnił podróżnik.
Cejrowski odniósł się także do wyborów prezydenckich w USA. Podróżnik wskazał, że – w jego ocenie – nie bez powodu ojcowie założyciele inżynieryjnie podchodzili do tego, jaka ma być konstrukcja państwa.
Wprowadzili sensownie dwie poprawki – pierwszą, dot. wolności religijnej, wolności słowa i drugą, dot. możliwości posiadania broni. Ona jest po to by naród mógł obalić władzę wyrodną. Władza ma aparat przekraczający możliwości jednego obywatela, więc w USA wymyślono drugą poprawkę, że obywatel ma prawo mieć broń i jej używać po to, żeby naród mógł powstać zbrojnie przeciwko wyrodnej władzy. Trzeci filar to wybory
– mówił pisarz.
Wielki nieobecny Covid spowodował, że w USA zorganizowano głosowanie korespondencyjne. W USA bardzo dba się o to, aby można było zrealizować prawo wyborcze. Do tej pory obywatel musiał imiennie poprosić o kartę wyborczą. Przez Covid Demokraci stwierdzili, że karty wyborcze roześlą do wszystkich. W wielu miejscach oddano więcej głosów, niż było ludzi. Głosowanie korespondencyjne jest zbrodnią
– powiedział Cejrowski.
Podróżnik skomentował też kwestie związane z inwestycjami w zielony ład. Cejrowski zwrócił uwagę, że jest „fasada pożytecznych idiotów i fanatyków”, wykorzystywanych przez wielkie korporacje.
Można to prześledzić na rolnictwie. Komu służą dotacje do produkcji rolnej? Kiedy politycy obiecują, że rolnicy dostaną dotację do produkcji np. kukurydzy, to rolnik się cieszy. Ale kogo tak naprawdę sfinansowano? Korporację, która kupuje kukurydzę. Oni ją kupują taniej. Rolnik nic nie dostał. Rolnikowi przekazano, żeby rolnik mógł tanio sprzedać kukurydzę. To my wszyscy składamy się na te dotacje. W sprawie klimatu jest to samo. Dotacje rządowe do wiatraczków, do paneli słonecznych – one trafiają nie do tego, który kupił, a do korporacji, która tylko dzięki temu może sprzedać nieopłacalną technologię. I wszystko produkowane w Chinach
– powiedział Wojciech Cejrowski.
Gender i cancel culture a wolność słowa w XXI w
W panelu poświęconym wolności i religii udział wzięli ks. prof. Paweł Bortkiewicz, ks. prof. Dariusz Oko, Marek Jurek oraz mec. Jerzy Kwaśniewski. Dyskusję poprowadził Tymoteusz Zych.
Mówiąc o cancel culture mówimy tak naprawdę o niechęci do pojęcia prawdy, która klasycznie byłą rozumiana jako zgodność stwierdzenia z rzeczywistością. To zostało odrzucone. (…) Dziś o tym, czy dane stwierdzenie jest właściwe, nie rozstrzyga to, czy odzwierciedla ono prawdę, tylko to, czy jest ideologicznie właściwe. O tym, czy mamy do czynienia ze stwierdzeniem akceptowalnym decyduje władza, siła i to, kto ma przewagę w toczącym się dyskursie. Dlatego pojawiają się aberracje, że w Polsce funkcjonują „strefy wolne od LGBT”, albo, że w Polsce zakazuje się edukacji seksualnej czy badań prenatalnych
– wskazał Tymoteusz Zych.
Jeżeli odrzucimy pojęcie prawdy, każde stwierdzenie staje się równoważne, a o tym, co można mówić, a czego nie, będą rozstrzygały siła i względnie emocje. (…) Wydaje się, że mamy do czynienia z trudną sytuacją, która jest większym zagrożeniem dla wolności niż to, co obserwowaliśmy w okresie komunistycznym. Wydaje się, że dziś znaczenie ma nasza osobista odwaga. Zacznę od pytania do ks. Bortkiewicz. Łato narzuca się dziś stwierdzenie, że mamy do czynienia ze zbiorem dogmatów. Czy możemy powiedzieć, że we współczesnej rzeczywistości mamy do czynienia z dogmatami i herezjami?
– powiedział Tymoteusz Zych, zwracając się do ks. Pawła Bortkiewicza.
Ks. prof. Bortkiewicz: Mamy do czynienia z doktrynerstwem
Zamieniłbym słowo dogmat na słowo doktrynerstwo. We współczesnych ideologiach mamy do czynienia nie tyle z dogmatami, ale z pewnym doktrynerstwem, które fałszuje prawdę. Napiętnowanie herezji staje się dosadne, drastyczne. Przywołam kilka przykładów pokazujących skalę tego zjawiska. To wpis brazylijskiego siatkarza, który skomentował ilustrację przedstawiającą nowego supermana, jako biseksualistę. On napisał: „To tylko rysunek, nic wielkiego. Idźmy dalej, a zobaczymy, gdzie skończymy”. Powiedziałbym, że ten niewinny wpis, spotkał się z radykalnym napiętnowaniem, ostracyzmem. Został zawieszony w prawach członka klubu, prawdopodobnie w prawach członka reprezentacji. Drobna uwaga może zostać napiętnowana
– zwrócił uwagę ks. prof. Bortkiewicz.
To przykład Richarda Dawkinsa, który we wpisie na Twitterze porównał mężczyzn, którzy uważają się za kobiety i kobiety, które uważają się za mężczyzn do aktywistki, która przez lata udawała osobę czarnoskórą – Rachel Dolezal. To wywołało falę ostracyzmu, agresji, unieważnienia. Do tego stopnia, że Dowkins stracił po 25 latach tytuł humanisty roku
– przypomniał ks. Bortkiewicz.
I wreszcie pani Rowling, autorka „Harrego Pottera” – osoba także „z pewnej bajki”, która także miała nieszczęście stwierdzić: „Jeśli uznamy, że płeć biologiczna nie istnieje, to nie może też istnieć pociąg do osób tej samej płci. Jeśli uznamy, że płeć biologiczna nie istnieje, to przeżyte doświadczenia kobiet z całego świata ulegną wymazaniu. Znam i kocham osoby transpłciowe, ale wymazanie konceptu płci biologicznej pozbawia wielu osób możliwości rozmawiania o swoich doświadczeniach. Mówienie prawdy nie jest nienawiścią”. To bardzo spolegliwy wpis pani Rowling, który został uznany za heretycki, a ona zostaje uznana za pisarzynę. W tym kontekście chciałbym zwrócić uwagę, ze we współczesnej ideologii gender – idąc tropem Scrutona – mamy do czynienia z klasycznym sformułowaniem doktrynerstwa i herezji. Dziś wolność ekspresji jest uwolniona od kryterium prawdy, jest wiązana wyłącznie z samą ekspresją. W efekcie mamy do czynienia z bardzo płynną racjonalnością, która przeradza się w irracjonalność i cały nasz świat do złudzenia przypomina obraz końcowy z „Imienia Róży” Umberto Eco – płonie wiara, płonie rozum, a człowiek staje się nie wędrowcem, ale włóczęgą zmierzającym w stronę bliżej nieokreślonej rzeczywistości
– wskazał ks. Paweł Bortkiewicz.
Marek Jurek: Warto uświadomić, że liberalizm jest kłamstwem
Marek Jurek został zapytany o to, czy cancel culture jest zjawiskiem nowym, czy jest pochodną rozwoju doktryny gender czy ma głębsze źródła.
To z czym mamy dziś do czynienia, jest tak naprawdę manifestacją fenomenu o wiele głębszego i chodzi o coś znacznie więcej, niż nasze najcenniejsze i uprawnione wolności i swobody indywidualne. Warto uświadomić, że liberalizm jest kłamstwem
– mówił Marek Jurek.
Pamiętajmy, że celem rewolucji jest niszczenie cywilizacji chrześcijańskiej jako tej wysublimowanej formy cywilizacji klasycznej. To, co dziś widzimy, prześladowanie ludzi myślących inaczej, kneblowanie opinii, ma bardzo określony kierunek. Liberalizm uznaje wolności relatywistyczne
– dodał marszałek.
Im więcej nienawiści do naszej cywilizacji, tym więcej naszej miłości. Im więcej negacji, tym więcej afirmacji. Nasza postawa musi być postawą najzupełniej pro aktywną, a nie reaktywną. Jeżeli bronimy chrześcijańskiej kultury w Polsce, to bronimy wartości konstytucyjnych, wymienionych we wstępie do konstytucji, a nie tylko swoich przekonań
– powiedział Marek Jurek.
Ks. Oko: Jesteśmy na wojnie
Ks. prof. Dariusz Oko opowiedział o tym, co spowodowało reakcję karną, z którą musi się w tej chwili mierzyć. Jak wyjaśnił, obok jego przypadku trzeba też rozumieć źródło, z którego to pochodzi.
Jesteśmy na wojnie. Trzeba rozumieć, dlaczego to się dzieje, kto to robi, zrozumieć jego ducha, aby przewidzieć jego ruchy. Sądzę, że to nie zaczęło się od reformacji, ale w Raju. Są tylko dwie możliwości – albo jesteśmy z Bogiem, albo przeciw, razem z demonami. Trzeciej możliwości teologicznie i filozoficznie nie ma. Jeśli wypadniemy z rąk Boga, to sami się nie utrzymamy. Jesteśmy jak żołnierz, który oddalił się od swojego oddziału na terenie wroga
– powiedział ks. prof. Oko.
Widać to u Niemców, którzy z jednej strony wydali tylu wspaniałych twórców nauki i kultury, a zarazem w Europie wydali największych zbrodniarzy wszech czasów. Jak to jest możliwe? Dobrze to tłumaczy założenie, że albo jesteśmy z Bogiem, albo przeciw Niemu i z tym trzeba się liczyć. Z jednej strony jest podstawa do nadziei, bo widzimy, ze ludzie, którzy muszą codziennie kłamać, stosować przemoc, na dłuższą metę muszą przegrać z Bogiem. To też mobilizacja – musimy bronić się przed takimi ludźmi. Nie można dopuścić do życia w kłamstwie i przemocy. Oczywiście nie można liczyć na to, że nawrócimy tych ludzi, bo oni są raczej nienawracalni, ale walczymy o świadomość społeczną. (…) Teoria gender jest mutacją marksizmu, a ci, który ją głoszą, są fizycznymi albo duchowymi dziećmi marksistów – ludzi, którzy zamordowali ponad 100 mln ludzi i nigdy za to nie przeprosili
– mówił ks. profesor.
Nienawiść, która nas spotyka jest podobna, tylko nie jesteśmy mordowani fizycznie, bo stwierdzono, że to się nie opłaca. Mamy być mordowani publicznie, medialnie. Pełnia władzy ma być dla nich i to też wynika z ich ateistycznych założeń. Oni, jako ateiści, uważają, że są najmądrzejsi, więksi od Boga i powinni rządzić, a my powinniśmy być traktowani jak dzikie zwierzęta. Dlatego oni mówią tyle o nienawiści, bo w nich samych jest ta nienawiść
– dodał ks. prof. Oko.
Nie miejmy złudzeń i oczekujmy od nich tego, co najgorsze. Ludzie, którzy tak kłamią, tak manipulują, negują podstawowe fakty, są po ciemnej stronie mocy. Co robić? Pamiętać, że prawda i dobro wygrają najpóźniej, na sądzie ostatecznym
– wskazał.
Mec. Kwaśniewski: Pojęcie cancel culture jest bardzo płynne
Mec. Jerzy Kwaśniewski powiedział, że pojęcie cancel culture jest bardzo płynne – można pod nim odnaleźć wiele szkodliwych procesów kulturowych, społecznych, prawnych.
W marszach LGBT wyraźnie widzimy sojusz tych, którzy są gotowi wyjść na ulicę, często łamać cały porządek, podważać to, co uważamy za przyzwoite, w sojuszu z wielkim kapitałem, w sojuszu z wielkimi mediami, które będą promować i pokazywać te przemarsze. Mamy kłamstwa dot. stref wolnych od LGBT – mamy grupę aktywistów, potężne koncerny i media przeciwne staremu ładowi i jego symbolom. Na uczelniach przykładów jest aż nadto. Mamy stary dobry mechanizm – aktywiści i siły nowego ładu, kontra dawny ład i jego symbole
– wskazał mec. Jerzy Kwaśniewski.
Analizując schematy, począwszy od dawnych rewolucji, widzimy ten sam schemat sojuszu ryzykantów, ludzi, którzy są gotowi wyjść na ulice, obalać pomniki i dawnych królów, z potężnymi nowego świata, którzy są bezpośrednio beneficjentami przemian, stoimy na skraju przepaści, gdzie stary ład za chwilę może paść pod ciosami rewolucji, która nie jest rewolucją wyizolowanych aktywistów BLM, tylko potężnym sojuszem. Proaktywna działalność jest szansą, żeby się temu przeciwstawić
– dodał mec. Kwaśniewski.
Cancel culture
W świecie zachodnim toczy się wojna kulturowa. Z drugiej strtony mówi się nam, że żyjemy w społeczeństwie pluralistycznym. Skąd w takim razie owa wojna? Żyjemy w społeczeństwie w którym następuje bardzo silna i brutalna agresja na zachodnią kulturę. Przed tą agresją trzeba się bronić
– wskazał prof. Ryszard Legutko. Europoseł wyjaśnił, że „cancel culture” to kuloturta unieważniania. Zwrócił uwagę, że tak naprawdę nie jest to żadna kultura, tylko jej zaprzeczenie.
W sensie węższym odnosi się do praktyki niedopuszczania do głosu na amerykańskich uniwersytetach profesorów, gości, którzy mają nieprawomyślne poglądy. To przeniosło się do Europy i zaczyna się pojawiać także w Polsce. W sensie szerszym owa kultura unieważnienia dotyczyła czegoś, co można nazwać kulturową czystką – nie tylko unieważniania konkretnych ludzi, ale też postaci historycznych, przejawów kultury materialnej, społecznej, duchowej
– wyjaśnił europoseł.
Prof. Legutko przyznał, że sam doświadczył „cancel culture” na jednym z amerykańskich uniwersytetów.
Przyszło mi wtedy do głowy, że tego nie wymyślili studenci czy profesorowie, Amerykanie. Myśmy to mieli w Polsce – po wojnie na UW unieważniono np. Władysława Tatarkiewicza. To niestety znana przypadłość – podobnie z wielką czystką, która odbywała się po każdej rewolucji
– przypomniał europoseł.
Pytanie, skąd to się wzięło w naszych czasach? Lewica przejęła rządy nad kulturą, nad edukacją, nad polityką. Lewica rządzi światem zachodnim, który żyje w przemożnym poczuciu, że jest to świat zatruty grzechami przeszłości. Amerykanie żyją w przekonaniu, że ich społeczeństwo jest głęboko rasistowskie i trzeba z tym walczyć. To samo w Polsce – jest próba wyrzucenia „Murzynka Bambo” i „W pustyni i w puszczy”. Mamy także ideologię LGBT, która wytworzyła swoich wrogów, mamy ten nieszczęsny liberalizm, który mówi, że ktokolwiek zgłosi się, że jest skrzywdzony, należy natychmiast przydawać mu prawa, z których może korzystać
– mówił prof. Legutko.
Przy tchórzostwie kadry akademickiej, najgorsze rzeczy dokonują się na amerykańskich uniwersytetach i w szkołach. Pytanie, jak daleko może to pójść. Ostatnio Princeton pozbyło się jednego ze swoich wychowanków. Jeśli wszystko się wyrzuci, jakie będzie społeczeństwo? To samo w Polsce – jeśli pozwolimy na wielką czystkę, to czy wyrosną kwiaty, czy wrócimy do epoki, która będzie przypominała komunizm – terror, indoktrynacja, ujednolicenie naszych umysłów. Polska jest jednym z niewielu miejsc na świecie, które jeszcze się broni. Pamiętajmy, że tak daleko, jak uda nam się powstrzymać te siły, będzie to wpływało na stan kultury świata Zachodu. Nie po raz pierwszy Polska broni wartości w imię całego świata zachodniego. Oby skutecznie
– podkreślił prof. Ryszard Legutko.
Przemiany o podłożu kulturowym
W krajach Unii Europejskiej w ciągu ostatnich kilkudziesięciu lat doszło do całej serii przemian o podłożu kulturowym, które mają rzeczywisty wpływ na codzienne życie całych społeczeństw. Zmiany te mają różne oblicza i w wielu państwach przybierały odmienne formy i skale
— czytamy na stronie wydarzenia.
Jak podkreślają organizatorzy, „konferencja ‘Zderzenie kulturowe w UE’ to inicjatywa, dzięki której będziemy mieli okazję podsumować dotychczasowe zmiany w Polsce na tle innych europejskich państw, a także nakreślić możliwe scenariusze zderzenia kultur w najbliższych dekadach”.
Czy zmiany te zajdą tak daleko jak w innych krajach Unii Europejskiej? Czy mamy szansę uchronić się przed szkodliwymi konsekwencjami przemian kulturalnych, bazując na doświadczeniach innych?
— pytają organizatorzy.
WKT
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/572671-relacja-zderzenie-kulturowe-w-ue-jak-daleko-zajda-zmiany