„Podważanie zaufania do instytucji tj. wojsko, policja, służb, jest elementem walki hybrydowej drugiej strony. To podstawowa wiedza, że właśnie na tym polegają działania hybrydowe” - mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl rzecznik Wojsk Obrony Terytorialnej płk Marek Pietrzak.
wPolityce.pl: Publicysta „Rzeczpospolitej” Michał Szułdrzyński zakpił ze zdęcia zamieszczonego na profilu Wojsk Obrony Terytorialnej przedstawiającego żołnierza patrolującego granicę konno. Czy wykorzystywanie koni w wojsku do patrolu lub innych działań jest czymś nadzwyczajnym?
Płk Marek Pietrzak: „Rzeczpospolita” jest raczej dziennikiem opiniotwórczym i stąd zaskakuje mnie taki trochę szyderczy komentarz pana redaktora Szułdrzyńskiego. Nie chciałbym wikłać się w jakieś słowne potyczki, tak jak to było ostatnio z „Gazetą Wyborczą” gdzie musieli zmieniać treść artykułów, bo skłamali na ich łamach. 8 października opublikowałem materiał pt. „biologia i technologia w służbie WOT”. Co się pod tym kryje? To, że my z jednej strony mamy nowoczesne wyposażenie, ale z drugiej strony mamy zestawienie tego z bardzo tradycyjnym narzędziem, jakim jest koń, który dotrze w bardzo trudny teren. Dlatego zdecydowaliśmy się na rozwijanie tego projektu i na jego testowanie w tamtych warunkach. Okolice Bugu, rozlewiska, są trudnym terenem, w którym nie radziły sobie pojazdy. Nawet quady, nie mówiąc o innych środkach transportu. A konie radziły sobie znakomicie. Nie trzeba szukać wielu przykładów podobnych działań u nas w formacji, bo w 13 Śląskiej Brygadzie Obrony Terytorialnej rozwijamy projekt „K9”, gdzie wykorzystujemy psy do działań ratowniczo-poszukiwawczych. W 2 Lubelskiej Brygadzie Obrony Terytorialnej rozwijaliśmy projekt juczenia koni, co jest często wykorzystywane nawet w największych armiach świata. Czyli transport amunicji i wyposażenia w terenie górzystym, trudno dostępnym. Sytuacja na granicy pokazała, że projekt, który miał się zakończyć na juczeniu koni, ewoluował w dalszym kierunku i należy go wykorzystać w takim wariancie, jak w tej chwili. To nie było jednostkowe wykorzystanie tych koni na początku października, tylko my korzystamy z nich na bieżąco i one patrolują okolice trudno dostępne wokół Bugu. Należy jednak zaznaczyć, że bez względu na charakter konfliktu, czy sytuacji kryzysowej, zawsze najważniejszy jest czynnik ludzki.
Dlaczego zatem to zdjęcie wywołało takie poruszenie?
Dobrze, że tak się stało, bo może komuś da to do myślenia, co stoi za tym, że konie są przez nas tak chętnie wykorzystywane. Po pierwsze doskonała mobilność w trudnym terenie, po drugie szybkość przemieszczania się, możliwość juczenia i transportu, duży zasięg działania nieograniczony stacjami paliw, głębokość obserwacji. Żołnierz siedzący na koniu ma już większy wgląd w teren, nie mówiąc o takim, który stanie na zwięrzęciu. Osoba, która stoi na koniu na zdjęciu, jest ekspertem i jednym z liderów tego projektu i on mógł sobie na coś takiego pozwolić. Oczywiście kolejnym punktem jest reakcja na niebezpieczną sytuację, ponieważ konie często mogą ostrzec jeźdźca, bądź zareagować zanim człowiek dostrzeże zagrożenie. To są takie cechy, które zdecydowały o skierowaniu patroli konnych w celu wsparcia Straży Granicznej i zabezpieczeniu granicy z Białorusią. Jest to jeden z naszych obszarów działania, absolutnie się tego nie wstydzimy, jesteśmy z tego dumni. Jeśli ktoś wypomina nam, że to jest małostkowe albo wyciągnięte z zamierzchłych czasów, to przypominam, że na całym świecie (np. Stany Zjednoczone, Skandynawia, Chiny) konie są wykorzystywane. Będziemy jechali rowerem, to będą się z nas śmiali? A jeżeli to jest efektywne, to mamy tego nie wykorzystywać, bo ktoś zrobi sobie z tego głupi żart? Nie interesuje nas to, robimy swoje.
Wojska Obrony Terytorialnej są regularnie atakowane w mediach od początku istnienia tej formacji. Jednakże, czy nie jest tak, że w obliczu wojny z hybrydowej z Białorusią i Rosją, deprecjonowanie pozycji WOT-u, to wpisywanie się w scenariusz napisany w Mińsku i na Kremlu?
Zgadza się. Podważanie zaufania do instytucji tj. wojsko, policja, służb, jest elementem walki hybrydowej drugiej strony. To podstawowa wiedza, że właśnie na tym polegają działania hybrydowe: zachwianiu zaufania społeczeństwa, podziale, wzmacnianiu podziałów i wykorzystywaniu tzw. pożytecznych idiotów. Już kiedyś mówiłem w wywiadzie, że w tej sytuacji jest ważne, abyśmy jako obywatele Polski, nie stali się pożytecznymi idiotami, którzy grając w orkiestrze Łukaszenki, przyczyniają się do destabilizacji tej sytuacji albo dalszych podziałów, manipulacji. Pamiętajmy też, że większość rzeczy, które są robione przez drugą stronę, mają na celu osłabienie wiary w struktury własnego państwa, pogłębianie podziałów w społeczeństwie, spadek morale żołnierzy.
A jak w tej całej sytuacji odnajduje się WOT?
Trochę cieszymy się, że byliśmy poddawani przez 5 lat takim naciskom, ponieważ w tej chwili jesteśmy na to totalnie odporni. Pamiętam, gdy na początku kryzysu migracyjnego, 2 miesiące temu Straż Graniczna i wojska operacyjne były poddawane olbrzymim naciskom oraz manipulacjom. Wtedy patrzyłem na to i mówiłem: my już jesteśmy na to odporni, bo od 5 lat jesteśmy poddawani ciągłej krytyce, oskarżeniom, fake newsom itd. A tutaj Straż Graniczna zetknęła się z tym dopiero i było widać, że dość mocno mentalnie i emocjonalnie, to przeżywali. Dlaczego o tym mówię? Gdyż na to trzeba się po prostu uodpornić. To są elementy działań hybrydowych.
Dziękuję za rozmowę.
Rozmawiał Mateusz Majewski
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/572613-nasz-wywiad-kpiny-z-patroli-konnych-rzecznik-wot-ripostuje