Podana dziś rano informacja o umundurowanych osobach z bronią długą, które przekroczyły granicę polsko-białoruską, i po próbie nawiązania kontaktu przeładowały broń, po czym wróciły do siebie - to być może ostatnie już ostrzeżenie. Ostrzeżenie skierowane przede wszystkim do naszej opozycji i, może nawet bardziej, do opozycyjnych mediów.
Sytuacja staje się bardzo napięta. Wiemy, że Łukaszenko zaczyna się dławić; ściągnął tysiące ludzi, którzy nie mogą przejść przez granicę, i którzy snują się po Mińsku oraz innych miastach. W tej sytuacji będzie zaostrzał kurs, dążąc do przełamania, do eskalacji, do wejścia na wyższy poziom licytacji. I szantażu, bo to jest przede wszystkim szantaż. To jest próba zbudowania trwałego mechanizmu, za pomocą którego będzie wymuszał posłuszeństwo całego Zachodu. Śni mu się kurek z imigrantami, których z biednych części Azji może ściągać do woli, i których może później puszczać dalej lub też wstrzymywać.
Nasza opozycja udaje, że tego nie widzi. Z nienawiści do rządu, i z pragnienia poczucia się lepiej w sferze moralnej, ordynarnie fałszuje kontekst całej sytuacji. Rysuje obraz biednych ludzi, którzy cierpią, bo z domu wygnała ich wojna. Tymczasem to głównie młodzi ludzie, czasem z Iraku, czasem z Konga, a czasem z Rosji, którzy chcą dostać się do Niemiec, i którzy weszli w grę Łukaszenki. Fakt, że media lewicowo-liberalne tego nie widzą, że nie dostrzegają, że jeżeli przejdą imigranci, to przyjdą też czołgi, mówi wszystko o ich odpowiedzialność za nasze państwo.
Do tego znów te same bzdury o „murze, który nikogo nie zatrzyma, bo mury nie działają”. Działają, działają. I w złej, i w dobrej sprawie. Mur berliński umożliwił NRD przetrwanie kolejnego ćwierćwiecza, zmuszając społeczeństwo do akceptacji reżimu SED. Mur na granicy izraelsko-palestyńskiej (przesunięty wyraźnie w stronę palestyńską) zatrzymał falę ataków samobójczych, także z użyciem noży, o których wcześniej słyszeliśmy niemal codziennie. Mur na granicy amerykańsko-meksykańskiej też mógłby okazać się skuteczny; to tylko kwestia skali zainwestowanych środków.
W polskich warunkach zapora jest niezbędna z jednego, podstawowego powodu: uniemożliwi, bądź znacząco utrudni, grani szantażem moralnym przez reżim w Mińsku. Jeśli ludzie nie przejdą przez granicę, nie będą „błąkali się po lasach”, i nie będziemy atakowani tymi w istocie wyreżyserowanymi, zaplanowanymi scenami. To kluczowa sprawa. Co ważne, odpowiednia bariera sprawi, że Łukaszenka nie będzie w stanie sięgać po tę samą broń w przyszłości. Dziś istnieje ryzyko, że nawet jeżeli za parę tygodni odpuści, to wróci do tej metody choćby na wiosnę.
W czasie Dnia Zadusznego na niektórych cmentarzach opozycja paliła znicze imigrantom, którzy mieli umrzeć w trakcie przedzierania się przez granicę. Jeżeli się nie opamięta, niedługo my będziemy palili znicze naszym żołnierzom i obrońcom granic. Bo to, że oni nie będą palić, to niestety, wydaje mi się więcej niż prawdopodobne.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/572509-jeszcze-troche-i-bedziemy-palic-znicze-polskim-zolnierzom