Zgadzam się z Kubą Maciejewskim.
Podobnie jak on uważam, że było to bardzo bolesne, ale jednocześnie pouczające doświadczenie, czytać teksty, w których lewicowo-liberalna elita próbowała usprawiedliwiać Adama Bodnara i jego wypowiedź o Polakach jako zwierzętach i Niemcach jako ich „mentorach”.
Wszyscy oni dokonywali trudnych manewrów intelektualnych i logicznych, próbując znaleźć jakąś wartość lub głębsze przesłanie w jednym prostym wyrazie mentalności wasalnej (bo takie właśnie było przemówienie Bodnara).
Jak już napisałem, niektóre z tych „manewrów” były bardzo pouczające. Mnie osobiście bardzo zaciekawił sposób, w jaki Bartosz Wieliński z „Gazety Wyborczej” bronił byłego Rzecznika Praw Obywatelskich.
CZYTAJ TAKŻE Wieliński broni Bodnara: Jego słowa są czytelne dla wykształconych.
Otóż, Wieliński sprowadził całą opowieść o tym skandalicznym oświadczeniu do teorii, że ci, którzy byli zaszokowani wasalnością Bodnara, są w rzeczywistości - niewykształceni.
„Mały Książę” to w zasadzie elementarz humanizmu, od lektury zaczyna się podróż w dorosłość, dlatego użyta przez Bodnara metafora o nieporzucaniu oswojonego zwierzątka jest czytelna dla wykształconych Europejczyków”
— napisał dziennikarz GW.
W rzeczywistości jego obrona Bodnara jest bardzo konsekwentna. Została ona napisana w tym samym duchu, który naznaczył mandat Adama Bodnara jako rzecznika.
Mówię o duchu, który dzieli wszystkich obywateli na „wykształconych Europejczyków” (będących autentycznym przedstawicielami humanizmu) i niewykształcony „ciemnogród”, który „nie rozumie” wyrafinowanych metafor i przejawów wasalnej mentalności.
W jaki sposób zachowywał się Bodnar będąc RPO? Chronił tylko tych, którzy wpisywali się w jego wizję społeczeństwa. Tych, którzy prosili Niemców, aby byli naszymi mentorami i uczynili z nas „poważne społeczeństwo”. Tym, którzy nie pasowali, ta ochrona już nie przysługiwała.
Nienarodzone dzieci, lekarze odwołujący się do klauzuli sumienia, robotnicy z Turowa, katolicy, atakowani przez feministki podczas mszy św. lub „artystów” profanujących symbole ich wiary, lokalne władze, które chciały chronić tradycyjną rodzinę… Wszyscy oni nie zasługiwali na ochronę Bodnara.
Ale przecież, sami są winni, że nie są „wykształconymi Europejczykami”.
Może pomogłoby ponowne przeczytanie „Małego Księcia”?
Ale, tym razem w duchu interpretacji Bodnara, Wielińskiego i innych z tego środowiska.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/572468-adam-bodnar-rpo-tylko-dla-wyksztalconych-europejczykow