Skromność, śmiałość, świadomość własnej wartości i wyraz braterstwa bliskiego więzom krwi z sędziami innych państw – zawiera się w stwierdzeniu – „Czuję się sędzią europejskim”, wypowiedzianym przez Michała Laskowskiego.
Są sędziowie w Polsce, którzy zasługują na uznanie. Można o nich powiedzieć – Kwiat sądownictwa. Do tego wąskiego, elitarnego klubu polskich sędziów można zaliczyć sędziego Michała Laskowskiego, obecnego szefa Izby Karnej Sądu Najwyższego w randze prezesa. (Swoją drogą, tak się jakoś porobiło w Polsce od 2015 roku, że każdy chce mieć tytuł prezesa).
Poczytuję sobie za małą, ale zasłużoną satysfakcję, że zawsze właściwym okiem patrzyłem na sędziego Michał Laskowskiego. Muszę z zadowoleniem powiedzieć, że mnie nie zawiódł. Jak również moich oczekiwań. Nie każdy czas mi sprzyjał. Za obronę sędziego Michała Laskowskiego, czasami spotykały mnie nieprzyjemne epitety. Takie przytyki, i to było najbardziej przykre, spotykały mnie od przyjaciół.
Jesteście niesprawiedliwi
—broniłem sędziego – przed atakami kolegów, którzy przypominali, że korzenie jego kariery zawodowej przypadały na czasy komunistyczne.
Jego mentalność nasiąkła duchem tamtej epoki
—mówili.
Panowie, szlify sędziowskie zdobył w 1987 roku, w schyłkowym okresie PRL
—wskazywałem realia.
No właśnie. To znaczy, że studia i aplikację sędziowską robił w latach stanu wojennego, w jednym z najczarniejszych okresów dogorywającego PRL. Mówimy o mentalności koniunkturalisty, czego najlepszym dowodem jest wieloletnia współpraca z byłą prezes Sądu Najwyższego Małgorzatą Gersdorf
—ripostowali.
Ani koniunkturalizm to, ani konformizm
—odpowiadałem krytykom i malkontentom.
To ambicja i światły umysł skierowały go na ścieżki, prowadzące ciągle w wyższe struktury sądownictwa, aż wreszcie pchnęły na szczyty. I teraz mimo dojrzałego już wieku, 60-tka na karku jakby nie było, jego wzrok nie zatrzymuje się na horyzoncie sądownictwa krajowego. Siła wewnętrzna pcha go dalej i dalej, prowadząc aż na granice naszego kontynentu – Europy. Dlatego o sobie i swoich kolegach mówi: - „Czujemy się sędziami europejskimi”.
Moim zdaniem, sędzia Michał Laskowski nie zamierza na tej granicy się zatrzymać. Perspektywy pogoni za ideałem sądownictwa zaprowadzą go na krańce świata – do Ameryki, Australii, Afryki. Wszystko po to, aby zbudować uniwersalny model sędziów, jednolity w każdym zakątku świata wedle schematu, naśladującego w sądownictwie niedawny wzorzec z Sevres. Dopiero wtedy Michał Laskowski będzie mógł z dumą oznajmić – „Czuję się sędzią światowym” i starać się o przyjęcie do „Światowego Trybunału Sprawiedliwości”.
Na razie, co najwyżej, może mieć możliwość zatrudnienia w „Trybunale Sprawiedliwości Unii Europejskiej”.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/572453-sedzia-michal-laskowski-aspirant-do-tsue
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.