Ciekawe, że pijak Michał Drzymała - bo faktycznie wielkopolski chłop i bohater oporu wobec niemieckiej administracji zaborczej miał problem z alkoholem - miał więcej godności i poczucia własnej wartości niż profesor Adam Bodnar. Przypomnijmy, że senator Aleksander Pociej z Koalicji Obywatelskiej, nazwał byłego Rzecznika Praw Obywatelskich „Achillesem naszych czasów”, no i ten polski Achilles płaszczy się przed Niemcami, Polaków przyrównuje do zwierząt do oswojenia i prosi zachodniego sąsiada o opiekę.
O WYSTĄPIENIU BODNARA WIĘCEJ CZYTAJ TUTAJ:
Co dokładnie powiedział Bodnar? Pełna treść przemowy jest. jeszcze gorsza niż poszczególne fragmenty
Co oni mają z tymi Niemcami? Sikorski oficjalnie głosi, że boi się „niemieckiej bezczynności”, Trzaskowski kwestionuje sens budowy CPK, bo będzie „lotnisko w Berlinie”, Tusk przemawiający o wyższości niemieckiej chadecji nad resztą politycznych ugrupowań w Europie (słynne „fur Deutchland”), Campus Polska współfinansowany przez Fundację Adenauera, konsekwentne milczenie Platformy Obywatelskiej, gdy budowano Nord Stream 2, a nawet takie przypadki jak poseł Meysztowicz, który boi się powiedzieć, że II wojnę światową wywołały Niemcy.
Ktoś powie, że ta germanofilia jest oczywista, bo Niemcy dawali polskim liberałom pieniądze w reklamówkach, bo świetnie załatwiają stanowiska - dla Tuska i Bieńkowskiej w Brukseli, dla Nowaka w Kijowie, dla Wojtunika w Kiszyniowie, a dodatkowo w europarlamencie w różnego rodzaju komisjach, delegacjach i fundacjach. Ale z tym kimś, kto powie, że biorą pieniądze, więc się płaszczą, nie można się do końca zgodzić. Znamy całe kolejki zdrajców, którzy żyli z funduszy i prezentów z Moskwy, a dawniej Wiednia czy nawet Berlina, ale nie zawsze oznaczało to takiego skundlenia. Pieniądze brali, prywatnie może i bili pokłony, publicznie mocodawców szanowali, ale żeby - przepraszam za wyrażenie - wyrzygiwać się na polskość i ciągle ją umniejszać, już nawet w hierarchii cywilizacyjnej, to nawet ta nieliczna grupka kolaborantów z lat 1939-1945 sobie na tyle nie pozwalała.
Ktoś powie, że ta germanofilia jest oczywista, bo niejeden taki wyznawca wyższości rasy niemieckiej jest jak agent wpływu, opłacany przecież przez tę i ów fundację, wydawcę, biznes. A jednak będąc na liście tego i ów wywiadu można było zachować przynajmniej pozory godności. To dlatego tak trudno było uwierzyć, gdy na listach tajnych współpracowników bezpieki odnajdywało się takich antykomunistów jak lider Konfederacji Polski Niepodległej Leszek Moczulski czy współzałożyciel Studenckiego Komitetu Solidarności Lesław Maleszka. Wielu kapusiów SB publicznie pluło na komunę, gardziło partyjniakami, szarzyzną PRL i tępotą ideologów. Można więc brać pieniądze czy nawet być szantażowanym przez służby, a jednak nie wyznawać uwielbienia oficerom prowadzącym.
Ktoś powie, że ta germanofilia jest spowodowana serwilizmem wyniesionym z PRL, że oto elity Okrągłego Stołu musiały zamienić jednego zewnętrznego suwerena na innego, jak to Kwaśniewski i Miller potrafili być gorliwymi obrońcami sowieckiego reżimu, by potem bezwarunkowo spełniać oczekiwania Waszyngtonu, Berlina i Brukseli. Ale przecież Adam Bodnar, Radek Sikorski czy Rafał Trzaskowski to ludzie innego pokolenia, młodsi, ukształtowani bez tej mentalnej zależności od komunistycznych politruków i nie można całej tej ich uległości lokować w wychowaniu i dziedziczeniu tej swoistej resortowości.
Na pewno ta postawa, w której człowiek upokarza siebie dla czyjejś łaski i apanaży, jest wynikiem trzech powyższych czynników, mieszających się w kotle elit III Rzeczpospolitej. Jednak nad Wisłą jest także wdrażana inżyniera światopoglądowa, która ma Polaków przekonać o ich cywilizacyjnej niższości. To historia znacznie dłuższa i bardziej skomplikowana niż hierarchia rasowa III Rzeszy, wszak już w XIX wieku historycy niemieccy przekonywali, że Mieszko I był przybyszem z zewnątrz, bo słowiański książę nie mógłby sam zbudować samodzielnego państwa. Hohhenzollernowie - i carowie także - opłacali przecież francuskich publicystów, by źle pisali o polskim ustroju, ekonomii i życiu intelektualnym, by na końcu objawiał się wniosek, że Polska się sama rządzić nie może, że trzeba tu niemieckiej, rosyjskiej, no w każdym razie zewnętrznęj ręki. Kilkanaście pokoleń świadomego kodowania zaczyna przynosić skutki, ktośtam nad Wisłą wreszcie uwierzył, że jest gorszy, niegodny, brudny, szczerbaty i mentalnie niedorozwinięty. Paradoksalnie uwierzyły w to elity, najbogatsi, najbardziej wpływowi, opiniotwórczy.
Pijak Drzymała mieszkający w wozie na kołach, lepiej sobie radził z tą propagandą niż Oxfordczycy, prawnicy i prezydent polskiej stolicy. Ale może mają rację? Może oni sami, spotykając zachodnich intelektualistów czy decydentów, faktycznie są gorsi, podlejsi, ubożsi? Ludzie wykorzenieni tak mają. Oprócz obrzydzenia należy im się jednak nuta współczucia.
ZOBACZ TAKŻE:
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/572179-dlaczego-ich-germanofilia-jest-tak-dramatycznie-obrzydliwa