Kolejni sędziowie dowiedli, że wymiar sprawiedliwości w Polsce to najcięższa patologia w państwowym systemie. Zamiast stać na straży prawa i SPRAWIEDLIWIE rozsądzać spory, ponownie przykładają rękę do potwornego psucia państwa. Decyzja drugiej instancji zakazująca Marszu Niepodległości to próba odebrania pokaźnej części społeczeństwa praw obywatelskich. Mają one być dostępne tylko dla określonych grup. Faktycznie te wyroki nie będą jednak miały żadnego znaczenia. MN przejdzie ulicami stolicy. Może nawet dzięki nim będzie jeszcze liczniejszy.
Nie zdziwię się, jeśli za tydzień w Warszawie zbierze się rekordowa liczba uczestników niepodległościowego pochodu. To będzie bowiem już nie tylko okazja do manifestowania radości z wolnej Rzeczypospolitej, ale i wyraz prawdziwej obrony demokracji.
Jeśli bowiem pozwolimy na to, by pod byle pretekstem zakazywać patriotycznych zgromadzeń, zgodzimy się na powrót w Polsce ciemnych czasów komunizmu. Od sędziów stojących za taką próbą, jest tylko krok do tych, którzy przed ‘89 rokiem skazywali za udział np. w demonstracjach 3 maja.
Jeśli ktoś miał jeszcze wątpliwości, w tych dniach powinien się ich wyzbyć - naprawdę są w Polsce politycy i sędziowie, którzy nie tylko marzą, ale za wszelką cenę dążą do tego, by ludzie odwołujący się do tradycji niepodległościowych, o konserwatywnych poglądach, nie mieli takich samych praw, co środowiska lewicowo-liberalne. Tylko te ostatnie mogą manifestować, zaś finalnie – tylko te ostatnie mogą istnieć.
To ma być wolność, o którą walczą? Tak ma wyglądać ich „demokracja”?
Nie mam wątpliwości, że 11 listopada czeka nas mnóstwo prowokacji. Świadczą o tym i działania władz miasta, które marzą, by kłapać o zadymach, więc pewnie dlatego przygotowują specjalne akcesoria w centrum Warszawy…
…i wzmożenie w środowisku medialnych totalniaków. Wiedzą, że Marszu nie da się zatrzymać, że odniósł on wielki sukces, że nawet trudno go atakować bez narażania się na zarzut „antypolskości”. Dziennikarzowi gazety Michnika zapewne nie pozwolono podzielić się tymi refleksjami na łamach, więc szczerze napisał na Twitterze (ortografia jak w oryginale, podkreślenia moje – przyp. MP):
Problem z Marszem Niepodległości jest taki, że skutecznie wszedł w przestrzeń symboliczną 11.11, także w oczach niezaangażowanej, umiarkowanej Polski. Instytucjonalna walka z MN stwarza bardzo poważne ryzyko uwiarygodnienia w oczach tych ludzi narracji o „antypolskości” opozycji. Oczywiście nie ma żadnych wątpliwości, że marsz jest inicjatywą grup skrajnych, ale póki co (nawet pomimo drastycznych i licznych aktów przemocy), udało mu się trwale zhegemonizować energię społeczną święta 11.11. Liczby mówią same za siebie. Obawiam się, że opozycja wchodząc w instytucjonalną konfrontację z MN wchodzi w walkę wizerunkową, której po prostu nie może wygrać. Nikogo - poza swoimi twardymi wyborcami - nie przekona, że blokowanie marszy „100 tys. rodzin”, nie jest występowaniem przeciw tej energii. Ja bym powiedział, że najlepszą (co nie znaczy skuteczną: bo na tym etapie osłabić MN będzie już niestety bardzo trudno) strategią rozbrajania MN jest przemilczanie wszystkiego, co nie będzie dla marszu bezpośrednio kompromitujące (zamieszek itd.). Na pewno ważne powinno być unikanie polaryzacji, która będzie kazac umiarkowanym-niezaangażowanym stanąć po jednej stronie sporu „marsz - antymarsz”. Bo niektórzy się znów zdziwią, ile osób - przekonanych wciąż, że złe rzeczy na marszu to „incydenty” - wybierze to pierwsze. Zajrzyjcie w prowincjonalną Polskę, a dostrzeżecie, że marsz to gdzieniegdzie już zakorzenione, w pełni przeżywane święto. Znam miejsca, gdzie wyjazdy busami co roku całych rodzin są tylko raz: właśnie na marsz. Ja nie mam do MN cienia sympatii, ale propagandowo to wygrali.
Nie sposób podejrzewać, że w ten sposób myśli tylko pan Wencel. To zapewne listopadowy kanon dla całej armii funkcjonariuszy z legitymacjami prasowymi.
Powtórzmy: nagłaśniamy tylko zamieszki i inne zdarzenia mogące skompromitować kilkaset tysięcy patriotów, jeśli nic złego się nie wydarzy – udajemy, że wydarzenie nie miało miejsca. Toż to pomysły jak z podręcznika Urbana! Nie widzicie, dokąd zaszliście?
Wiedzcie też, że „propagandowo to wygrali”, bo odwołują się do prawdziwych wartości, ważnych dla zdecydowanej większości naszego narodu. Tych wartości, które wy chcecie podeptać.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/571974-to-oboz-patriotyczny-broni-dzis-demokracji-w-polsce