Złamanie prawa, współpraca w ramach nielegalnego procederu przemytu ludzi, spełnianie założeń „Operacji Śluza” białoruskich tajnych służb - to tylko kilka faktycznych aspektów przewiezienia przez Pawła Wrabca nielegalnych imigrantów.
CZYTAJ WIĘCEJ:
Aktywista Obywateli RP i były publicysta Gazety Wyborczej zatrzymany. W aucie nielegalni imigranci
Były dziennikarz Wyborczej, bo tak się przedstawia Paweł Wrabec, ma oczywiście swoje usprawiedliwienie:
Ja kierowałem się odruchem serca. Absolutnie nie można pozwolić na to, żeby ci ludzie umierali. Każdy człowiek, który ma choć trochę empatii, powinien starać się tę sytuację zmienić. Mam potworny żal do polityków i to różnych opcji, którzy nie starają się zatrzymać tego ludobójstwa.
Faktycznie w świecie postprawdy, moralnego relatywizmu i dyktatury emocji, można takimi frazesami usprawiedliwiać wszystko. Można też przewieźć „zielone ludziki” Putina, wymyślając na przykład, że jeśli nie spełnią swoich zadań, to FSB skrzywdzi ich rodziny. „Kierowałem się odruchem serca” - powie jakiś neoWrabec, który przeprowadzi funkcjonariuszy Speznacu przez druty kolczaste.
CZYTAJ TAKŻE:
Jacek Karnowski: Jeśli przejdą imigranci, to przejdą i czołgi
Skoro można uwierzyć w rosyjską propagandę o „uchodźcach”, to można też uwierzyć w rosyjską propagandę, o Putinie, który pragnie pokoju. Wtedy można pomagać nie tylko zielonym ludzikom, ale i wprost wojskom ZBiR. „Kierowałem się tylko pragnieniem pokoju” albo „kierowałem się tylko pragnieniem szybkiego zakończenia wojny”.
Nie trzymajmy wodzy fantazji - skoro relatywizm moralny kwestionuje logikę i biologię, to idźmy dalej ścieżką pchania absurdów. Bo jak się pan Diduszko kładł na asfalcie i udawał martwego, okłamując tym samym media, to czy nie kierował się odruchem serca? A złodziej? Czy nie kieruje się odruchem serca, by jego rodzinie żyło się lepiej? Pułkownik białoruskiego KGB może też ociera słone łzy, gdy myśli o żyjących w miastach północnego Iraku mężczyznach marzących o socjalu w Niemczech? Co za empatia, towarzyszu pułkowniku, z Pawłem Wrabcem powinniście wychylić kieliszeczek za zdrowie imigrantów!
Ale przy tych infantylnych usprawiedliwieniach zastanawia jeszcze jedna rzecz. Autorzy i wyznawcy takich koncepcji sami siebie heroizują, przedstawiają jako bohaterów walczących z bezdusznym reżimem. To z takiej narracji wyrasta nagle „Babcia Kasia”, która wierzy, że jest działaczką tęczowej demokracji zmagającej się z represjami. To z takich legend wyłania się Marta Lempart, która na czele najbardziej prymitywnego chamstwa, atakuje policję, kościoły i budynki administracji. Właśnie takie bajki sprawiają, że poseł Konieczny wyzywający polskich strażników granicy od „sukinsynów”, czuje, że ludzie rzucający jedzenie imigrantom są jak ratujący Żydów w czasie II wojny światowej.
Z tego odruchu serca nie wyszła jeszcze autentyczna pomoc dla ludzi, wyszło za to mnóstwo jadu, nienawiści i manipulacji. Ta rzekoma empatia daje wielu ludziom energię do jakiegoś agresywnego fanatyzmu, miotania wyzwisk, wzywania do przemocy, wykrzykiwania wulgaryzmów.
Ale historia zna takie przypadki - komuniści marzyli o zniszczeniu świata, by zapanował pokój, to i pragnący miłosierdzia mogą walczyć nienawiścią i kłamstwami.
ZOBACZ TAKŻE:
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/571968-na-lzawych-historiach-o-uchodzcach-wyrosna-nowi-fanatycy