Były prezydent Gruzji Michaił Saakaszwili ma miejsce w historii Gruzji, ale ma też miejsce, poważne, bardzo godne, w historii Polski. To na pomoc jego rządowi pośpieszył w 2008-ym roku śp. Lech Kaczyński. To on z kolei pokonał tysiąc przeszkód, by dotrzeć na pogrzeb Prezydenta w kwietniu 2010 roku. Jak pisał portal wPolityce.pl:
Prezydent Saakaszwili zasłynął tym, że na pogrzeb Lecha i Marii Kaczyńskich – w kwietniu 2010 r. - leciał do Krakowa z pięcioma międzylądowaniami. W USA wynajął samolot, który ze względu na trudne warunki panujące w przestrzeni powietrznej ze względu na wybuch wulkanu na Islandii, musiał lądować już w Portugalii. Potem doleciał do Włoch, gdzie utknął na lotnisku w Rzymie, bowiem Włosi odmawiali zgody na start maszyny. Gruzin jednak uparł się i poleciał. Najpierw do Turcji, stamtąd do Bułgarii, potem do Rumunii i dopiero stamtąd do Krakowa.
Saakaszwili nie bał się ryzykować, nie skorzystał z dogodnych wymówek. Dotarł do Krakowa. Pokazał, co znaczy wdzięczność, co znaczy przyjaźń, co znaczy solidarność narodów walczących o wolność. Zrobił coś, co w tamtym strasznym czasie dodało nam wszystkich otuchy. To był bardzo ważny czyn. Po latach tak mówił o śp. Lechu Kaczyńskim:
Lech Kaczyński był jedną z najodważniejszych osób, jakie kiedykolwiek spotkałem i być może ostatnim romantykiem w światowej polityce. Był prawdziwym przyjacielem, który nigdy nie będzie zapomniany przez mój naród. Będziemy mu zawsze wdzięczni za uczynienie wolności Gruzji częścią jego działalności i walki.
Dziś Saakaszwili siedzi w gruzińskim areszcie, i prowadzi protestacyjną głodówkę. Został zatrzymany po tym, gdy wrócił do kraju po kilku latach; obecne władzy zatrzymały go, zarzucając mu zorganizowanie „prowokacji”:
Saakaszwili planował zebrać w Tbilisi do 10 tys. swoich zwolenników na proteście przeciwko rzekomo sfałszowanym wyborom lokalnym. Potem policja musiałaby go zatrzymać i jedna z wersji zakładała likwidację kilku liderów opozycji, by zrzucić odpowiedzialność na władze
— przytacza wypowiedź premiera Gruzji Irakli Garibaszwilego agencja Interfax-Ukraina. Sytuacja w kraju jest rzeczywiście napięta, ale tego typu zarzuty brzmią czysto politycznie. I wyglądają na zwykły pretekst.
Ukraińska rzeczniczka praw człowieka Ludmyła Denisowa odwiedziła w środę byłego prezydenta Gruzji Micheila Saakaszwilego w więzieniu w gruzińskim Rustawi.
„Saakaszwili słabnie z każdym dniem. Podczas pobytu w areszcie doznał czterech kryzysowych sytuacji. Minimalna pomoc medyczna w więzieniu w Rustawi jest mu udzielana, ale poważnej pomocy placówka penitencjarna nie może udzielić” -
— powiedziała dziennikarzom Denisowa, cytowana przez Interfax-Ukraina.
Jak dodała, Saakaszwili sprzeciwia się hospitalizacji w więziennym szpitalu. Uważa, że to nie byłoby dla niego bezpieczne. Rzeczniczka przekazała, że od czwartku stan zdrowia Saakaszwilego będzie kontrolować lekarz specjalizujący się w intensywnej terapii.
„Mamy nadzieję, że gruzińskie władze pozwolą spotkać się naszemu lekarzowi z Saakaszwilim” - powiedziała Denisowa.
Saakaszwili zapowiedział, że nie zamierza przerywać głodówki protestacyjnej - pisze portal Echo Kawkaza. „
Uważa się za więźnia Putina” -
— dodała rzeczniczka.
Specjalne oświadczenie w tej sprawie wydała grupa Europejskich Konserwatystów i Reformatorów, do której należy Prawo i Sprawiedliwość.
Saakaszwili pamiętał o Polsce w czasach, gdy nie było to opłacalne, gdy wiązało się to z nieznanym ryzykiem, gdy wymagało odwagi. Dziś my powinniśmy o nim pamiętać. Polska ma zbyt niewielu wypróbowanych przyjaciół, by mogła o nich zapominać w chwilach krytycznych.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/571927-saakaszwili-pamietal-o-polsce-dzis-my-musimy-pamietac-o-nim