„Cel tego przedsięwzięcia to próba stworzenia swoistego „nadrządu” w Unii Europejskiej, który zawsze będzie mógł zmienić każdą decyzję rządów wybranych w wyborach demokratycznych poprzez ciało niedemokratyczne, ale kontrolowane przez najważniejsze siły polityczne. Czyli próbuje się stworzyć w sposób pozatraktatowy „prawdziwą władzę” w UE i na Polsce się testuje, czy ta operacja się uda, czy nie” - mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl eurodeputowany Patryk Jaki (SP).
CZYTAJ RÓWNIEŻ: Skandaliczna decyzja TSUE! Polska ma zapłacić karę za niezawieszenie Izby Dyscyplinarnej. Kaleta: „To uzurpacja i szantaż”
TSUE zdecydował o nałożeniu na Polskę kary 1 mln euro dziennie na rzecz KE za to, że Polska nie zawiesiła przepisów krajowych odnoszących się w szczególności do uprawnień Izby Dyscyplinarnej Sądu Najwyższego. Jak Pan ocenia sytuację, w której się znaleźliśmy?
Patryk Jaki: TSUE zajął się sposobem organizacji sądownictwa jeżeli chodzi o postępowanie dyscyplinarne, pomimo że przecież nadal obowiązuje w traktacie – jest zapisana w punkcie 5. - zasada przyznania, która polega na tym, że Unia Europejska nie jest państwem, w związku z tym może zajmować się tylko kompetencjami, które zostaną jej przekazane. Organizacja sądownictwa nigdy nie została jej przekazana. W związku z tym oni w sposób oczywisty naruszają traktat i praworządność. Dlaczego to robią? Jaki jest cel tej operacji? Cele tej operacji są dwa. Pierwszy jest taki, że sprawdzają, jak daleko mogą się posunąć jeżeli chodzi o łamanie praworządności – sprawdzają, na co Polska może się zgodzić. Jeżeli Polska się zgodzi na to, to wiadomo, że będzie można wysyłać kolejne i kolejne żądania. Drugi cel tego przedsięwzięcia to próba stworzenia swoistego „nadrządu” w Unii Europejskiej, który zawsze będzie mógł zmienić każdą decyzję rządów wybranych w wyborach demokratycznych poprzez ciało niedemokratyczne, ale kontrolowane przez najważniejsze siły polityczne. Czyli próbuje się stworzyć w sposób pozatraktatowy „prawdziwą władzę” w UE i na Polsce się testuje, czy ta operacja się uda, czy nie.
Czy to oznacza, że Unia Europejska wychodzi z założenia, że jeżeli Polska się ugnie, to z mniejszymi państwami pójdzie zdecydowanie łatwiej?
Jestem przekonany, że podstawowy błąd, który popełnia wiele państw, polega na tym, że ci ludzie nie rozumieją tego, że jeżeli Polska przegra i stworzy się takie rozwiązanie ustrojowe – ono jest pozaustrojowe, ale takie faktyczne – to będzie je można później stosować w stosunku do każdego innego rządu każdego innego państwa. To jest brak myślenia, które wychodziłoby poza dzień dzisiejszy. Niestety i w oczach wielu polityków europejskich, również innych państw.
Dlaczego to Polska została wybrana do tego, żeby na jej ustroju dokonywać tego typu precedensów?
Z dwóch powodów. Po pierwsze dlatego, że Polska jest państwem najmocniej się rozwijającym, z największym potencjałem gospodarczym, ludnościowym, powierzchniowym. Wynika to też z konstrukcji Traktatu Lizbońskiego, gdzie mniejszość blokującą buduje się wokół wielkości powierzchni państwa i dlatego jeżeli Polska by dużo urosła, to jej siła mogłaby sprawić, że dołączy do najważniejszych państw, a nikt tego nie chce. Nikt nie chce Polski przy stole – woleli by Polskę pod stołem. To jest jeden powód, a drugi jest taki, że Polska oczywiście, ponieważ dalej jest przedmurzem chrześcijaństwa i konserwatywnych wartości, nie poddaje się tak łatwo, walczy z tym marksizmem kulturowym, dlatego jest tak mocno atakowana.
Karę miliona euro dziennie nałożył na Polskę Lars Bay Larsen, wiceprezes TSUE, który de facto ma znikome doświadczenie jeżeli chodzi o orzekanie, za to jest bardzo mocno umocowany politycznie. Czy to jest przypadek, że akurat taka osoba wydaje taki wyrok?
Oczywiście w tej sprawie nie ma żadnego przypadku. TSUE zresztą należy do najbardziej upolitycznionych sądów, jakie można sobie wyobrazić. Sami członkowie TSUE są przecież wskazywani nawet nie przez polityków, tylko przez konkretne rządy konkretnych państw. To raz. A dwa – jest to wyjątkowa procedura, która nie mieści się w tradycyjnym modelu trójpodziału władzy, bo jest to sąd, od którego w ogóle nie ma żadnego odwołania. Dlatego to jest oczywiste, że tak jest, jak pani mówi.
Czy w tej sytuacji nie powinno się podjąć działań w celu albo reformy TSUE, albo w ogóle zlikwidowania tej instytucji? W sytuacji bowiem, kiedy nie stoi ona na straży prawa, wszelka jej egzystencja mija się z celem.
Polska ciągle o to walczy. Ma pani rację. Polska ciągle walczy o reformę tego ciała. Tak jak widać, jest to bardzo trudne, ale nie wolno ustawać w tej walce, bo to jest walka o suwerenność Polski.
Dziękuję za rozmowę.
Rozmawiała Anna Wiejak
CZYTAJ TAKŻE:
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/571801-kara-dla-polski-jaki-celem-jest-stworzenie-nadrzadu-ue