Dziewięć lat temu politolog George Friedman udzielił „Rzeczpospolitej” głośnego wywiadu, zaś 12 lat temu wydał swój książkowy, geopolityczny manifest „Następne 100 lat”. Ustawa o obronie ojczyzny wpisuje się w rady twórcy prywatnej agencji wywiadu Stratfor.
Między poważną dyskusją o infantylną krytyką
Wobec koncepcji samego Friedmana pojawia się wiele zarzutów, ale większość z nich wywodzi się ze zwyczajnego sprzeciwu wobec koncepcji, w której Ameryka pozostaje szeryfem świata, a Turcja, Polska i Japonia tworzą zaporę przed rosyjskim ekspansjonizmem. Tak jak w przypadku krytyki wczorajszej konferencji prasowej premiera Kaczyńskiego i ministra Błaszczaka, tak i w przypadku pomysłów Friedmana, dyskusję przekierowuje się na sprawy nieistotne i je właśnie się z wyższością potępia. Wicepremier miał przysnąć na konferencji, źle założył zegarek, więc nie ma sensu bronić ojczyzny - to logika lewicowo-liberalnych mediów.
CZYTAJ TAKŻE:
Friedman użył beletrystycznej formy opisania swojej koncepcji, a więc jego teoria nie ma sensu - krytykowali go zwolennicy świata wielobiegunowego.
Polska ma być Izraelem Europy Środkowowschodniej
Tymczasem w wywiadzie dla „Rzeczpospolitej” założyciel Stratforu postawił tezę (w 2012 roku), że Niemcy i Rosja się dogadają, niechciana w Europie Ameryka częściowo wycofa się ze Starego Kontynentu, a Polska będzie musiała przejąć rolę regionalnego lidera. Nord Stream 2, spotkanie Biden-Putin w Genewie i projekt Trójmorza to spełnienie prognoz amerykańskiego politologa. Friedman przekonywał, że Polska musi iść śladem Izraela:
Polska ma dziś taką wizję bezpieczeństwa, jakby się wzorowała na maleńkiej Danii. Tymczasem powinna się wzorować na Izraelu. Izrael wydaje na obronę narodową dominującą część budżetu. Oni rozumieją, kto jest odpowiedzialny za ich bezpieczeństwo narodowe. Dania czeka, aż jej ktoś pomoże.
Rozmówca „Rzeczpospolitej” przekonywał, że Polska jest zdana przede wszystkim na siebie.
Izrael pamięta o swojej historii i chroni siebie najlepiej jak potrafi - kosztem państwa opiekuńczego. Zatem Polacy muszą podjąć jakieś decyzje. Pamiętajcie, że NATO dziś niewiele znaczy. Nie ma sojuszu. Są jakieś spotkania urzędników i oficerów w Brukseli.
Położenie w Europie to konieczność
Friedman stwierdzał, że Polska ma predyspozycję do wielkości z dwóch powodów:
Po pierwsze, upadek Niemiec. Ich gospodarka jest silna i wciąż rozwija, ale straciła dynamikę, którą odznaczała się przez dwa stulecia. Ponadto w ciągu następnych pięćdziesięciu lat gwałtownie spadnie liczna ludności, jeszcze bardziej podkopując ich potencjał gospodarczy. Po drugie, ponieważ Rosjanie naciskają na Polskę od wschodu, Niemcy nie będą mieli ochoty na trzecią wojnę z Rosją. (…) Polska stanie się najważniejszą potęgą w bloku państw, stawiających czoła Rosjanom.
CZYTAJ TAKŻE:
Friedman: Za 30 lat Polska będzie regionalną potęgą
Wielu Polakom każda wizja naprawdę silnej Rzeczpospolitej wydaje się przerażająca i nieprawdopodobna. Ale jak to, przecież ledwie się sami rządzimy, przecież jesteśmy tylko „brzydką panną na wydaniu”, przecież nie możemy działać bez instrukcji silniejszych partnerów z Unii Europejskiej - wychowywały nas post PRLowskie ośrodki prestiżu. I oczywiście „ustawa o obronie ojczyzny” nie jest jeszcze spełnieniem marzeń Polaków (tych sprzed Michniko-wychowania), ale jest otwarciem kolejnej dyskusji o naszych możliwości wykorzystania specyficznego położenia w Europie.
aut Caesar aut nihil
Friedman wskazywał na jeszcze jedną rzecz - każde dwudziestolecie XX wieku zupełnie odmieniało oblicze świata, było do tego stopnia rewolucyjne, że nikt nie był w stanie takiego scenariusza nawet sobie wyobrazić. 1900 rok to czas wielkich, niezwyciężonych mocarstw, zamienionych w 1920 roku na małe państwa narodowe, które w 1940 roku były tylko satelitami Niemiec, okrojonych i podzielonych w 1960 roku. W 1980 roku USA po wojnie w Wietnamie zdawały się przegrywać ze Związkiem Sowieckim, który w 2000 roku już nawet nie istniał. W 2020 roku (idąc dalej myślą Friedmana) nie ma już śladu po „końcu historii”, a Ameryka obraca się w stronę Chin, zostawiając poszatkowany napięciami świat arabski za plecami. Nie ma sensu przewidywać co będzie w 2040 roku - trzeba po prostu się przygotowywać, zbroić i zbierać zasoby polityczne, gospodarcze i militarne na następny zwrot historyczny. To co dziś wydaje się nierealne, jutro może być oczywiste.
Wciąż rozpięci między wielkością a niebytem musimy ciągnąć nasz kraj we właściwą stronę.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/571619-polska-idzie-droga-o-ktorej-friedman-mowil-juz-10-lat-temu