Powinniśmy przede wszystkim zmobilizować gospodarkę. istnieje coś takiego jak mobilizacja gospodarki na czas wojny, a w tym momencie mamy do czynienia z wojną hybrydową. W państwie polskim dysponujemy wystarczającą ilością sprzętu, zasobów, surowców, aby postawić takie umocowanie szybciej. Nie mamy wiele czasu, on działa na naszą niekorzyść - powiedział w rozmowie z portalem wPolityce.pl mjr rez. inż. Mariusz Kordowski, prezes Centrum Analiz Strategicznych i Bezpieczeństwa.
CZYTAJ TAKŻE:
wPolityce.pl: Telewizja Biełsat udostępniła na swoich kanałach społecznościowych nagrania z migrantami napływającymi do Mińska, skąd wyruszą na polską granicę. W materiałach widzimy, że nie są to ludzie słabi, wygłodzeni czy zmarznięci, a już na pewno dzieci, tylko raczej mężczyźni w sile wieku. Czy możemy spodziewać się dalszej eskalacji sytuacji na granicy, kolejnych grup migrantów?
Mjr Mariusz Kordowski: Możemy spodziewać się dalszej eskalacji. System białoruski zdaje sobie sprawę z tego, że jego działania zaczynają przynosić owoce, ze zaczynają napędzać chaos w Polsce, stwarzać dalsze utrudnienia dla Polski w relacjach z UE. Oni oczywiście chcieliby więcej, chcieliby zapewne takiego efektu jak na granicy turecko-greckiej. A ponieważ wiedzą, że stawiamy mur, będą starać się jeszcze bardziej to eskalować.
Zaangażowane są w to również białoruskie służby, które w swoich działaniach posuwają się coraz dalej. Dlatego też spodziewam się, że w najbliższym czasie będzie dochodzić do eskalacji - istnieje wysokie prawdopodobieństwo użycia siły, otwarcia ognia.
Jak powinniśmy zareagować?
Chciałbym, żeby państwo polskie podeszło do sytuacji jeszcze bardziej poważnie. Oprócz budowy muru, powinniśmy postawić również zapory inżynierskie, które powstrzymają jakiekolwiek działania tzw. migrantów - bo to nie są przecież uchodźcy, to ludzie którzy są używani jako narzędzie przeciwko Polsce. Aby przylecieć na Białoruś, musieli za to zapłacić, zatem są to ludzie, którzy zarabiają, mają środki do życia. Spodziewam się więc, że ta eskalacja będzie szła dalej.
Tym bardziej, że zbliża się zima, wszyscy będą po stronie białoruskiej grać współczuciem, oddziaływać na emocje. Widać, że społeczeństwo w Polsce wpada w tę pułapkę emocjonalną. Nie wytrzymują tego napięcia, nie rozumieją także, z czym mają do czynienia. Niestety, chcąc pomóc cudzoziemcom zwożonym na granice, tak naprawdę wpadają w pułapkę grania na uczuciach i napędzają całą tę machinę.
Czy różnego rodzaju akcje, takie jak uczestnictwo żon byłych prezydentów RP w proteście pod placówką Straży Granicznej w Michałowie, jeszcze napędzają reżim w Mińsku do dalszych działań?
Oczywiście. Pierwsza Dama to nie jest przecież byle kto. To osoba zawsze kojarzona pozytywnie, ciesząca się zaufaniem społecznym, uznawana za osobę obdarzoną większą empatią niż głowa państwa. Zawsze tak będzie i w pewnym sensie trochę nie dziwię się małżonkom byłych prezydentów RP, ponieważ reagują w taki sposób, w jaki rozumieją świat. Tyle że odpowiedzialność spoczywa na nas wszystkich. Nieważne, czy jest się prezydentem, politykiem czy zwykłym obywatelem. Nasza odpowiedzialność jest taka, abyśmy my tych ludzi powstrzymali, abyśmy powstrzymali tę falę. To jest normalne, że im współczujemy. Nie możemy jednak pokazywać, że im współczujemy i pomagamy. Musimy powiedzieć: nie możemy wam pomóc. I jeżeli powiemy tym, którzy już są: nie wejdziecie tutaj, to powstrzymamy kolejne grupy przed przyjazdem do Polski.
Sam kryzys na granicy polsko-białoruskiej trwa od sierpnia, mimo stanu wyjątkowego nie zanosi się na uspokojenie sytuacji. W ostatnim czasie coraz częściej mamy do czynienia z próbami siłowego sforsowania granicy czy nawet z aktami agresji wobec polskich żołnierzy i funkcjonariuszy SG. Czy mamy do czynienia z prowokacjami, próbami doprowadzenia do tego, aby strona polska otworzyła ogień, bądź to do migrantów, bądź to białoruskich pograniczników?
Należy się spodziewać, że to pójdzie dalej. jeżeli już dziś mamy sygnały, że imigrantom pomagają funkcjonariusze służb specjalnych Białorusi, niektórzy z nich zostali zresztą zidentyfikowani, to znaczy że reżim w Mińsku osiągnął już pewien pułap i ponieważ dotychczasowe działania nie są do końca skuteczne, to będą próbowali więcej. Spodziewam się, że zaangażowane zostaną jakieś pojazdy, technika i to wszystko będzie eskalowało.
Wobec tego, jak rozumiem, zapora na granicy powinna powstać jak najszybciej?
Powinniśmy przede wszystkim zmobilizować gospodarkę. istnieje coś takiego jak mobilizacja gospodarki na czas wojny, a w tym momencie mamy do czynienia z wojną hybrydową. W państwie polskim dysponujemy wystarczającą ilością sprzętu, zasobów, surowców, aby postawić takie umocowanie szybciej. Nie mamy wiele czasu, on działa na naszą niekorzyść. Ale czas działa także na niekorzyść tych ludzi wykorzystywanych jako tzw. uchodźcy. I powinniśmy zmobilizować naszą gospodarkę, aby reagować skutecznie. Nie ma innego sposobu niż postawić mur, który to zatrzyma. Nasi żołnierze, funkcjonariusze też są już zmęczeni, są osobami wysoce obciążonymi tymi wszystkimi trudnymi decyzjami, jak reagować, czego się obawiać. To praca w ciągłym, ogromnym stresie, a poziom zaangażowania dziś 90 tys. żołnierzy to kolejny sygnał, że zagrożenie rośnie. Nie wolno nam czekać.
Pojawiają się zarzuty wobec polskiego rządu, że chce zbudować zaporę bez przetargu, podnoszony jest również argument wysokich kosztów zabezpieczenia.
Prawo działa w taki sposób, że realizacja zamówienia, nawet w interesie państwa, z tzw. wolnej ręki i tak wymaga czasu, ale powinniśmy równolegle mobilizować gospodarkę. Bo za to wszystko i tak zapłacimy. Lepiej jednak, abyśmy zapłacili teraz, dopóki nie ma jeszcze ofiar i dopóki można jeszcze to wszystko zatrzymać.
Bardzo dziękuję za rozmowę.
Rozm. Joanna Jaszczuk
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/571509-nasz-wywiad-mjr-kordowskizapora-na-granicy-jak-najszybciej