Wyniki wyborów wewnętrznych w Platformie Obywatelskiej na poziomie regionów okazały się dość zaskakującego. Na Dolnym Śląsku wygrał je poseł KO Michał Jaros, chociaż to jego kontrkandydat, prezydent Wałbrzycha Roman Szełemej, miał poparcie nie tylko szefa PO Donalda Tuska, ale tez byłego przewodniczącego Grzegorza Schetyny i wiceszefa Platformy Rafała Trzaskowskiego. Jak to się stało, że mimo to Jaros wygrał? Między innymi na to pytanie portalu wPolityce.pl odpowiada zwycięzca tych wyborów.
CZYTAJ TAKŻE:
Michał Jaros odpowiada na pytanie portalu wPolityce.pl, czy faktycznie spodziewał się, że może wygrać wybory na Dolnym Śląsku, mimo tego, że jego kontrkandydata poparli Donald Tusk, Grzegorz Schetyna i Rafał Trzaskowski.
Wiele rozmów prowadzonych od długiego czasu z członkiniami i członkami naszych regionalnych struktur doprowadziło mnie do decyzji o kandydowaniu. Mocno wspierali mnie samorządowcy z całego regionu, ale i członkowie Platformy Obywatelskiej. Ani przez chwilę wspólnie nie wątpiliśmy, że zmiana na Dolnym Śląsku jest nie tylko potrzebna, ale i możliwa
— podkreśla Michał Jaros.
Zapytany, co przesądziło o jego sukcesie, odpowiada krótko:
Ciężka wieloletnia praca, ale też wizja, program i skuteczność.
Polityk jest zdania, że mimo tego, iż jego kandydatury nie popierał m.in. przewodniczący PO, to i tak będzie dobrze współpracował z władzami centralnymi partii.
Wszyscy jesteśmy jedną drużyną a Platforma Obywatelska z tych wyborów wyszła mocniejsza. Jestem przekonany, że współpraca z centralnymi władzami Platformy będzie modelowa
— zaznacza.
not. as
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/571342-wygral-mimo-braku-wsparcia-tuska-tlumaczy-jak-to-sie-udalo