System dyscyplinarny dla sędziów musi zostać zmieniony, a sędziowie odwołani niezgodnie z prawem muszą zostać przywróceni do pracy. Oczekujemy, że Polska wdroży orzeczenie Trybunału Sprawiedliwości UE - oświadczyła w piątek przewodnicząca Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen. Ja oczekuję, że szefowa KE poda się do dymisji i przestanie ośmieszać organ, który reprezentuje. Jako obywatela państwa będącego członkiem UE zwyczajnie mnie to razi.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: Von der Leyen: „Oczekujemy, że Polska wdroży orzeczenie TSUE”. Szefowa KE jeszcze dziś spotka się z premierem Morawieckim
Szczerze powiedziawszy ten spektakl pod tytułem „W pogoni za polską praworządnością” zaczyna być już męczący i muszę przyznać, że podziwiam premiera Mateusza Morawieckiego, że w ogóle chce jeszcze podejmować dialog z ludźmi, którzy w sposób zupełnie intencjonalny są głusi na jakiekolwiek merytoryczne argumenty ograniczając dyskurs do niemających pokrycia w rzeczywistości oskarżeń i pomówień. Ta niekończąca się telenowela nie ma nic wspólnego ze standardami, jakie powinny obowiązywać wśród cywilizowanych państw, jakby unijna lewica cofnęła unijne instytucje do politycznej epoki kamienia łupanego. Coś w tym zresztą jest, ponieważ tzw. praworządność stanowi dla eurokratów taką maczugę do walenia niepokornych polityków po głowach, co rzeczywiście może sprawiać wrażenie powrotu do wymiany poglądów ludzi pierwotnych. To oczywiście metafora, ale faktem jest, że Ursula von der Leyen zwyczajnie kompromituje reprezentowaną przez siebie instytucję i co gorsza w ogóle zdaje się tego nie zauważać.
TSUE nie jest źródłem polskiego prawa – to wie chyba każdy, że Trybunał ma za zadanie nadzorować wykonywanie prawa unijnego, określonego w traktatach. Sądownictwo natomiast jest wyłączną kompetencją państwa członkowskiego. Oznacza to, że z równym skutkiem mógłby orzec naruszenie praworządności przez dorsze w Atlantyku, które odmówiły złapania się w sieci polujących na nie rybaków, a pani von der Leyen – grzmieć na konferencji prasowej, iż oczekuje, że dorsze wyrok TSUE wykonają.
Pełnienie tak wysokiej funkcji, jak przewodnicząca Komisji Europejskiej wymaga powagi i prowadzenia rzeczowej debaty, a nie robienia cyrku i brylowania w mediach z idiotycznymi roszczeniami, które mogą co najwyżej budzić politowanie.
Widać wyraźnie, że mamy do czynienia w Unii Europejskiej z poważnym kryzysem, wywołanym bynajmniej nie przez Polskę czy Węgry, ale przez przerośnięte ego rozpasanych biurokratów, których nienasycone apetyty w połączeniu ze zbrodniczą w swojej istocie ideologią stanowią śmiertelne zagrożenie dla wspólnoty. Czy państwa UE będą w stanie adekwatnie odpowiedzieć na ten kryzys, okaże się przy najbliższych wyborach. Oby nie było za późno.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/571120-oczekuje-ze-ursula-von-der-leyen-poda-sie-do-dymisji