Czym Polacy zasłużyli na to, że dureń siedzi na durniu i durniem pogania, a jeszcze chce dojść do władzy?
Niemiecki dziennik „Die Welt” nawet się niespecjalnie dziwi, że prawie wszyscy kandydaci na prezydenta Francji (wybory w kwietniu 2022 r.) nie chcą, by państwa członkowskie UE zostały wmontowane w jakiś ZSRS bis. By tzw. unijne prawo miało bezwzględny prymat nad krajowym, a tym bardziej nad konstytucją. Aby Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej właściwie był współczesnym wcieleniem władcy absolutnego. A ponieważ instytucje UE zmierzają do ZSRS bis, zaś TSUE zamienia się w króla Słońce, już 58 proc. Francuzów wątpi w unijną integrację. Francuzów! I jest to najwyższy odsetek wątpiących pośród wszystkich państw członkowskich UE.
Nie jest przypadkiem, że większość kandydatów na prezydenta Francji ze zrozumieniem, a nawet uznaniem przyjęło wyrok polskiego Trybunału Konstytucyjnego w sprawie relacji między traktatami a konstytucją, ale tylko wtedy, gdy unijne instytucje działają ultra vires. Najprościej można powiedzieć, że ten wyrok mówi, iż jeśli unijne instytucje odwołują się do zapisów traktatowych, żeby działać ultra vires, to jest to niezgodne z polską konstytucją. Podobnej warunkowości użył zresztą niemiecki sąd konstytucyjny w swoim orzeczeniu.
Warunkowości zawartej w wyroku polskiego TK nie rozumie większość wypowiadających się w tej sprawie – tak w Polsce, jak i poza nią. A już eurodeputowani podczas tzw. debaty o Polsce wykazali się w tej mierze wyjątkową ignorancją, żeby nie powiedzieć skrajną głupotą. Niektórzy ze złej woli, inni z powodu zasadniczych braków intelektualnych, jeszcze inni wskutek zaczadzenia karykaturalnym obrazem Polski tworzonym przez donosicieli z naszego kraju oraz tamtejsze media, posługujące się prostackimi bzdurami kolportowanymi przez „Gazetę Wyborczą” i inne „wolne” media w Polsce (najpewniej wolne od rozumu).
Można powiedzieć, że nie tylko dla każdego rozsądnego polityka, a kandydaci na prezydenta Francji starają się jako tacy prezentować, to, czym się zajął polski TK jest nie tylko oczywiste, ale i potrzebne, bo sprawy zaszły zdecydowanie za daleko. I nie uważa tak tylko Marine Le Pen, którą obsadza się w roli diablicy wcielonej, ale tak stateczni republikanie, jak Valérie Pécresse czy Xavier Bertrand, nie wspominając o Michelu Barnier, czyli byłym głównym unijnym negocjatorze w sprawie brexitu.
A już szokiem dla francuskiej klasy politycznej oraz mediów jest postawa byłego socjalisty Arnaulta Montebourga uważającego, że „permanentna ingerencja” Komisji Europejskiej w sprawy krajowe jest niedopuszczalna i skandaliczna. W tym kontekście przypomina się, że już w 2005 r. Francuzi w referendum odrzucili traktaty z Maastricht, ale ówczesny prezydent Jacques Chirac miał to gdzieś. Problem jednak wrócił i to ze zdwojoną siłą.
Tego, co rozumieją francuscy kandydaci na prezydenta nie rozumie np. Donald Tusk, ale jak miałby coś kumać, jeśli to m.in. on doprowadził do patologizacji wielu procedur i instytucji unijnych. Zapewne dlatego, że nie starał się zrozumieć, ale może też dlatego, że nie był w stanie. Bo też nie przeceniajmy tego, że jak ktoś zajmował wysokie stanowisko, to przez zasiedzenie nabył kompetencji. Nigdy ich nie miał i nie nabył, a wszystko załatwiali za niego „murzyni”.
Gdy się weźmie pod uwagę istotę sporu toczącego się w UE oraz w coraz większej liczbie państw członkowskich, w który wpisuje się wyrok polskiego TK, sabat czarownic urządzony w Strasburgu 19 października 2021 r. wygląda na cyrk z udziałem albo kompletnych nieuków, albo idiotów, albo zdemoralizowanych demagogów. I jeśli ktoś oczekiwał choćby cienia rozsądku i zrozumienia po stronie Magdaleny Adamowicz, Andrzeja Halickiego, Włodzimierza Cimoszewicza, Marka Belki, Roberta Biedronia, Radosława Sikorskiego czy Leszka Millera, to prędzej podpisałby intratny kontrakt w NBA (nawet nie umiejąc grać w koszykówkę). Bzdur wygadywanych przez „postępowych” deputowanych z wielu państw szkoda nawet komentować, tak były żałośnie głupie, prymitywne i urągające elementarnej logice.
Bardzo wielu rozsądnych i mających wysoką pozycję społeczną ludzi w unijnych państwach dostrzega, że instytucje UE podlegają z jednej strony coraz większej alienacji, z drugiej - nabierają coraz większej arogancji, choć mają bardzo skromny mandat demokratyczny, a niektórzy twierdzą, że żadnego. W efekcie Unia znajduje się w bardzo głębokim kryzysie i to się pogłębia. Ale gdy powiedzieć o tym w Polsce, sfora nieuków, kabotynów i pajaców zaczyna ujadać o polexicie. Im głupiej, tym głośniej. A nawet urządza manifestacje. Potwierdzają one tylko to, że nieuki, kabotyni i pajace ze świecznika chcą jak najwięcej osób upodobnić do siebie, bo gdy ludzi kupa i Herkules d… Tylko, czym Polacy, tak często i boleśnie doświadczani w przeszłości, zasłużyli sobie na to, że dureń siedzi na durniu i durniem pogania, a jeszcze chce dojść do władzy.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/570951-we-francji-juz-rozumieja-ze-nie-polska-jest-problemem-a-ue