„To było widać po absolutnie histerycznym zachowaniu pani komisarz von der Leyen – mianowicie odciągnięcie uwagi nie tylko od katastrofy energetycznej, ale przede wszystkim od silnego naporu m.in. naszej grupy, żeby zablokować Nord Stream 2. Od kwietnia blokowana jest rezolucja w tej sprawie właśnie przez Socjalistów i EPP. Ta debata pokazała, że właściwie chodzi o te dwie kwestie. To jest ciągle odwracanie uwagi od rzeczy najistotniejszych” – mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl Anna Zalewska.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: RELACJA. Burzliwa debata w Parlamencie Europejskim. Premier Morawiecki: Opowiadamy się za siłą prawa, a nie siłą szantażu i pouczania
wPolityce.pl: Jak ocenia Pani wczorajszą debatę w Parlamencie Europejskim?
Anna Zalewska: Debata była ważna, dlatego że wybrzmiały wszystkie argumenty przedstawione przez pana premiera Mateusza Morawieckiego. Niestety większość, która zresztą odpowiada za to, że debaty o Polsce toczą się bez końca, to znaczy Socjaliści i Demokraci, była na te argumenty głucha.
Przypominam, że to szefowa tej frakcji wniosła temat pod debatę zaraz po kongresie Nowej Lewicy. Była na tym kongresie i postanowili razem z Lewicą, że trzeba zaatakować Polskę. Oczywiście przyłączyli się koleżanki i koledzy z EPP. Po stronie tej totalnej większości nie było chęci odniesienia się do jakiegokolwiek argumentu. To był absolutny populizm. Kiedy ocenia się całą debatę, to wysuwają się dwa wnioski. Po pierwsze ta liberalno-lewicowa większość gra z Donaldem Tuskiem. Stąd narracja o polexicie. Oni powtarzali te wszystkie frazy, które padają po stronie polskiej – żartowałam, że wszystkie wypowiedzi z S&D i z EPP były pisane polską ręką. Skoro więc nie wychodzi ulica – była zagranica i ta „zagranica” w postaci wielu wystąpień zachęcała Polaków do ulicznych protestów i gratulowała im tych protestów ulicznych.
Czyli jeden wniosek, to działanie totalnej opozycji w Polsce, które ma wzbudzić emocje Polaków chcących być w Unii Europejskiej i dobrze czujących się w UE. Drugi wniosek – to było widać po absolutnie histerycznym zachowaniu pani komisarz von der Leyen – mianowicie odciągnięcie uwagi nie tylko od katastrofy energetycznej, ale przede wszystkim od silnego naporu m.in. naszej grupy, żeby zablokować Nord Stream 2. Od kwietnia blokowana jest rezolucja w tej sprawie właśnie przez Socjalistów i EPP. Ta debata pokazała, że właściwie chodzi o te dwie kwestie. To jest ciągle odwracanie uwagi od rzeczy najistotniejszych.
Dzisiaj też jest debata, która mówi o przygotowaniach do jutrzejszej Rady Europejskiej, gdzie Socjaliści – europoseł Biedroń dyżuruje i pilnuje tutaj Socjalistów – też uznają, że to skandal, że w porządku Rady nie znajduje się dyskusja o Polsce, żądają takiej debaty. Widać, że jest to absolutnie konsekwentna gra na użytek wewnętrzny Polski.
To jest zdumiewające, że podczas gdy UE ma naprawdę poważne problemy, dlatego że czeka ją jeszcze tej zimy kryzys energetyczny, jest napór nielegalnych imigrantów na wschodnią granicę i wojna hybrydowa, ma niesamowitą ilość poważnych spraw wymagających rozwiązania, tymczasem Parlament Europejski debatuje nad fake newsami. O co tu chodzi?
Dokładnie tak. Dzisiaj, kiedy występowałam, mówiłam dokładnie to samo, to znaczy, że Europejczycy potrzebują dzisiaj dwóch gwarancji: bezpieczeństwa granic – dlatego oczekuję od Rady, aby wyszła z takim komunikatem, że wspiera Polskę każdego dnia i na każdym kroku, a nie zajmuje się nieprawdziwymi informacjami. I drugie – bezpieczeństwa energetycznego. Tego oczekują od nas Europejczycy. Wskazałam trzy kwestie, na które trzeba zwrócić uwagę i natychmiast się nimi zająć, tzn. dyrektywą o ETS – żeby zaingerować i zmienić tę dyrektywę, żeby nie było tak wysokich cen za uprawnienia do emisji CO2. Prawie wyrzucić do kosza pakiet „Fit for 55”, bo mam wrażenie, że przeczytali go nieliczni. To, o czym pani redaktor mówi, że są wysokie ceny energii, że jest kryzys energetyczny – on ten kryzys zwielokrotni. I po trzecie – przyjęcie rezolucji ws. wstrzymania Nord Stream 2. Tak, to są najważniejsze tematy, a Parlament Europejski od tych tematów ucieka. Mam nadzieję, że nie zrobi tego Rada Europejska.
Pytanie, dlaczego on ucieka od tych tematów? Czy jest to kwestia woli politycznej czy po prostu niekompetencji tych eurodeputowanych?
Z jednej strony wola polityczna, z drugiej – rozumienie świata, w którym się znajdują. Tak dalece uznano, że wszystkie działania Komisji Europejskiej, które niby miały chronić środowisko, są właściwe, że bardzo trudno im się przyznać, że właśnie te działania, które planują, które już funkcjonują – np. ta dyrektywa o ETS – są zabójcze, dlatego że nie powodują obniżenia emisji CO2, a absolutnie rozhuśtały ceny energii.
Czy to oznacza, że część eurodeputowanych i część urzędników Komisji Europejskiej zamierza poświęcić te najważniejsze dla UE rzeczy po to, żeby obalić polski rząd? Na to bowiem wygląda.
My trochę przeszkadzamy. Jesteśmy tymi, którzy upominają się o sprawiedliwość energetyczną, pokazujemy wady nie tylko prawa klimatycznego, ale również pakietu „Fit for 55”, a przede wszystkim wiemy, czym będzie skutkować Nord Stream 2. A tu tylu jest wprost miłujących Putina, że rzeczywiście jest to dla nich poważny problem. Mają nadzieję na zmianę rządu w Warszawie, bo przecież nasi koledzy z polskiej opozycji grają na tę samą nutę, zatykają uszy, kiedy mówimy o interesie Polski. Zmiana władzy w Polsce byłaby im na rękę.
Tak, myślę, że jest to jeden z elementów pomysłów na to, w jaki sposób UE będzie wyglądała. Poza tym ostatnia rzecz – jesteśmy tym państwem, które najwyraźniej protestuje przeciwko zawłaszczaniu kompetencji przez Komisję Europejską w dążeniu do superpaństwa.
Dziękuję za rozmowę.
Rozmawiała Anna Wiejak
CZYTAJ TAKŻE:
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/570743-zalewska-o-debacie-w-peodwracanie-uwagi-od-rzeczy-istotnych