„Ma to do siebie – wcześniej wspólnoty, teraz UE – że się szuka kompromisów, więc myślę, że to dzisiejsze spotkanie potraktowałabym jako takie oczyszczenie przedpola, kiedy Niemcy dowiedzieli się, że jest Nord Stream” – mówi portalowi wPolityce.pl prof. Genowefa Grabowska, konstytucjonalista.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: RELACJA. Burzliwa debata w Parlamencie Europejskim. Premier Morawiecki: Opowiadamy się za siłą prawa, a nie siłą szantażu i pouczania
W ocenie prof. Genowefy Grabowskiej „premier Polski mówił językiem zrozumiałym wskazując na problem, przytaczając przepisy prawa”.
Pokazywał, że Polska wykonuje to, co zostało zapisane w traktatach. Natomiast z drugiej strony był odzew polityczny i był absolutny brak zrozumienia. Tutaj szła argumentacja faktyczna i prawo. Z drugiej strony – polityka i negacja tego, o czym mówił premier. Tak, jak jest w wielu parlamentach kiedy posłowie nie bardzo potrafią nawiązać do tematu
— podsumowuje.
Zauważa, że „posłowie w PE już o Polsce rozmawiali wielokroć, bez obecności premiera – podejmowali rezolucje, gdzie zapisywali to, co im się wydawało dotyczy Polski i teraz gdyby mówili co innego, to by sobie przeczyli”.
W związku z tym zachowywali się tak, żeby pokazać swoją postawę polityczną i utwierdzić się w przekonaniu, że Polska jest jedynym państwem winnym temu sporowi, co jest nieprawdą, bo spór zawsze między dwiema stronami sprowadza się do tego, że prawda leży pośrodku. Nigdy nie jest tak, żeby tylko jedna ze stron musiała coś zmieniać. Tego nas uczono, że kompromis polega na tym, że każda ze stron czyni ustępstwa po to, żeby osiągnąć porozumienie. Tu nie było cienia wyjścia naprzeciw ze strony Parlamentu Europejskiego. Dalej były pokrzykiwania, groźby wobec premiera. Kierowano mało dyplomatyczne uwagi, obelgi – również niemiłe, że to z ust polskich przedstawicieli, nawet jeżeli to opozycja
— mówi konstytucjonalista.
„Myślę, że premier nie pojechał tam zawierać porozumienia z Parlamentem Europejskim”
Różne języki. Z jednej strony język faktów i prawa ze strony Polski. Z drugiej strony język absolutnie polityczny ze strony Parlamentu Europejskiego. Jeżeli więc mówi się tak różnymi językami, to porozumienie jest trudne, a właściwie na tym etapie niemożliwe
— konstatuje.
Zresztą myślę, że premier nie pojechał tam zawierać porozumienia z Parlamentem Europejskim, bo to nie jest gremium, które byłoby na tyle wpływowe, aby mogło dać jakieś zielone światło do zawarcia porozumienia. Nie. To trzeba zrobić w gronie decydentów, a decydentami w Unii Europejskiej są szefowie państw i rządów czyli Rada Europejska, najwyższe ciało polityczne UE. Ono spotka się w ciągu najbliższych dni. Tam premier, ale już nie w świetle jupiterów będzie prowadził rozmowy. Bo rozmowy i spory rozstrzyga się jednak wewnątrz ciała decyzyjnego, a PE takim ciałem decyzyjnym nie jest
— zwraca uwagę prawnik.
„Albo prawo albo przepychanka polityczna”
Na uwagę, że mamy do czynienia z konfliktem woli politycznej z literą prawa i pytanie, czy w tej sytuacji w ogóle jakiekolwiek porozumienie jest możliwe i czy nie dochodzimy do momentu, w którym będzie trzeba zdecydować, w którą stronę ostatecznie pójdzie UE, czy pójdzie za litera prawa zachowując praworządność, czy też pójdzie za wolą polityczną, wprowadzając bezprawie, prof. Grabowska odpowiada:
Ja bym tak nie mówiła, że to jest albo… albo…, że to jest albo bezprawie albo prawo. Nie postrzegałabym tego w ten sposób. Dopóki nie będzie woli, żeby ten spór rozstrzygnąć na gruncie prawa, dopóty politycznie będzie on nie do rozwiązania.
W jej ocenie, „trzeba odnieść się do wysuwanych argumentów prawnych”.
Wtedy z całą pewnością stoimy na twardym gruncie. Możemy rozmawiać. Jeżeli przeniesiemy się na grunt polityczny, to już wtedy niemal wszystkie chwyty dozwolone i trudno będzie cokolwiek znaleźć
— zaznacza prof. Grabowska.
Albo prawo albo przepychanka polityczna, tak jak dzisiaj wzajemne oskarżenia, żądania, roszczenia, a to do niczego nie prowadzi
— dodaje.
„Dzisiejsze spotkanie potraktowałabym jako takie oczyszczenie przedpola”
Prof. Grabowska zwraca uwagę, iż były spory w UE, które trwały długo i „państwa miały takie okresy, kiedy nawet pół roku Francja nie uczestniczyła w posiedzeniach”.
To było w latach 60. za de Gaulle’a, bo miała wówczas pewne oczekiwania wobec wspólnoty europejskiej
— przypomina.
Ma to do siebie – wcześniej wspólnoty, teraz UE – że się szuka kompromisów, więc myślę, że to dzisiejsze spotkanie potraktowałabym jako takie oczyszczenie przedpola, kiedy Niemcy dowiedzieli się, że jest Nord Stream
— konstatuje.
CZYTAJ TAKŻE:
aw
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/570648-grabowska-debate-w-pe-traktuje-jako-oczyszczenie-przedpola
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.