W II Rzeczpospolitej jedynie działacze i sympatycy Komunistycznej Partii Polski potrafili występować całościowo przeciwko wojsku polskiemu, bo jedynie oni byli przeciwnikami niepodległości. KPP liczyła max 30 tysięcy członków i choć była zdelegalizowana to pod różnymi przebraniami potrafiła zyskać po kilkadziesiąt tysięcy głosów w rozbudowanych ośrodkach przemysłowych (np. w Łodzi).
Presja z czterech stron
Dziś przeciwników niepodległości jest więcej. Przeciwko polskim żołnierzom i strażnikom granic a po stronie nielegalnych imigrantów podrzucanych przez tajne służby białoruskiego i rosyjskiego reżimu opowiadają się Gazeta Wyborcza, TVN24, portal Onet i dziesiątki pomniejszych ośrodków medialnych. To są miliony widzów.
W tej chwili nie ma znaczenia czy ci ludzie robią to z dobrej woli - zatroskani o dobro dzieci - czy z nienawiści do PiSu, rządu albo szerzej - państwa polskiego. W KPP też było wielu biednych robotników albo aktywistów pełnych gniewu przeciwko społecznej biedzie - summa summarum efektem ich zaangażowania było tworzenie siły zwalczającej niepodległość w oparciu o sowiecką agenturę.
Współczesna Komunistyczna Partia Polski
Straż Graniczna jest pod ogromną presją - białoruscy pogranicznicy (lub raczej KGB w ich mundurach) prowokują, udają strzelanie do Polaków i wygrażają naszym. Wśród imigrantów są ludzie powiązani z terroryzmem, absolwenci rosyjskich kursów wojskowych , czasem zwyczajnie mężczyźni nieprzewidywalni, złaknieni wygodnego życia. Rodziny z dziećmi są dodatkowym dramatem - mundurowi nieraz widzą jak dorośli przybysze cynicznie wykorzystują najmłodszych, odbierają im żywność albo szantażują nimi stronę Polską. I dodatkowym źródłem presji i podkopywania morale jest współczesna wersja KPP - hałaśliwi aktywiści, politycy i przeciwnicy państwa polskiego.
I tak oto atakowanie polskiego munduru stało się dla niektórych środowisk oczekiwaną postawą. Ci sami, którzy generałowi Jaruzelskiemu nie odmawiali honorów, eSBekom nie odmawiają emerytur, bronili morderców Popiełuszki - wobec współczesnych funkcjonariuszy rozpętują kampanię pogardy.
A zaczęło się 10 kwietnia
Pierwszej próby pognębienia munduru dokonano po Tragedii Smoleńskiej. Wyżej wspomniane media wybrały rosyjską wersję katastrofy, w której piloci i generał lotnictwa w brawurowym amoku rozbili samolot. Generał Tatiana Anodina była dla nich bardziej wiarygodna niż Antoni Macierewicz. Zwierzchnik sił zbrojnych RP nie był dla nich wart międzynarodowego śledztwa. Z pilotów rządowego Tupolewa zrobili szaleńców, a z generała Błasika - pijaka.
Raz się skundliwszy, w obliczy narodowej tragedii, łatwiej im dzisiaj atakować szeregowych funkcjonariuszy. Grzechy części Polaków z 2010 roku wracają dziś w nowej odsłonie.
Po pierwszej zdradzie, następne przychodzą już dużo łatwiej.
ZOBACZ KONIECZNIE:
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/570509-atak-na-polski-mundur-zaczal-sie-od-smolenska