„Jestem weganką od 2015 roku. I jest mi wstyd, że dopiero sześć lat temu przeszłam na weganizm, bo to znaczy, że dopiero wtedy w pełni włączyłam myślenie” - mówi w wywiadzie dla „Wysokich Obcasów” eurodeputowana Lewicy Sylwia Spurek. Jak wyznała, wegetarianizm jest tylko „półśrodkiem”, a wszyscy będziemy wstydzić się kiedyś spożywania nabiału.
CZYTAJ TAKŻE:
Spurek: „Dajmy wszystkim żyć!”
Była zastępczyni Rzecznika Praw Obywatelskich przyznała w rozmowie z „Wysokimi Obcasami”, że zanim kilka lat temu została weganką, przez lata była wegetarianką i teraz wstydzi się, że - nie jedząc mięsa - spożywała inne produkty odzwierzęce.
Dopiero wtedy zaczęłam krytycznie podchodzić do sprzedawanej mi propagandy. Wcześniej byłam wegetarianką i myślałam, że to wystarczy. No nie wystarczy, bo wegetarianizm to tylko półśrodek, ponieważ spożywanie nabiału i jaj jest czymś, czego ludzie po prostu będą się kiedyś wstydzić
— podkreśliła.
Dajmy wszystkim żyć
— apelowała Spurek w rozmowie z „WO”. Dość interesujące stwierdzenie w ustach polityk, dla której „aborcja to normalne świadczenie medyczne”.
Jak to się stało, że prawniczka stała się obrończynią „zwierząt pozaludzkich”?
wierzę w to, że świat może funkcjonować bez przemocy. Od ponad 20 lat zajmuję się prawami człowieka, zwłaszcza kobiet, kwestią przemocy wobec kobiet w każdym aspekcie, działam przeciw dyskryminacji i przemocy ze względu na płeć, wiek, orientację seksualną, pochodzenie narodowe i etniczne
— wskazała rozmówczyni „WO”.
I to działanie przeciwko przemocy ze względu na gatunek było naturalną konsekwencją mojej dotychczasowej drogi. Do grup, które wspierałam, w sposób naturalny doszły zwierzęta pozaludzkie
— dodała, powtarzając swoje słynne już określenie.
Sylwia Spurek zwraca uwagę, że w dyskusjach dotyczących praw zwierząt dostrzega „bardzo mocne koncentrowanie się na człowieku. Na tym, że to my mamy władzę i kontrolę nad zwierzętami”.
Zjadamy je, oczywiście, ale przecież nie chodzi wyłącznie o jedzenie mięsa. Także o picie mleka, jedzenie serów, jajek, wykorzystywanie zwierząt dla rozrywki ludzkiej, do testów
— wskazała.
Skąd „zwierzęta pozaludzkie”?
Wynika to jej zdaniem z naszego przyzwyczajenia do tego, że zwierzęta mają służyć do naszych celów.
Dlatego mówię o zwierzętach pozaludzkich, bo oczywiste jest dla mnie, że i ludzie, i zwierzęta dzikie oraz tzw. hodowlane zasługują na szacunek i mają swoje prawa. I może dlatego dla wielu osób brzmi to kontrowersyjnie, bo jak można w ogóle zestawiać ludzi ze zwierzętami
— zastanawia się, jednocześnie podkreślając, że -wbrew pozorom - prawa kobiet i prawa zwierząt są sobie bliskie.
Spurek ocenia - cytując Dariusza Gzyrę z „Krytyki Politycznej”- że w kwestii praw zwierząt nie można mówić o szukaniu „złotego środka”, bo to „umiarkowanie, które zabija najlepiej”. Zdaniem eurodeputowanej, nie można jednocześnie jeść kotletów schabowych, jajek czy pić krowiego mleka i twierdzić, że kocha się zwierzęta. Dalej polityk wygłosiła cały wykład o „lobby mięsnym”.
Moja konkluzja nie jest taka, że mamy zmieniać warunki hodowli. Celem nie jest to, żeby klatki były większe, tylko żeby były puste
— podkreśliła.
Życzyłabym sobie, żeby w Polsce powstała partia, która bardzo pryncypialnie podchodziłaby do praw zwierząt, jak w Holandii, Portugalii, Niemczech. Irytuje mnie wycinkowe podejście, i to takie polegające na wymyślaniu, jak bardziej humanitarnie krzywdzić i zabijać. Chciałabym, żebyśmy w końcu zaczęli myśleć o prawach zwierząt abolicjonistycznie
— stwierdziła.
Sylwia Spurek zwróciła uwagę, że przez wieki „kobiety, osoby czarnoskóre, osoby LGBT+ doświadczały przemocy, były zabijane tylko dlatego, że walczyły o swoje prawa”, dlatego obrońcy praw zwierząt są dopiero na początku tej długiej drogi, jednak eurodeputowana naprawdę wierzy, że nadejdzie „świat bez przemocy”.
Skoro bez przemocy, to zapewne również bez aborcji i bez narzucania ludziom, co mają jeść, a czego powinni się wstydzić? Nie? To, szkoda…
aja/wyborcza.pl
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/570272-spurek-znow-szokuje-bedziemy-sie-kiedys-wstydzic