„Głosowaliśmy przeciw, bo PiS tej zapory nie zbuduje” oświadczył Grzegorz Schetyna, odpowiadając na pytanie, dlaczego klub Koalicji Obywatelskiej głosował przeciwko specustawie umożliwiającej budowę muru na granicy polsko-białoruskiej. Można złośliwie skomentować, że tak samo, jak tunelu pod Świną, którego jednak nie zbudował rząd Tuska , bo „nie miałem wtedy pieniędzy”, jak dziś tłumaczy były premier (choć znalazły się na budowę tunelu pod Martwą Wisłą w Trójmieście, miejscu znacznie bliższym sercu Tuska niż Świnoujście), co jest całkowicie zrozumiałe, bo „piniędzy nie ma i nie będzie” było lata całe filozofią rządu PO-PSL, choć zdradził to były minister finansów tej koalicji dopiero wtedy, gdy przegrali wybory. Na jedne rzeczy były, na inne nie, nawet na „budowę” czegoś, co nigdy nie wyszło poza sferę składanych obietnic, jak elektrownia jądrowa. Rząd Zjednoczonej Prawicy nie zdołał też wykonać przekopu Mierzei Wiślanej, by usunąć skutki szkodliwej umowy podpisanej 1 września 2009 przez Tuska z Federacją Rosyjską o żegludze po Zalewie Wiślanym, na mocy której dopuszczono żeglugę przez granicę na Zalewie wyłącznie statków bandery polskiej i rosyjskiej, z wyjątkiem jednostek w niehandlowej służbie państwowej tj. okrętów Marynarki Wojennej i statków Straży Granicznej. Umowę samoograniczającą, dzięki której Rosja uzyskała prawo zamykania granicy na Zalewie Wiślanym ze względów obronnych, bezpieczeństwa lub ochrony środowiska, a statki pod inną banderą musiały czekać 15 dni na zgodę Rosji, by wpłynąć na polskie wody, i mogły ją dostać albo…nie. Umowę, która na lata sparaliżowała rozwój gospodarczy regionu nad Zalewem Wiślanym, a szczególnie portu w Elblągu.
Zatrzymanie fali nielegalnej imigracji z Białorusi przez Polskę to przede wszystkim fundamentalna kwestia dla bezpieczeństwa państwa, jego obywateli a także międzynarodowych zobowiązań, bo jest to także granica Unii Europejskiej i NATO. Ileż złej woli trzeba wykazać, by piętrzyć trudności i próbować sparaliżować wszelkie działania władzy, mające to bezpieczeństwo zapewnić? Jak polityczna nienawiść potrafi zaślepić, by działać wbrew najważniejszym interesom państwa, ale także w kontrze do nastrojów społecznych? „Płot na granicy” ironizuje Grzegorz Schetyna, tak jakby systemem gospodarczym („podaj cegłę” ) chciano wznieść coś na wzór muru, o który w „Zemście” Aleksandra Fredy kłócili się Rejent z Cześnikiem. Nie dociera (a może nie chce dotrzeć) do umysłów polityków Platformy Obywatelskiej, że na wschodniej granicy toczy się wojna hybrydowa, a Łukaszenka wykorzysta każdą wyrwę w innym murze – narodowej solidarności w obliczu zagrożenia bezpieczeństwa – by tysiące imigrantów atakowały naszą granicę, destabilizując państwo i Europę.
Przed głosowaniem Donald Tusk na zebraniu klubu parlamentarnego Koalicji Obywatelskiej polecił swoim parlamentarzystom oddać głos przeciw budowie muru, bo przecież „ten mur nie powstanie ani w ciągu roku, ani trzech lat, bo nie jest wcale intencją zbudowanie dobrych skutecznych zapór. Ich intencją jest oczywiście robienie tych emocjonalnych spektakli i wydanie blisko 2 mld złotych bez żadnej kontroli”. O emocjonalnych spektaklach mówi polityk, który od swojego powrotu do Polski przed ponad trzema miesiącami nic innego nie robi, tylko podgrzewa nastroje i emocje społeczne, chcąc w ten sposób nie tylko zawrócić historię, tak by odgrzać spór PO-PiS, ale także przykryć brak jakiegokolwiek propaństwowego pomysłu na przyszłość Polski i programu, który przekona wyborców, by na ugrupowanie pod jego przywództwem głosować w najbliższych wyborach.
Wtóruje mu Borys Budka, który jak widać zachował funkcję przewodniczącego Klubu KO, choć publicznie nie złożył samokrytyki i nie pokajał się tak jak Tomasz Siemoniak za fraternizację z nienawistnymi wrogami z PiS na urodzinach dziennikarza. Borys Budka z charakterystycznym dla niego zadęciem i dramatycznym tonem pyta „Dlaczego rządzący na granicy nie chcą zwykłej kontroli, przetargów(…) I odpowiada sobie : „być może dlatego, że mają już jakiegoś szwagra, brata, kolegę lub kuzyna, który im to wybuduje”. Znacznie łatwiej jest wzbudzić populistyczne nastroje, napuszczając opinię publiczną na rządzących, którzy „kradli, kradną i będą kraść” niż uruchomić szare komórki i zastanowić się, po co specustawa, a nie normalny tryb przeprowadzania tego typu inwestycji?
Ano po to, by nie zacząć budować tego muru za minimum dwa lata, a może nawet później, bo w normalnym trybie najpierw przez rok robiono by inwentaryzację terenów, na których mur ma być wzniesiony, kilka miesięcy zajęłoby opracowywanie tych wyników, a potem zaczęłaby się cała procedura administracyjna, mogąca być bardzo skutecznie blokowana prze jakąś pseudoekologiczną organizację pozarządową, i to niekoniecznie z powodu troski o środowisko i naturę (zbyt wiele jest przykładów, jak tego typu działania często mają podtekst polityczny i gospodarczy), ponieważ tereny, przez które ma przebiegać mur, to między innymi park krajobrazowy, Puszcza Białowieska, a w części także obszary objęte programem Natura2000. Jeżeli jeszcze do tego dołożymy procedurę przetargową, w której każdemu przegranemu przysługuje prawo odwołania, okazać by się mogło, że budowę muru moglibyśmy zacząć wtedy, kiedy polska granica stałaby się, pomimo heroicznych wysiłków Straży Granicznej, wojska i policji wielką bramą dla nielegalnej imigracji i to w skali, przy której to, co się tam teraz dzieje, można określić jako „ niebezpieczne incydenty”. Najbardziej jednak kuriozalne jest żądanie transparentności i ujawnienia, jaki ten mur będzie i jakim sprzętem zostanie „naszpikowany”. Naprawdę tylko ktoś, kto uważa, że jest to zwykły „płot” może wysuwać tak absurdalne żądania. Może lepiej od razu, za pośrednictwem opozycji, przesłać białoruskim służbom precyzyjne plany jego budowy i wyposażenia, tak by zawczasu mogli pomyśleć nad tym, jak je obejść i zniwelować ich działanie? B wtedy zwykle nożyce do przecinania dzisiejszych zasieków na granicy nie wystarczą.
Jeżeli komuś wydawało się, że totalna opozycja, wymyślona przez Grzegorza Schetynę i realizowana przez PO od kilku lat to szczyt wyrafinowanej polityki, to dzisiejsze jej wydanie pod przywództwem Tuska jest prymitywnym działaniem na szkodę państwa, beztroskim szafowaniem jego i obywateli bezpieczeństwem. Kompleksy, urażone ambicje, pęd do odzyskania władzy wzbogacone zostały dodatkowo o paraliż szarych komórek, który sprawia, że żadne racjonalne argumenty nie są dopuszczane, a wyborcy są traktowani jak bezmózga tłuszcza, która łyknie każdy wciskany jej kit.
Ten „postępowy paraliż”, który trafia także „najzacniejsze głowy”, może rykoszetem, przy urnach wyborczych, tak je ugodzić, że już nigdy z tego szoku się nie otrząsną.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/570220-komu-przeszkadza-plot-na-granicy