Politycy i środowiska obecnej opozycji najpierw krytykowali stworzenie Wojsk Obrony Terytorialnej, później zaś wyposażanie tych jednostek w bezzałogowce. Tymczasem sprawdziły się one w realizacji zadań na granicy z Białorusią. „Bezzałogowce mają głowice obserwacyjne światła dziennego i mogą wykorzystywać kamery termalne i dlatego są takie efektywne. Dlatego tak chętnie są wykorzystywane” – mówi portalowi wPolityce.pl płk Marek Pietrzak, rzecznik prasowy WOT. Z podobną sytuacją mamy do czynienia w przypadku łodzi płaskodennych.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: Migranci mają utrudniony dostęp do lekarza? Nieprawda! Poboży: Ponad 200 interwencji pogotowia w strefie przygranicznej
Czesław Mroczek (Klub Parlamentarny Koalicja Obywatelska) oraz Hanna Gill-Piątek, Tomasz Zimoch, Joanna Mucha, Paulina Hennig-Kloska i Mirosław Suchoń (Koło Parlamentarne Polska 2050) skierowali 7 czerwca do MON interpelację w postaci zestaw 19 pytań odnośnie do wyposażenia polskiej armii w Bezzałogowe Systemy Powietrzne (BSP). Tymczasem okazało się, że świetnie sprawdziły się w trwającym obecnie hybrydowym konflikcie na granicy z Białorusią.
Nasze bezzałogowce działają w systemie kryzysowym MON od 2019 roku i od tamtej pory były wielokrotnie wykorzystywane czy to w przypadku powodzi czy w przypadku akcji poszukiwawczych jako wsparcie dla policji. Teraz można powiedzieć, że po raz pierwszy na taką skalę, bo nie po raz pierwszy w ogóle, są wykorzystywane operacyjnie właśnie w celu wykorzystania strice rozpoznawczego, w którym to celu zostały zakupione
— mówi płk Pietrzak przypominając, iż FlyEye realizują zadania na korzyść bezpośrednio Straży Granicznej i ich głównym celem jest lokalizowanie grup migrantów, jeżeli przeszli lub próbują przedostać się na polską stronę oraz miejsc oczekiwania na kurierów, a także dróg podejścia pod granicę.
Koordynaty tych miejsc zostają przekazywane Straży Granicznej i Straż Graniczna podejmuje działania
— stwierdza rzecznik prasowy WOT.
„Mamy pełny i ciągły wgląd w teren”
Nasze bezzałogowce patrolują teren objęty stanem wyjątkowym, teren przygraniczny, 24 godziny na dobę 7 dni w tygodniu. Mamy tam ich duże nasycenie. One zostały delegowane również z innych jednostek Wojsk Obrony Terytorialnej, nie tylko z 1. i 2. brygady, która realizuje główne zadania w rejonie pasa objętego stanem wyjątkowym
— informuje.
Zapytany, czy bez bezzałogowców byłaby możliwa skuteczna ochrona granicy przed naporem migrantów, płk Pietrzak odpowiada:
Każde kompetencje, które wzmacniają skuteczność ochrony granicy są cenne. Praktyka wykorzystania naszych bezzałogowców i to, że Straż Graniczna dość intensywnie wnioskowała o zwiększenie ich liczby pokazuje to, że te dane rozpoznawcze, które pozyskujemy z wykorzystaniem bezzałogowców są cenne dla Straży Granicznej. SG dysponuje takimi systemami, ale w ograniczonym zakresie. Nasycenie tego terenu większą liczbą bezzałogowców spowodowało, że mamy pełny i ciągły wgląd w teren. Oczywiście tutaj też trzeba zaznaczyć, że te bezzałogowce mają głowice obserwacyjne światła dziennego i mogą wykorzystywać kamery termalne i dlatego są takie efektywne. Dlatego tak chętnie są wykorzystywane
— stwierdza.
Płk. Pietrzak podkreśla, że WOT posiada obecnie najwięcej tego typu wyposażenia.
W obecnych konfliktach, czy to pokazał konflikt gruziński, konflikt ukraiński, tego typu sprzęt i wyposażenie jest niezwykle cenne, dlatego że ten kto ma wgląd w teren, kto widzi poczynania drugiej strony, może przygotować adekwatną odpowiedź i tak się dzieje na granicy
— podkreśla.
Można powiedzieć, że te nasze kompetencje, które nabyliśmy w roku 2018 teraz są z powodzeniem wykorzystywane i że to była bardzo dobra decyzja
— dodaje.
„Spotykamy się z sytuacjami przeciągniętej przez rzekę liny”
Pytany o wykorzystanie łodzi płaskodennych, zakup których również był krytykowany, nie tylko przez środowiska związane z opozycją, rzecznik prasowy Terytorialsów mówi:
Podobnie jak jest to w przypadku innych działań, naszych planów WOT, jak psy, konie, tak i łodzie początkowo były krytykowane. Była grupa osób, również wojskowych, którzy krytycznie wypowiadali się na ten temat, a okazuje się, że takie kompetencje są cenne i są teraz wykorzystywane na potrzeby Straży Granicznej na linii rzeki Bug. Zwłaszcza łodzie płaskodenne z silnikami zaburtowymi w rzece, która ma czasami bardzo mocno ograniczoną głębokość, są bardzo efektywne w lokalizacji miejsc przygotowań do pokonania w poprzek rzeki przez migrantów.
Spotykamy się z sytuacjami przeciągniętej przez rzekę liny, aby migranci mogli przejść trzymając się tej liny, będąc zabezpieczeni. Wykrywamy też inne przygotowania drugiej strony do pokonania tej rzeki - te patrole wodne bardzo efektywnie sobie z tym radzą
— relacjonuje zaznaczając, iż bez wykorzystania łodzi płaskodennych nie byłaby możliwa lokalizacja tego typu przygotowań czy tego typu prób pokonania granicy.
Dzięki naszym bezzałogowcom, dzięki naszym patrolom konnym, patrolom wodnym, patrolom pieszym szczelność granicy jest dużo większa i liczba efektywnych prób pokonania granicy przez migrantów w stosunku do prób pokonania tej granicy jest niewspółmierna. Olbrzymia liczba prób nielegalnego przekroczenia granicy jest przez nas identyfikowana i im zapobiegamy
— konkluduje płk Pietrzak.
Powiedzmy sobie wprost: nigdy nie zbudujemy takich zabezpieczeń, żeby były one odporne na sto procent przypadków prób pokonania granicy. Mur w Berlinie też miał być nie do przebycia, a jednak ludzie znajdowali na niego pomysł. Jakich byśmy nie zastosowali zabezpieczeń, to zawsze znajdzie się ktoś, kto je obejdzie i będzie próbował je sforsować. W przypadku tych doraźnych zabezpieczeń oraz wsparcia Straży Granicznej przez Wojska Obrony Terytorialnej, również przez wojska operacyjne, granica jest bardziej szczelna, ale nie jest w stu procentach szczelna. Niestety jest to trudny odcinek, dlatego że jest to odcinek zielonej granicy, bardzo długiej, w takim terenie, że gdyby chcieć ją zabezpieczyć w stu procentach, to musiałby stać żołnierz przy żołnierzu, albo strażnik przy strażniku, albo musiałyby być fizyczne bardzo mocne zabezpieczenia
— przyznaje.
WOT stale w ogniu krytyki
Jestem tutaj około pięć lat i nie przypominam sobie, żeby jakiekolwiek nasze działania nie były kiedykolwiek krytykowane
— mówi płk Marek Pietrzak podsumowując krytykę zakupu łodzi płaskodennych i BSP.
Zawsze znajdowała się grupa oponentów wobec wszystkiego, co dotyczy WOT-u, która to krytykowała. Z koni też się śmiali w pewnym momencie, bo program wdrażania koni do juczenia czyli do transportu wyposażenia jest programem pilotażowym, który wdrażamy od jakiegoś czasu. Na początku, gdy o tym komunikowaliśmy, też była grupa osób, która pukała się w czoło. Natomiast na świecie i w wojskach specjalnych są to kompetencje, które są normalnie wykorzystywane na porządku dziennym. Armia austriacka, Stany Zjednoczone, Szwedzi – wykorzystanie zwierząt jako cichego, niezawodnego transportu, bez potrzeby dolewania paliwa, którego zasięg jest ograniczony zasięgiem zielonej trawy powoduje, że jest to transport i kompetencje bardzo efektywne w przypadku różnych konfliktów
— zauważa.
Wojsko musi działać efektywnie – podejmować takie działania i szukać takich rozwiązań, które są efektywne. W tym przypadku transport konny – nie mówię tu o patrolach konnych, bo ten program pilotażowy dopasowaliśmy do obecnych potrzeb i stąd patrole konne na kierunku Lubelszczyzny – jest, jak się okazuje, przydatny i efektywny
— dodaje.
aw
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/570137-tylko-u-nas-kompromitacja-opozycji-ws-zakupow-dla-armii