„PiS chciał mnie zabić” - przekonuje mecenas Roman Giertych w nagraniu opublikowanym na YouTube. Opozycyjny adwokat wspomina przeszukanie przez CBA, które miało miejsce w ubiegłym roku. Razem z Giertychem zatrzymano wtedy biznesmena Ryszarda Krauzego. Były wicepremier i minister edukacji narodowej twierdzi, że partia rządząca chciała go zabić. Giertych przekonuje, że groził mu poważny wylew.
CZYTAJ TAKŻE:
Rok temu CBA zatrzymało Giertycha
Dokładnie rok temu Roman Giertych został zatrzymany przez agentów CBA. Podczas przeszukania jego domu, były wicepremier i minister edukacji narodowej stracił przytomność i został przewieziony do szpitala. Przeciwnicy Prawa i Sprawiedliwości w całej sprawie doszukiwali się politycznych motywów, przekonując, że obecna władza chce zniszczyć niewygodnego dla niej prawnika (który jest na tyle „niewygodny”, że średnio co miesiąc ogłasza na Twitterze upadek rządu Prawa i Sprawiedliwości, który jak na razie jest w połowie drugiej kadencji). Giertych w nagraniu opublikowanym na vlogu w serwisie YouTube podtrzymuje tę narrację.
Sprawa w początkowym etapie w ogóle nie dotyczyła działań osób trzecich, takich jak ja. Kiedy 15 października o godzinie 13:18 wychodziłem z budynku Sądu Okręgowego w Warszawie, byłem razem z moim klientem, podeszli do mnie agenci CBA, zatrzymali, skuli kajdankami i przewieźli do domu. Tam dokonano przeszukania, a w tym samym czasie CBA weszło do mojej kancelarii
— relacjonuje mecenas.
To było już oczywistą niezgodnością z prawem, gdyż nie można przeszukiwać kancelarii adwokackiej bez obecności adwokata, który jest dzierżycielem tajemnic adwokackich znajdujących się w każdej kancelarii prawnej
— zaznacza Giertych.
Przeszukanie w moim domu przebiegało dosyć spokojnie, poza momentem, kiedy obawiałem się, że mój pies zostanie zastrzelony i musiałem go uspokoić. W pewnym momencie wyszedłem do łazienki, za mną szedł agent CBA. Pełną świadomość odzyskałem dopiero dwa dni później. Kiedy w pełni się ocknąłem, dowiedziałem się, że w tym czasie przebywałem w dwóch szpitalach. W szpitalu w Otwocku dowiedziałem się, że moje tętno wynosiło 250/150. Od znajomej pani profesor medycyny dowiedziałem się, że gdyby nie to, że miałem bardzo zdrowy system krwionośny, to przy takim ciśnieniu mogło dojść po prostu do wylewu
— wspomina.
Przebieg postępowania
Dalej Giertych relacjonował przebieg postępowania.
Większej bezczelności w postępowaniach karnych nie widziałem, proszę państwa. Chodziło o to, że jako adwokat prowadziłem sprawę roszczeń spółki Polnord. Prowadziłem ją przed wieloma laty, był to bardzo skomplikowany proces cywilny, prowadzony przez cały zespół moich adwokatów
— podkreślił prawnik.
Prokuratura zarzucała mi, że roszczenia, których dochodziliśmy w imieniu Polnord, spółka kiedyś, wcześniej, nabyła za zawyżoną cenę. Gdyby to adwokaci mieli obowiązek weryfikowania, czy cena, za którą klient nabył roszczenia była właściwa, to żadnej sprawy nie mogliby się podjąć
— wspominał.
Następnie przypomniał, że sąd stanął po jego stronie, odzyskał wszystkie rzeczy zarekwirowane mu na poczet postępowania, a ponadto sądy uchyliły wszystkie decyzje prokuratury. Niejako - zapewne przypadkowo - zadał również kłam sugestiom opozycji, że Prawo i Sprawiedliwość upolitycznia wymiar sprawiedliwości. W jego sprawie orzekała bowiem sędzia z nadania obecnej KRS, która wydała korzystny dla niego wyrok.
Sąd - sędzia, która wedle standardów dzisiejszej narracji była propisowska, bo wniosła, aby uzyskać nominację przez neo-KRS. Dostała nominację z KRS-u 3 dni wcześniej i CBA już wiedziało, że będzie sądziła sprawę aresztów. I ona powiedziała, że nie ma żadnego uprawdopodobnienia popełnienia czynów przez którąkolwiek z osób, które dokonywały transakcji. Tym bardziej trudno mówić o odpowiedzialności pełnomocnika. Sprawy cywilne jeszcze się nie skończyły, ale są na dobrej drodze
— wyjaśnił.
„Panowie chcieliście mnie zabić”
Prawnik relacjonował, jak przebiegała jego sprawa. Nawiązał m.in. do przeszukania jego domu we Włoszech (decyzję uchyliła Światowa Organizacja Adwokatów, której Giertych podziękował w omawianym nagraniu).
Podsumowując ten rok, zwracam się do Jarosława Kaczyńskiego i Zbigniewa Ziobry. Panowie chcieliście mnie zabić, chcieliście mnie zabić publicznie, politycznie, moralnie, chcieliście pozbawić mnie zdrowia, wolności, a być może życia
— stwierdził były wicepremier, jednocześnie zapewniając, że nie pała żądzą zemsty.
Myślę, że zło, które chcieliście uczynić w jakiś sposób do Was trafi, albowiem tak zawsze jest, że jeśli człowiek nie żałuje za swe czyny - a wy nie żałujecie - to zło, które wyrządził trafia do niego
— podsumował.
Cóż, żądzą zemsty pan mecenas pała co najmniej od czasu, kiedy rozstał się z rządem PiS, widać to po jego wpisach w mediach społecznościowych i publicznych wypowiedziach. W dodatku, jako adwokat, rzuca tak ciężkimi oskarżeniami w kierunku swoich przeciwników politycznych, co też jest - delikatnie mówiąc - nieco słabe.
aja/Youtube
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/570123-giertych-robi-z-siebie-ofiare-pis-chcial-mnie-zabic