Pięć holenderskich partii wezwało rząd swojego kraju do zablokowania wypłaty Polsce 36 mld euro. Ma to związek z wyrokiem polskiego Trybunału Konstytucyjnego, którzy orzekł wyższość krajowej konstytucji nad unijnym prawem. Zdaniem holenderskich deputowanych wyrok TK jest „frontalnym atakiem przeciwko europejskiemu porządkowi prawnemu”. Mark Rutte ma wezwać Komisję Europejską do zablokowania polskiego KPO na szczycie przywódców UE 21–22 października. Żeby jednak jego misja zakończyła się powodzeniem, musiałby przekonać do tego samego, jeszcze kilka państw, a na to się nie zanosi. Warto jednak postawić pytanie, czy Warszawa nie powinna postąpić w podobny sposób, gdy Holendrzy w końcu przedstawią swój plan odbudowy. A jest ku temu kilka poważnych powodów.
CZYTAJ WIĘCEJ: Holandia wzywa, by nie wypłacać Polsce środków z KPO. Fotyga punktuje: To hipokryzja. Niderlandy przez lata okłamywały KE
„Wojna z Holandią”
Dla Bartosza Wielińskiego z „Gazety Wyborczej” stanowisko holenderskich polityków, to oczywiście wina Prawa i Sprawiedliwości. W felietonie opublikowanym we wczorajszym wydaniu dziennika kpi, że „po wojnie z Czechami, czeka nas wojna z Holandią”.
Politycy wyczuli, że holenderscy podatnicy nie chcą, by ich pieniądze przelewać na konto rządu, który neguje podstawy europejskiej integracji, prowadzi nagonkę na osoby LGBT czy dusi wolne media
— wskazał dziennikarz „GW”.
W tym miejscu warto zapytać, czy Polscy podatnicy chcą, aby „ich pieniądze przelewać na konto rządu, który” kieruje rajem podatkowym, przez który Europejczycy tracą rocznie miliardy euro i którego politycy potajemnie jeździli na Kreml. Być może Polski rząd powinien podjąć tutaj odpowiednie kroki w imieniu Europejczyków.
Holenderski raj podatkowy
Holandia znalazła się na czwartym miejscu „w światowym rankingu krajów i terytoriów pod względem unikania opodatkowania”. Tak wynika z raportu Tax Justice Netherlands, który pojawił się na początku roku. Wieliński powinien dobrze wiedzieć, że Holandia stosuje praktyki zbliżone do rajów podatkowych, bo pisała o tym sama „Gazeta Wyborcza”. Pod koniec lipca zeszłego roku, „GW” przeprowadziła wywiad z dr Jakubem Sawulskim, który mówił o tym, że Holandia nie ma prawa pouczać innych na temat finansów.
Holandia od wielu lat stosuje praktyki typowe dla raju podatkowego. To powoduje, że kraje UE, w tym Hiszpania i Włochy, tracą rocznie miliardy euro przynależnego im dochodu z podatku CIT
—mówił.
Ile Polska traci na istnieniu „wewnętrznych rajów podatkowych w UE?” - pytał Hubert Orzechowski z „GW”.
Z samych tylko dochodów z CIT pozostałym państwom ubywa rocznie ponad 60 mld euro. Dla porównania, budżet polityki spójności UE na lata 2014-2020 wynosił 350 mld euro, czyli około 50 mld średnio na rok. To mniej niż straty z istnienia wewnętrznych rajów podatkowych UE. (…) W Polsce mówimy o przedziale między 5 a 10 proc. Teoretycznie to niedużo, ale rocznie to 3-4 mld zł. Można by za to budować ok. 100 km autostrad każdego roku
—tłumaczył Sawulski.
Trzeba jeszcze dodać, że Holandia pojawia się również w aferze Pandora Papiers, którą opisywała zresztą sama… „Wyborcza”.
Lider „skąpców”
To pierwszy z kilku istotnych powodów, dla których Warszawa powinna mieć oko na Holandię i w razie czego, to próbować nie dopuścić, aby pieniądze polskich podatników powędrowały do kraju… „skąpców”. Dlaczego „skąpców”?
Gdy trwały negocjacje ram finansowych na lata 2021-2027 oraz funduszu odbudowy, to Holandia przewodniczyła tzw. oszczędnej czwórce (Holandia, Szwecja, Austria i Dania). Tutaj przypomnę fragment analizy Aleksandry Rybińskiej, która pojawiła się na naszym portalu wPolityce.pl.
Nalegała na tym, by były to pożyczki i domagała się obwarowywania ich surowymi warunkami, które byłyby dla państw Południa Europy nie do przyjęcia: jak wewnętrznych reform, oraz cięć budżetowych. Na lidera grupy skąpców wyrósł wówczas premier Holandii Mark Rutte, który groził nawet wetem jeśli jego żądania nie zostaną spełnione. „Weto to demokratyczna cena solidarności”- przekonywał, a holenderski parlament weto przegłosował. To, że Rutte ostatecznie z niego nie skorzystał wynika z tego, że znaleziono inne wyjście, czyli mechanizm praworządności. Jest to cena solidarności, o która oszczędna czwórka (lub piątka, wliczając Finlandię) od dawna zabiegała, i którą w pierwszej kolejności mają zapłacić Polska i Węgry, a w dalszej kolejności państwa Południa, bo to w nie działania Ruttego są przede wszystkim wycelowane. To nie podział Wschód-Zachód jest głównym podziałem w UE, ale Północ-Południe. A praworządność to tylko pretekst, coś czym Rutte mógł się zasłonić przed swoimi wyborcami. Transfery wprawdzie popłyną, ale Haga i inne stolice będą miały jakąś kontrolę nad tym kto je dostanie i jak je wydatkuje
—pisała na początku grudnia zeszłego roku Rybińska.
Tak, Holendrzy to żadni „dobrzy wujkowie”. Dla nich Unia Europejska to wspólny rynek, na którym oni mają korzystać. Ale już broń Boże „darmozjady” z południa Europy, albo „reżimy” w Polsce czy na Węgrzech. Jeżeli ktoś sypał piach w tryby unijnych negocjacji, to była to Haga, a nie Warszawa czy Budapeszt.
CZYTAJ WIĘCEJ: To nie Polska i Węgry „zagrażają” unijnej integracji, tylko grupa skąpców z Holandią na czele
Holandia i Nord Stream 2
Ale to nie jedyny przypadek, gdy Holandia działała na niekorzyść europejskiej wspólnoty. Na początku września platforma dziennikarstwa śledczego „Follow the Money” ujawniła, że na stanowisko holenderskiego rządu w sprawie budowy gazociągu Nord Stream 2 wpływał koncern Shell. Przypomnę, że jest on jednym z udziałowców projektu.
Gabinet premiera Marka Ruttego utrzymywał, że jest politycznie „neutralny” wobec Nord Stream 2. Jednak dokumenty znajdujące się w rękach FTM pokazują, że Holandia w pełni lobbowała w Brukseli na rzecz Gazpromu. Rosyjska firma opowiadała się za przyznaniem Niemcom, a nie Komisji Europejskiej, jak największego wpływu na regulacje dotyczące Nord Stream 2
—podała Polska Agencja Prasowa.
Ale to nie koniec opowieści o rosyjsko-holenderskiej przyjaźni. Zaledwie kilka dni wcześniej, w Holandii wybuchł skandal po tym, jak Cora van Nieuwenhuizen zrezygnowała z ministerialnej posady i została lobbystką m.in. firm Shell, Vattenfall i Gazprom.
Van Nieuwenhuizen jeszcze do ubiegłego tygodnia była ministrem infrastruktury i gospodarki wodnej. Zrezygnowała ze stanowiska, które pełniła w gabinecie premiera Marka Ruttego od 2017 roku i od 1 października obejmie funkcję szefowej Vereniging Energie-Nederland, stowarzyszenia branży firm energetycznych, takich jak Shell, RWE, Vattenfall, BP czy Gazprom
—czytamy w depeszy nadanej przez PAP.
CZYTAJ WIĘCEJ:
To jednak nie wszystko! Ten sam portal pod koniec marca br. ujawnił, że w 2017 r. holenderski rząd wznowił zakulisowe kontakty dyplomatyczne z Rosją. Jak portal FTM urzędnicy wysokiego szczebla kilkukrotnie podróżowali na Kreml, aby omawiać projekt Nord Stream II.
Portal FTM informuje, że rząd ukrywał wyjazdy dyplomatyczne do Moskwy przed izbą niższą parlamentu. Spotkania odbywały się za pośrednictwem tzw. Wspólnej Grupy Roboczej ds. Energii. Ze strony holenderskiej uczestniczyli w niej wysocy urzędnicy ministerstwa gospodarki oraz spraw zagranicznych
—podała PAP za FTM.
CZYTAJ WIĘCEJ: Szokujące doniesienia! Rząd Holandii prowadził tajne negocjacje z Rosją. „Ukrywał wyjazdy dyplomatyczne do Moskwy”
Z kolei pod koniec lipca, portal „Follow the Money” ustalił, że premier Holandii Mark Rutte „nieprecyzyjnie i błędnie” informował niższą izbę parlamentu tego kraju o prowadzonych z Rosją rozmowach na temat gazociągu Nord Stream 2.
CZYTAJ WIĘCEJ: Walczył o praworządność, a za plecami dogadywał się z Putinem. Kłopoty holenderskiego premiera. Opozycja wzywa do pilnej debaty
Ataki na społeczność LGBT
Jeżeli zaś Holendrzy obawiają się, że pieniądze z Krajowego Planu Odbudowy trafią do kraju homofobicznego, to być może myślą o… sobie. Pozwolą Państwo, że znów posłużę się depeszą z Polskiej Agencji Prasowej.
Policja w Rotterdamie informuje, że notuje coraz więcej przestępstw, wymierzonych w osoby LGBT. Zdarza się, że geje są bici, a nawet porywani. Organizacje działające na rzecz homoseksualistów domagają się od partii, uczestniczących w rozmowach o utworzeniu nowego rządu, wpisania praw osób LGBT do nowej umowy koalicyjnej
—podała PAP.
W ostatnich miesiącach w Niderlandach doszło do kilkunastu ataków, które miały charakter homofobiczny. W Amsterdamie w akademiku podpalono kilka mieszkań, w których były wywieszone tęczowe flagi. W Rotterdamie podpalona została siłownia dla gejów, a dziewczynka z Amstelveen, która nie chciała określić swojej płci, została pobita tak dotkliwie, że trafiła do szpitala
—czytamy w depeszy z 11 października.
Czy naprawdę chcemy, żeby pieniądze Europejczyków trafiły do Holandii? Raju podatkowego, który prowadził potajemne rozmowy z Kremlem dot. Nord Stream 2, a teraz nie potrafi zapewnić bezpieczeńtwa jednej z holenderskich mniejszości?
Holandia oczywiście nie jest w stanie w pojedynkę zablokować polskiego Krajowego Planu Odbudowy. Do tego potrzebne jest przynajmniej 13 państw lub mniejszej ich liczby, ale reprezentującej ponad 35 proc. ludności UE. Nie słychać, aby rządy w Berlinie, Paryżu, Madrycie czy Rzymie, popierały Holandię w jej wojence z Polską. Nie jest to zresztą pierwszy raz, gdy rząd w Hadze bierze na celownik akurat Polskę. Być może należałoby kiedyś „skąpcom” z Beneluksu odpowiedzieć, choćby nawet symbolicznie i nawet gdyby „GW” miała znów pisać o „kolejnej wojence”.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/570090-raj-podatkowy-wspierajacy-gazprom
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.