Adam Szłapka, lider partii Nowoczesna, chce „zdelegalizować” Stowarzyszenie Marsz Niepodległości.
Jego zdaniem, jest to organizacja „faszystowska” „która dopuściła się licznych naruszeń prawa”.
Z kolei, posłanka Lewicy Agnieszka Dziemianowicz-Bąk i jej klub parlamentarny domagają się od ministra kultury i dziedzictwa narodowego Piora Glińskiego wyjaśnieńa w sprawie państwowej dotacji dla organizacji Roberta Bąkiewicza.
Wszystkim, rzecz oczywista, przeszkadza kontrmanifestacja zorganizowana w niedzielę przez Stowarzyszenie Marsz Niepodległości podczas wiecu Donalda Tuska w Warszawie.
A przeszkadza im, bo znacząco przyczyniła się do niepowodzenia totalnej opozycji. Chociaż, szczerze mówiąc, wielki projekt Tuska prawdopodobnie i tak by się nie powiódłby, nawet bez zaangażowania Bąkiewicza i jego ludzi.
Jak dobrze napisał Jacek Karnowski, „trudno pochwalać zagłuszanie przemówień, ale Zjednoczona Prawica od lat mierzy się z jeszcze gorszymi zjawiskami w czasie własnych wieców”.
I o to właśnie chodzi. To, czego brakuje w całej tej krytyce Stowarzyszenia Marsz Niepodległości, to wiarygodność.
Czy jest coś bardziej obłudnego niż to, że ci, którzy teraz atakują Bąkiewicza i metody jego stowarzyszenia, nie mają jednocześnie problemu ze Strajkiem Kobiet?
Z tym samym ruchem, który wprowadził wulgarność i przemoc w polską przestrzeń publiczną jako powszechnie akceptowalny środek.
Fragment tej wulgarności mogliśmy zobaczyć ponownie na niedzielnym spotkaniu, kiedy Marta Lempart przejęła mikrofon i włączyła swój zwykły repertuar. Takie zachowanie lewicy nie przeszkadza. To demokracja.
Czy Szłapka i podobnie myślący ludzie uważają, że wystarczy nazwać organizację obywatelską „faszystowską”, by została zdelegalizowana? Żeby odmówić jej prawa do finansowania z pieniędzy podatników? Czy Szłapka wierzy, że tylko zwolennicy aborcji, praw LGBT i podobnych programów mają prawo do tych pieniędzy?
Czy nie jest normalne i demokratyczne, że wszystkie części sceny pozarządowej mają prawo do pieniędzy polskich podatników, a nie tylko ci, którzy otrzymują „błogosławieństwo” i pozwolenie lewicowo-liberalnego establishmentu?
Pamiętamy przecież, kiedy Rafał Trzaskowski jako prezydent Warszawy przekazał 3,6 mln zł do organizacji anarchistycznej Bienalle Warszawa, zajmującej się szkoleniem lewackich grup. Szkolenie to obejmowało zarówno „akcje bezpośrednie”, „techniki demonstrowania” itp.
Nie jest problemem dawanie państwowych pieniędzy skrajnym lewicowcom, ale finansowanie konserwatywnych organizacji, już jest „niedopuszczalne”.
Rzeczywiście, trudno patrzeć na hipokryzję i niekonsekwencję, z jaką lewicowi politycy atakują Stowarzyszenie Marsz Niepodległości.
Zapewne w ten sposób sprawiają, że zyskują one coraz więcej zwolenników.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/569808-hipokryzja-w-atakach-na-stowarzyszenie-marsz-niepodleglosci