„No cóż, była to jedna z wielu demonstracji. Nic szczególnego. Zaproszeni goście niczym też nie zaskoczyli: znamy ich poglądy od wielu lat. To, czego brakowało, to nieobecność na placu Zamkowym liderów innych formacji opozycyjnych: Szymona Hołowni, Władysława Kosiniaka-Kamysza czy Włodzimierza Czarzastego” - powiedział prof. Zdzisław Krasnodębski w wywiadzie dla „Gazety Krakowskiej”, europoseł PiS, odnosząc się do niedzielnej demonstracji w Warszawie.
CZYTAJ TAKŻE:
„Manifestacja w stolicy nie zmieniła nic w układzie sił politycznych”
Jak można było przypuszczać, manifestacja w stolicy nie zmieniła nic w układzie sił politycznych. Odbyła, wyborcy opozycji się spotkali, pokrzyczeli i na tym koniec
— podkreślił prof. Krasnodębski.
Wczorajsi demonstranci skorzystali ze swoich uprawnień, wygłosili to, co chcieli - takie są reguły demokracji. Natomiast żeby coś zmienić i wdrożyć zmianę polityczną w życie, trzeba wygrać wybory
— zaznaczył.
Prof. Krasnodębski przedstawił też swój pogląd na to, co zrobić, jeśli pieniądze z Funduszu Odbudowy będą dalej blokowane.
Gdyby taki ruch nastąpił, jest jedna możliwość dla rządu Zjednoczonej Prawicy: zastosowanie polityki „pustego krzesła” na wzór gen. Charlesa de Gaulle’a z lat 60. XX wieku. Konsekwentne stosowanie veta, wstrzymania wpłaty polskich środków do kasy unijnej itd. Tym, niestety, grozi eskalacja sporu przez Brukselę. Nie musimy się także stosować się do proponowanego ograniczeń wynikających z regulacji unijnych w polityce klimatycznej i energetycznej. Posiadamy dużo kart w rękawie, a na miejscu zarządzających Unią głęboko bym się zastanowił, czy w interesie Unii leży pogłębianie konfliktu czy ugoda
— mówił.
tkwl/gazetakrakowska.pl
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/569782-krasnodebski-wyborcy-opozycji-pokrzyczeli-i-na-tym-koniec