Zamiast dyskutować o kształcie Unii, jej kompetencjach, przyszłości, Tusk straszy Polexitem. To on chciałby wyjścia Polski ze wspólnoty, by pogrążyć politycznych przeciwników
Mechanizm uzależniania wypłat unijnych funduszy od oceny przestrzegania zasad praworządności nie jest korzystny nie tylko dla Polski, ale każdego z państw unijnych. Tak samo, jak uznania wyższości prawa unijnego nad krajowym, zamykaniu kopalni i braku ochrony granic. Tymczasem zamiast stanąć w obronie Polski, dyskutować z dawnymi kolegami z Brukseli, Tusk straszy Polexitem.
Doskonale zdaje sobie sprawę z tego, że ten nie nadchodzi. A gdyby ktokolwiek chciał procesu wyprowadzania Polski ze wspólnoty, byłby to właśnie Donald Tusk. Po to, by odgrywać rolę zbawcy narodu i jedynego gwaranta obecności Polski w UE. Niezależnie od kosztów i utraty wpływu na stanowienie prawa w suwerennym państwie.
Dlaczego Platforma Obywatelska w ogóle nie odnosi się do faktów, czyli potwierdzenie istniejącej, także za prof. Safjana i prof. Rzeplińskiego, linii orzeczniczej Trybunału Konstytucyjnego, że to polska ustawa zasadnicza stanowi główne źródło prawa w Polsce? I że podobnie orzekło wiele państw członkowskich Unii?
Dlaczego nie widzi, jak były sekretarz Rady Konstytucyjnej Francji Jean-Eric Schoettl, że rozumowanie TK jest klasyczne i budzące szacunek, a choćby we Francji sądy najwyższe mają podobne stanowisko?
Zarzuty o początku Polexitu wypływają zagranicę, choć często nie znający słowa po polsku unijni komisarze nadinterpretują, dając wiarę polskiej opozycji, że PiS de facto uczynił coś bezprecedensowego. A PiS tłumaczy, że nie jest wielbłądem.
I tak, znając prawo, Schoettl wyjaśnia na łamach dziennika „Le Figaro” sens decyzji polskiego Trybunału Konstytucyjnego, wskazując, że nie prowadzi ona do „Polexit-u”, ale oznacza, że TK chciał podkreślić, że polska konstytucja nie przewiduje zrzeczenia się suwerenności w przedmiotowych obszarach.
Reakcję Komisji Europejskiej na orzeczenie TK nazwał „wściekłym komunikatem”, stwierdzającym, że prymat prawa europejskiego nad wszelkimi normami krajowymi, w tym konstytucyjnymi, jest podstawową zasadą Unii. Coraz wyraźniej widać także groźbę represji finansowych wobec Polski.
Gdzie w tym wszystkim jest Donald Tusk, były szef Rady Europejskiej i jego możliwości, wpływy wewnątrz Unii? Czy pomagają Polsce? Nie, Donald Tusk z uporem maniaka pragnie zbijać polityczny kapitał na stanie strachu Polaków, że członkostwo w Unii Europejskiej to tylko stan przejściowy i za chwilę, jak już od 6 lat nam powtarza, może minąć.
Gdyby decyzja o Polexicie w istocie zapadła, Donald Tusk zbijałby na tym polityczny kapitał, miast ratować interes narodowy. Nic takiego się jednak nie dzieje. I dlatego dopływu kapitału politycznego, na razie, też nie widać.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/569711-zamiast-pomoc-w-relacjach-z-ue-tusk-straszy-polexitem