„(…)do Agnieszki Czeredereckiej [OSK] zadzwonił jeden z dowódców wczorajszego zabezpieczenia. Poinformował, że mają informacje o groźbach zamachu na mnie. Nie mogłam wysiąść z busa, którym jechaliśmy, dopóki nie odebrał mnie wyznaczony policjant” - powiedziała w rozmowie z „Gazetą Wyborczą” jedna z liderek Strajku Kobiet, Marta Lempart. Jak twierdzi, dostaje groźby „w hurtowych ilościach”, jednak policja umarzała sprawy. Lempart nie jest pewna, czy zagrożenie było prawdziwe i uważa, że dowiemy się o tym „dopiero za parę lat”.
CZYTAJ TAKŻE:
„Mocny dowód dla Jarosława Kaczyńskiego”
Odnosząc się do zwołanej przez Donalda Tuska manifestacji na Pl. Zamkowym w Warszawie, aktywistka oceniła, to jako „mocny dowód” dla Jarosława Kaczyńskiego, że Polacy chcą być w UE.
Aby przekonać do siebie wyborców w sprawie praworządności, PiS sięga po trudne, abstrakcyjne dla odbiorcy argumenty, np. wskazując na rozwiązania dotyczące sądownictwa z innych państw.(…) To, co kiedyś działało na niekorzyść strony prodekomkratycznej - broniliśmy trudnej do zrozumienia materii, teraz działa na niekorzyść PiS - muszą tłumaczyć szczegóły, które w ogóle nie obchodzą jego elektoratu. Nie mają odpowiedzi na jasną narrację demokratów: chcemy być w Unii. A elektorat PiS nie toleruje porażek czy słabości. Nie wybacza
— wskazała rozmówczyni „GW.
Groźba zamachu?
Po niedzielnej manifestacji na Placu Zamkowym Lempart poprowadziła marsz pod siedzibę PiS przy ul. Nowogrodzkiej. Opowiedziała również o pewnym zdarzeniu wskutek którego miała zapewnioną ochronę policji. To jednak nie przeszkodziło liderce Strajku Kobiet chwilę później oskarżając funkcjonariuszy o to, że są „sterowani z Nowogrodzkiej”.
poszliśmy na Nowogrodzką, do źródła zła. Było nas oczywiście mniej niż na Zamkowym. I to jest normalne - nie wszyscy czują się na siłach biegać po mieście i być narażonymi na przemoc policji
— powiedziała w rozmowie z „Wyborczą”.
Według relacji feministycznej działaczki, policja próbowała spowalniać marsz czy rozdzielać go na mniejsze grupy, używała także gazu łzawiącego i spisywała ludzi.
Stosowała wszystkie nielegalne taktyki, za które potem przegrywa sprawy w sądach. Poszliśmy, bo trzeba się ćwiczyć w oporze, tak jak trzeba się ćwiczyć w wolności. I trzeba zaskakiwać. Trzeba być nieprzewidywalnymi. I trzeba robić rzeczy po swojemu. Kolejna próba już 22 października, blokujemy Warszawę w rocznicę oświadczenia mgr Przyłębskiej.(…) Będę chyba miała zarzut przewodniczenia niezarejestrowanemu zgromadzeniu
— wskazała Marta Lempart. Wyznała przy tym, że jest jeszcze jedna rzecz, która nie daje jej spokoju.
Chwilę przed manifestacją, kiedy byłam wraz z innymi osobami zaproszonymi na scenę w drodze na plac Zamkowy, do Agnieszki Czeredereckiej [OSK] zadzwonił jeden z dowódców wczorajszego zabezpieczenia. Poinformował, że mają informacje o groźbach zamachu na mnie. Nie mogłam wysiąść z busa, którym jechaliśmy, dopóki nie odebrał mnie wyznaczony policjant. Byłam chroniona przez cały czas
— powiedziała. Przyznała przy tym, że nie wie, czy zagrożenie było prawdziwe.
Groźby dostaję w hurtowych ilościach od dawna, a moje doświadczenie w tej sprawie jest np. takie, że kiedy w marcu zgłoszone były alarmy bombowe związane ze wspieraniem Strajku Kobiet przez różne organizacje, policja umorzyła sprawy(…) dopiero za parę lat się dowiemy, czy była to prawdziwa ochrona, czy też sposób na to, bym bez oporów maszerowała z policjantem. A może ustawka potrzebna do tego, żeby pan rzecznik KSP Sylwester Marczak mógł się chwalić, że chronią „nawet” mnie, mimo że jego zdaniem nie lubię policji
— mówiła Lempart.
Stanowisko KSP w sprawie domniemanych gróźb wobec Lempart
„Wyborcza” zapytała później nadkom. Marczaka o sytuację opisywaną przez aktywistkę.
Niestety, ostatni czas to szereg gróźb dotyczących osób powszechnie znanych. Jeden z sygnałów dotyczył bezpośrednio Marty Lempart
— wyjaśnił rzecznik prasowy KSP, którego zdaniem reakcja funkcjonariuszy na doniesienia o groźbach wobec Lempart świadczy o tym, że stołeczna policja zawsze działa na rzecz bezpieczeństwa mieszkańców.
Nie ma dla nas znaczenia, w jaki sposób na nasz temat kto się wypowiada. Pomimo braku zawiadomienia w tej sprawie naszą szczególną uwagę skupialiśmy na jej otoczeniu, by nie doszło do niebezpiecznej sytuacji
— podkreślił nadkom. Sylwester Marczak.
aja/Wyborcza.pl
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/569699-lempart-kreuje-sie-na-meczenniczke-mowi-o-grozbie-zamachu