NASZ WYWIAD. Sawicki: Nie ma jednej opozycji i wczoraj to było widać. To dobrze, że Kosiniak-Kamysz nie był na demonstracji Tuska

„Mimo, że Jarosław Kalinowski jest przewodniczącym Rady Naczelnej PSL-u, to stanowisko naszej partii prezentuje jej prezes. Władysław Kosiniak-Kamysz jasno powiedział, że nikomu nie zabraniamy uczestnictwa w tej manifestacji, nikogo nie zniechęcamy, ale też nikogo do niej nie namawiamy. Jarosław Kalinowski był na tej manifestacji na własny rachunek i tak to traktujemy” - mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl Marek Sawicki, poseł PSL, były minister rolnictwa, odnosząc się do niedzielnej manifestacji w Warszawie.

CZYTAJ TAKŻE:

— Wściekłe przemówienie Tuska! „Grupa przebierańców, gwałcąc konstytucję…”; „To my bronimy konstytucji przed uzurpatorami”

— TYLKO U NAS. Kosiniak-Kamysz, Hołownia i Czarzasty nieobecni na demonstracji Tuska. Czarnobaj: To dziecinada. Powinni na niej być

wPolityce.pl: Dlaczego Władysław Kosiniak-Kamysz nie pojawił się na demonstracji Donalda Tuska? Na przykład senator PO Leszek Czarnobaj w rozmowie z naszym portalem twierdzi, że jeśli prezes PSL jest zwolennikiem obecności Polski w UE, to powinien być na tym wiecu i wystąpić na scenie.

Marek Sawicki: Od kiedy to jest obowiązek pytam? Ludzie w wolnym kraju robią to, co chcą. Nie ma żadnego obowiązku, żeby na każde wezwanie pana Tuska się stawić. Gdyby chciał, żeby opozycja w tym uczestniczyła, to spotkałby się z nami i porozmawiał. Natomiast jeśli on organizuje własny event polityczny i chce zgromadzić całą opozycję razem, to nie ma jednej opozycji i wczoraj to było widać wyraźnie.

Donald Tusk twierdzi, że dzwonił do Władysława Kosiniaka-Kamysza, tylko prezes PSL nie odebrał i już nie oddzwonił.

Oczywiście, że dzwonił, już po ogłoszeniu imprezy. Zapowiedział, że wzywa wszystkich na więc, a później dzwonił do Hołowni i do Kosiniaka-Kamysza. Ale to nie o to chodzi, sądzę, że to dobrze, ze Kosiniak-Kamysz nie poszedł na tę demonstrację, bo nie mamy do czynienia z żadnym wyrokiem Trybunału Konstytucyjnego, on nie ma żadnego wpływu na relacje prawne między nami a Unią Europejską. Z tego robi się sztuczny dym tylko i wyłącznie dlatego, żeby podgrzewać i utrzymywać w ciągłym napięciu konflikt na linii PO-PiS.

Czyli według pana nie ma groźby Polexitu, o której mówi m.in. Donald Tusk?

Groźba Polexitu nie wynika z orzeczenia TK, tylko z retoryki, jaką PiS stosuje co najmniej od 6 lat. Nie TK, nie Julia Przyłębska jest tutaj przyczyną. To jest tylko jeden z elementów, który jest w tej grze wykorzystywany przez obie strony sporu, bo im służy. TK wykonał swoją polityczną robotę, Donald Tusk też wykonał swoją polityczną robotę, a wszyscy mają za nimi dreptać. Niby dlaczego?

Z tego co pan mówi wynika jednak, że nie było powodu, aby akurat w tym momencie demonstrować.

Oczywiście, że nie było powodu. Żadne pieniądze Polsce nie przepadną. Mateusz Morawiecki doskonale zdaje sobie sprawę z tego, że podjął zobowiązania międzynarodowe w zakresie uwspólnotowienia długu. Wie, że gdyby Polska nie dostała tych pieniędzy, to i tak będziemy swoją część spłacać, a na takie ryzyko sobie nie może pozwolić. Wcześniej już razem z prezesem PiS dali sygnał Komisji Europejskiej, że są gotowi na zlikwidowanie Izby Dyscyplinarnej Sądu Najwyższego w takim kształcie, w jakim obecnie jest. Jestem przekonany, że premier Morawiecki pojedzie do Ursuli von der Leyen z pisemnym zapewnieniem, że potrzebuje dwóch kwartałów na to, żeby pozbyć się Izby Dyscyplinarnej SN i zreformować sądownictwo, po czym znowu będziemy się bawić w kotka i myszkę wokół tego problemu.

Wracając do kwestii demonstracji w Warszawie – pan wypowiada się o niej krytycznie, ale przecież prominentny polityk PSL-u, europoseł Jarosław Kalinowski, uczestniczył w niej. Co więcej, przemawiał ze sceny.

Wspólnota euromandatów odmeldowała się.

Jego udział nie oznacza zatem, że PSL oficjalnie uczestniczył w tej manifestacji?

Oczywiście, że nie. To jest jego indywidualny udział. Mimo, że Jarosław Kalinowski jest przewodniczącym Rady Naczelnej PSL-u, to stanowisko naszej partii prezentuje jej prezes. Władysław Kosiniak-Kamysz jasno powiedział, że nikomu nie zabraniamy uczestnictwa w tej manifestacji, nikogo nie zniechęcamy, ale też nikogo do niej nie namawiamy. Jarosław Kalinowski był na tej manifestacji na własny rachunek i tak to traktujemy.

Rozmawiał Adam Stankiewicz