„Jeżeli założyć, że głównym celem Tuska i KO było zjednoczenie opozycji w jeden blok, to do tej pory w ogóle to nie wychodzi, a nawet działania Tuska wywołują takie działania kontrzjednoczeniowe ze strony właściwie każdej pozostałej partii opozycyjnej – nieco od tego odbiegają tylko niejasne deklaracje Hołowni. On jednak również wypowiadał się niejednoznacznie na temat tego, czy będzie uczestniczył we wczorajszej manifestacji w Warszawie. Ostatecznie go na niej nie było. Tak że te działania Tuska na pewno nie zdały egzaminu, jeżeli chodzi o próby pobudzenia partii opozycyjnych do stworzenia jednego bloku. W tym względzie to jest klęska” - mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl prof. Henryk Domański, socjolog z Polskiej Akademii Nauk.
CZYTAJ TAKŻE:
wPolityce.pl: Podczas wczorajszej demonstracji Donalda Tuska na Placu Zamkowym wygłoszono sporo ostrych wystąpień, sam lider PO zapewniał, że rządzący chcą wyjścia Polski z UE. Jaki pana zdaniem był cel tej demonstracji? Czy należy ją postrzegać jako sukces opozycji?
Prof. Henryk Domański: To, czy to był sukces, to się okaże po wynikach sondaży powiedzmy za tydzień. Natomiast mamy tutaj do czynienia z przejściem od wystąpień na konwencjach KO, pobudzających do sprzeciwu wobec rządzących, do takich działań o charakterze fizycznym – demonstracje są tego przejawem. Czyli mamy do czynienia z przejściem na polaryzację wyższego rzędu, taki chyba był cel tej demonstracji - utrzymanie emocji antypisowskich w stanie pewnego napięcia. Impulsem do tego było orzeczenie Trybunału Konstytucyjnego. Po drugie, chodziło o wysłanie sygnału do elektoratu opozycji, że jeśli może na kogoś liczyć, to jest to Koalicja Obywatelska. Czy Tusk jednak liczy, że społeczeństwo już teraz wyjdzie na ulicę i będzie się domagać np. ustąpienia rządu? Raczej to jest mało prawdopodobne. Tuskowi zależy na tym, żeby pogłębiać chaos. Robić coś, aby wysłać również sygnał do Komisji Europejskiej, że ludzie w Polsce są przeciwnikami polityki rządu, podtrzymywać w ten sposób determinację Brukseli w sporze z polskim rządem. Do tej pory takich demonstracji nie było, ale były różnego typu próby narzucenia definicji sytuacji w Polsce, że PiS to są złodzieje, obniżają rangę Polski na świecie itd. To nie zadziałało, a może nawet pośrednio poprawiło notowania obozu rządzącego, chociaż sądzę, że ten obecny przyrost poparcia dla PiS-u jest raczej efektem działalności na granicy z Białorusią. Argumenty, które wczoraj zaprezentowano na Placu Zamkowym, w zasadzie nie odbiegają od tego, co słyszeliśmy do tej pory.
Narracja opozycji o możliwości Polexitu nie jest nowa – pojawiła się już przed wyborami do Parlamentu Europejskiego w 2019 roku. Wówczas nie przyniosła ona zwycięstwa Koalicji Europejskiej.
Mówienie przez opozycję o Polexicie nie powinno zadziałać, bo rząd robi wszystko, żeby przekonać, że nie chce wychodzić z UE, tylko ją zmodyfikować. Tusk wykazuje się brakiem oryginalności, prawdopodobnie nie jest w stanie zaoferować nic innego. Stale podkreślam, że w KO nie ma jakichś propozycji programowych, zatem stosuje się takie narzędzia, jakie są możliwe do zastosowania. Argument o Polexicie nie działa, aczkolwiek jest konsekwentnie powtarzany przez Tuska, chyba na takiej zasadzie, że jak się coś stale powtarza, to przynajmniej w ten sposób można podtrzymać jakieś obawy wśród wyborców opozycji.
Na demonstracji Donalda Tuska wystąpiło wiele osób, ale nie było liderów innych formacji opozycyjnych – nie przemówił Władysław Kosiniak-Kamysz, Włodzimierz Czarzasty, nie było też Szymona Hołowni.
Tak. Jeżeli założyć, że głównym celem Tuska i KO było zjednoczenie opozycji w jeden blok, to do tej pory w ogóle to nie wychodzi, a nawet działania Tuska wywołują takie działania kontrzjednoczeniowe ze strony właściwie każdej pozostałej partii opozycyjnej – nieco od tego odbiegają tylko niejasne deklaracje Hołowni. On jednak również wypowiadał się niejednoznacznie na temat tego, czy będzie uczestniczył we wczorajszej manifestacji w Warszawie. Ostatecznie go na niej nie było. Tak że te działania Tuska na pewno nie zdały egzaminu, jeżeli chodzi o próby pobudzenia partii opozycyjnych do stworzenia jednego bloku. W tym względzie to jest klęska.
W pobliżu demonstracji, przy pomniku Małego Powstańca, zgromadzili się narodowcy z Robertem Bąkiewiczem na czele. Byli wyraźnie słyszalni podczas manifestacji Tuska. Jak pan postrzega ich rolę we wczorajszych wydarzeniach?
To z jednej strony działa na korzyść obozu rządzącego, że jest w Polsce taka siła, która nie boi się wyjść na ulicę i organizować kontrmanifestację. To również ważny sygnał dla KE, bo zostanie to odnotowane, że to nie jest tak, iż wszyscy ludzie w Polsce wychodzą na ulicę tylko po to, żeby walczyć z PiS-em. Z drugiej strony to może być traktowane przez niektóych jako argument, że PiS odwołuje się do sił, które będą nazywane „nacjonalistycznymi”, „faszyzującymi”.
Rozmawiał Adam Stankiewicz
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/569563-nasz-wywiad-prof-domanski-tusk-chcial-wyslac-sygnal-do-ke