„Polska jak barykada. Leży w poprzek geograficznie, politycznie, społecznie i kulturowo. Łukaszence Moskwa wyznaczyła rolę narzędzia demontującego barykadę i rozmiękczającego ogniska oporu wewnątrz UE” - mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl dr Rafał Brzeski, specjalista ds. bezpieczeństwa.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: Niepokojące doniesienia SG! Białoruskie służby znów strzelały na granicy. ZOBACZ jak reżim Łukaszenki zwozi nielegalnych imigrantów
wPolityce.pl: Najpierw atrapy bomb a potem strzały w kierunku polskich żołnierzy - to jest zastanawiające. Wygląda na to, że albo reżim białoruski chce skupić uwagę polskich mediów na imigrantach, albo próbuje odwrócić od czegoś uwagę. Jak Pan to ocenia? Czy jest możliwe, że jest szykowana, albo już trwa jakaś tajna operacja rosyjskich/białoruskich służb na terenie Polski i stąd ten hałas?
Dr Rafał Brzeski: A gdyby tak zaryzykować i spojrzeć szerzej? Dodać jeszcze bezczelne naciski Komisji Europejskiej, rozdmuchane żądania Czech wokół Turowa, irracjonalne wyroki TSUE, wiec obrońców UE przed Polexitem w miesięcznicę tragedii smoleńskiej. Kamyczki składają się w układankę o nazwie tajna operacja, której celem jest obalenie obecnego rządu RP i zastąpienie go spolegliwą administracją, która potulnie podwinie ogon i zamiast wybijać się na suwerenność i niezależność gospodarczą odstąpi kontrolę państwa eurokratom, przyklaśnie Nord Stream z dowolnym numerkiem, odda gospodarkę w pacht VATsterom, obywateli wyśle na zbieranie szparagów zaś głodne dzieci będzie karmić szczawiem i mirabelkami.
Wydaje się, że Łukaszenka ma poważny problem, ponieważ imigranci zwracają agresję przeciwko niemu i jego podwładnym. Stąd zapewne też zwiększenie presji migracyjnej na granicy z Polską. Czy rzeczywiście Łukaszenka się przeliczył?
Nie tylko on. Eurokratki i Eurokraci również się zagalopowali i rozbudzili drzemiące demony konserwatyzmu, które widząc co robi Polska zastanawiają się, czy przypadkiem nie pójść śladem. A jeśli chodzi o Łukaszenkę, to nie zazdroszczę mu konfliktu z bliskowschodnim podziemiem kryminalnym. Naganiacze imigrantów mają długą pamięć i są cierpliwi.
Mam wrażenie, że Łukaszence wcale nie chodzi o szantażowanie Zachodu, aby ten zniósł sankcje nałożone na Mińsk, ale dalekosiężny cel jest zupełnie inny - testowanie zarówno Polski jak i Unii Europejskiej, aby ułatwić Władimirowi Putinowi wybór optymalnego momentu do podniesienia pozycji i wpływów Rosji w UE. To już w tej chwili się dzieje.
Unia jest urzędniczą emanację Berlina. Berlin jest partnerem Moskwy w planie wspólnego zarządzania kontynentem od brzegów Pacyfiku na wschodzie po Atlantyk na zachodzie. Francja usiłuje doskoczyć „na trzeciego”. Polska jak barykada. Leży w poprzek geograficznie, politycznie, społecznie i kulturowo. Łukaszence Moskwa wyznaczyła rolę narzędzia demontującego barykadę i rozmiękczającego ogniska oporu wewnątrz UE.
Czy w tej sytuacji UE nie powinna odpowiedzieć niedopuszczeniem gazociągu Nord Stream do użycia na terenie wspólnoty?
Powinna, ale nie zrobi tego. Zbyt długa jest kolejka do kasy Gazpromu. Firma jest duża, zamożna i nie brakuje w niej dyrektorskich stanowisk.
Czy w obecnej sytuacji w obronę polskiej granicy nie powinno zaangażować się NATO? Zdaję sobie sprawę, że skala tego pełzającego konfliktu w ocenie światowych przywódców może niekoniecznie usprawiedliwia zastosowanie art. 5 Traktatu Waszyngtońskiego, ale przecież otwartym konfliktem konwencjonalnym Rosja nie osiągnęłaby tych celów, co hybrydowym, a przecież zarówno w ataku i w obronie chodzi o skuteczność.
Największą trudnością jest niedostosowanie międzynarodowych norm prawnych do współczesnych realiów. Brak jest jednoznacznej definicji wojny. Obowiązujące konwencje haskie, które zostały przyjęte w latach 1899 i 1907 trącą dzisiaj myszką. Niedopasowany jest również „akt przemocy” obecny w prawie międzynarodowym (tym spisanym w traktatach i tym zwyczajowym), który przesądza, czy już mamy do czynienia z wojną, czy jeszcze nie i decydujący o tym, kto jest agresorem, a kto się broni. Odnosząc do sytuacji na granicy. Czy mamy jakiś klarowny „akt przemocy”? Ja takiego nie widzę. Imigranci usiłują sforsować granicę z własnej woli. Łukaszenka nie gna ich batogiem na druty. On tylko dał im obcęgi do przecięcia drutu i podwiózł ich, aby mieli bliżej dając tym dowód swego humanitaryzmu. Owszem strzelano, ale ślepakami. To prawie „akt przemocy”, ale nie do końca. Ciepło, ciepło, ale na uruchomienie art. 5 Traktatu Waszyngtońskiego za mało. Istniejące normy prawne tkwiące duchem w etyce sprzed 100 lat nie wytrzymują konfrontacji z cynicznym wykorzystywaniem dzieci i kobiet ciężarnych jako żywej broni ofensywnej. Przebija z tego godna Stalina wschodnia przewrotność Moskwy. Z drugiej strony przy dobrej organizacji, zachowaniu zimnej krwi i determinacji jesteśmy w stanie wytrzymać napór, a wówczas problemy pojawią się na wschód od linii Bugu.
Pojawia się w tym momencie pytanie o potrzebę redefinicji współczesnego pojęcia wojny, agresji czy konfliktu w kontekście Art. 5 Traktatu Waszyngtońskiego.
Jest najwyższy czas na dopasowanie norm prawnych do rzeczywistości. Nie tylko w zakresie wojny informacyjnej i hybrydowej, ale również redefinicji norm etycznych obowiązujących w konfliktach zbrojnych. Zwłaszcza starciach z użyciem sztucznej inteligencji. Na przykład przy wyborze celu. Człowiek ma ludzkie odruchy. Może strzelić i zabić, ale może zlitować się i oszczędzić. Sterowany algorytmami oprogramowania robot tylko rozpoznaje cel i go likwiduje
Czy NATO nie powinno w tej sytuacji zwołać szczytu i na nowo określić swoje cele pod kątem nowych wyzwań?
Najpierw konieczna jest dyskusja kreująca potrzebę zmian prawnych i etycznych. Winna być szeroka z udziałem mediów i polityków, a nie ograniczona do ekspertów i militarnych technokratów. Inicjatywa NATO byłaby w tym dziele nie do przecenienia.
Dziękuję za rozmowę.
Rozmawiała Anna Wiejak
CZYTAJ TAKŻE:
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/569472-nasz-wywiad-brzeski-nie-zazdroszcze-lukaszence