„To niezwykle ważny wyrok, który być może zahamuje szykany wobec sędziów. Stawia też w bardzo niezręcznej sytuacji tych, którzy szykanują. Teraz już wiedzą, że działają bezprawnie”…- skwitował na użytek Wirtualnej Polski orzeczenie TSUE we własnej sprawie Waldemar Żurek.
Gdyby ktoś nie kojarzył, rzecz dotyczy politycznie zaangażowanego sędziego, którego ze trzy lata temu przeniesiono z II Wydziału Cywilnego Odwoławczego do I Wydziału Cywilnego. Jeśli ktoś nie pamięta, sędzia Żurek, były członek Krajowej Rady Sądownictwa, któremu się to przeniesienie nie spodobało, odwołał się do tejże KRS, w której już nie zasiada, a gdy ta postępowanie umorzyła, zaskarżył jej werdykt do Sądu Najwyższego.
Zażądał przy tym, by z orzekania wyłączono sędziów z Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych SN, których powołano „w wyniku reform PiS”. Na tym nie koniec „lex Żurek”, wręcz przeciwnie…
Sąd Najwyższy w Polsce, „czyli nigdzie”, jak swego czasu pokpiwał w farsie „Ubu Król” Alfred Jarry, postanowił zasięgnąć języka poza granicami, co ma zrobić i skierował „pytanie prejudycjalne” (cóż za eleganckie określenie) do Trybunału Sprawiedliwości w Luksemburgu, co ma robić, bo nie wiedział… Tenże „wskazał na zagrożenia, jakie mogą wiązać się z przenoszeniem sędziego:
Przeniesienie sędziego bez jego zgody do innego sądu lub między dwoma wydziałami tego samego sądu może naruszać zasady nieusuwalności i niezawisłości sędziów
— koniec cytatu z omówienia portalu WP.
Sędzia ogłasza swoje zwycięstwo
Że powtórzę za TSUE, „przeniesienie może naruszać…”. Na tej zasadzie można stwierdzić, że ktoś może być idiotą, co nie znaczy, że jest, ale - może… Mniejsza z tym, to moja interpretacja i dygresja.
Sam sędzia Żurek ogłosił hucznie swe zwycięstwo:
To niezwykle ważny wyrok, który być może zahamuje te szykany, ale stawia także w bardzo niezręcznej sytuacji tych, którzy szykanują, bo oni wiedzą, że działają bezprawnie”
— skwitował i doprecyzował, o jakich „tych” mu chodzi: o tych, którzy nie godzą się, żeby było tak jak było, czyli rząd PiS, i tych z „neo-KRS”, których wyroki - wedle pana Żurka - „mogą być w przyszłości podważane,” bo to są sędziowie źli.
Żurek „przestrzega polski rząd”
Stąd jego apel:
Rząd powinien się opamiętać.
Sędzia Żurek „przestrzega polski rząd”, co odnotowała Deutsche Welle, że jeśli premier Mateusz Morawiecki nie dostosuje się do orzeczenia TSUE w jego sprawie, „to może mieć dla Polski konsekwencje, bo „Unia nie będzie chciała rozmawiać z państwem, które nie przestrzega prawa unijnego” i „czeka nas naprawdę katastrofa”. DW donosi w tytule: „Sędzia Waldemar Żurek górą w TSUE”. A w tekście wyszczególnia asekuracyjnie, że:
Trybunał Sprawiedliwości UE w Luksemburgu odpowiedział [sic!, podkreślenie moje], na prośbę polskiego Sądu Najwyższego o wykładnię prawa Unii (pytanie prejudycjalne), że obecna Krajowa Rada Sądownictwa [tu taki eufemizm, żeby nie było, że to Niemcy- P.C.] „jest oskarżana o upolitycznienie” i że „okoliczności powołania sędziów mogą prowadzić do wniosku, że powołanie nastąpiło z rażącym naruszeniem podstawowych reguł procedury powoływania sędziów Sądu Najwyższego”.
Ale, jak zastrzega niemiecka rozgłośnia, cytowana przez niektóre media w naszym kraju, ostateczna decyzja po orzeczeniu TSUE należy oczywiście do Sądu Najwyższego, który teraz powinien wiedzieć, co należy robić. Czyż nie majstersztyk?
Deutsche Welle przedstawiła z detalami „historię sędziego Żurka” - jak brzmi śródtytuł - użytecznego dziś w Niemczech tak samo jak niedawno wyróżniana tam prezes Sądu Najwyższego Małgorzata Gersdorf.
Gdyby sędzia Żurek wiedział, że w zjednoczonych Niemczech, gdzie wśród sędziów już dawno dokonano bezwzględnej czystki, gdzie przed ratyfikowaniem Traktatu Lizbońskiego Federalny Trybunał Konstytucyjny orzekł najpierw, że nie ma wyższości unijnego prawa nad niemiecką Konstytucją, poza tymi obszarami, w których państwo niemieckie wyraziło na to zgodę, że w tymże trybunale zasiadają sędziowie z legitymacjami partyjnymi, że przewodniczącym tegoż gremium został niedawno Stephan Harbarth, poseł do Bundestagu, członek zarządu Unii Chrześcijańsko-Demokratycznej, czyli współrządzącej w Niemczech partii pani kanclerz Angeli Merkel, że w Niemczech nie ma „nadzwyczajnej kasty”, że niezawisłość sędziowska nie zwalnia nikogo od urzędowego nadzoru, że sędziowie mogą być przenoszeni w miejscach pracy, jeśli np. rozpatrują za mało spraw, albo mają zbyt dużo pozytywnie rozpatrzonych apelacji wobec ich orzeczeń, że jeśli dopuścili się naruszenia prawa, podlegają jak wszyscy funkcjonariusze publiczni karze pozbawienia wolności do lat pięciu… - gdyby to wszystko wiedział sędzia Żurek, może – w co chcę wierzyć – nie występowałby w tej roli.
Walka na szerszym froncie
Równolegle toczy się walka na innym, szerszym froncie. Holenderski europoseł Jeroen Lenaers, rzecznik Europejskiej Partii Ludowej pod wodzą Donalda Tuska, wzywającego na niedzielę do manifestacji przeciw orzeczeniu polskiego Trybunału Konstytucyjnego, że w wolnej Polsce nic nie stoi ponad Konstytucją Rzeczypospolitej, huknął, że „miarka się przebrała”, że działania polskiego rządu to „atak na całą Unię” i „Komisja Europejska powinna natychmiast wykorzystać wszystkie dostępne narzędzia, aby nie sponsorować warszawskich autokratów”. Takie buty!
Ale to dopiero w niedzielę. Dziś bohaterem w zaodrzańskich mediach jest sędzia Żurek, który być może nie ma też pojęcia, że żaden niemiecki sędzia nie występował do trybunału w Luksemburgu z „pytaniami prejudycjalnymi”, co niemiecki sąd ma robić i jak orzekać, że żaden polityk niemieckiej opozycji nie protestował w Brukseli po wyborze chadeka z CDU na przewodniczącego trybunału, że nikomu nie wpadło do głowy protestowanie przeciw uznaniu wyższości niemieckiej konstytucji nad prawem unijnym i nikt nie żądał kar finansowych UE dla Niemiec. Fakt, inna kultura. Wie czy nie wie - kogo to po prawdzie obchodzi?
W końcu to problem PiS, któremu przyszło rządzić „w Polsce, czyli nigdzie”. Z tą różnicą, że menu z farsy antenata teatru absurdu było fikcją, a w prawdziwej Polsce jadłospis serwowany przez antyrządową opozycję to, niestety, nasza rzeczywistość, jak u Jarry’ego: „Zupa polska, boczek z rastrona, cielę, kurczę, pasztet z psa, kupry indycze, szarlotka á la russe”, i Żurek na dokładkę…
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/569313-teatr-absurdu-wg-polskiej-opozycji-i-sedziego-zurka